Spis treści
Niskie, hurtowe ceny paliw to w dużej mierze następstwo spadających cen ropy. Te również utrzymują się na najniższych poziomach od stycznia. Do tego umacniający się złoty wobec dolara (kurs: 3,86) i możemy czekać na kolejne rekordy. Czy aby na pewno?
OPEC ma zwiększyć wydobycie. W ostatniej chwili może zmienić decyzję
W najbliższych tygodniach uwaga uczestników rynku zwrócona będzie na koniunkturę dwóch największych konsumentów surowca: USA i Chin oraz decyzje Fed w sprawie stóp procentowych. Wszystkie te czynniki może jednak przyćmić wrześniowe spotkanie kartelu naftowego OPEC+, który zdecyduje o wielkości wydobycia surowca w kolejnych miesiącach. Zgodnie z pierwotnym planem producenci ropy powinni teraz zwiększyć podaż surowca. Chodzi o stopniowy powrót do dawnego wydobycia. Tymczasem pojawiły się sygnały, że decyzja w tej sprawie nie musi być wcale przesądzona.
Według głównego ekonomisty BP PLc Spencera Dale'a, który wypowiedział się dla serwisu Bloomberga, OPEC+ ma obecnie ograniczone możliwości zwiększenia wydobycia, ponieważ taka decyzja wywarłaby presję na ceny ropy naftowej, biorąc pod uwagę rosnącą podaż z USA, Brazylii i Gujany.
Cena baryłki ropy ciągle spada. Czy piątek przyniesie odwrócenie trendu?
Taka prognoza zgadzałaby się z obserwowanym obecnie trendem spadków w giełdowej wycenie surowca. Gatunek West Texas Intermediate w dostawach na październik kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 71,9 USD, tj. mniej o 0,1 proc., po wcześniejszym spadku w środę o 1,7 proc. Z kolei Brent na ICE, przeznaczona na dostawy październikowe, jest wyceniana 76,1 USD za baryłkę, co oznacza względną stabilizację ceny. Warto też zauważyć, że z kolei ropa WTI ma za sobą aż trzy spadkowe sesje, łącznie o ponad 5 proc.
W ostatnich dniach żadna niepokojąca informacja nie była w stanie podbić cen
Analitycy zwracają uwagę na to, że cena ropy wróciła w okolice notowań z początku 2024 roku, za sprawą obaw uczestników rynku o siłę konsumpcji na największych rynkach – amerykańskim i chińskim. Oznacza to, że lęk przed recesją przeważał nad zmniejszeniem podaży surowca przez kraje zrzeszone w kartelu OPEC+. W środę wycenie ropy nie sprzyjały nawet dane o spadku zapasów ropy w USA do poziomów najniższych od stycznia tego roku, a to już naprawdę rzadko spotykana sytuacja. Być może jednak nadejdzie sygnał z rynku, który zmieni nastawienie inwestorów.
Już w piątek 23 sierpnia spodziewane jest wystąpienie prezesa Fed Jerome'a Powella. Według sugestii agencji Bloomberg, jeśli dane gospodarcze, które spływają do amerykańskiej Rezerwy Federalnej, wciąż będą zgodne z oczekiwaniami analityków, należy się spodziewać decyzji o cięciu stóp procentowych. To na pewno odbije się na cenie ropy.
Na wycenę baryłki ropy będą mieć wpływ czynniki geopolityczne
W ocenie analityków Citigroup ostatnia przecena Brent w okolice 75 USD/b jest krótkoterminowa. Eksperci wskazują na okoliczności pogodowe i ryzyko polityczne, które mogą przynieść powrót do wyceny kontraktów w okolice 80 USD/b. Chodzi w szczególności o sezon huraganowy oraz geopolityczne zawirowania w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Zdaniem analityków Citi planowana zwyżka podaży przez OPEC w czwartym kwartale może nie dojść do skutku ze względu na obecną sytuację na rynku ropy, czyli zniżkę cen.Jest to zatem druga po BP ostrożna prognoza względem spodziewanych działań kartelu.
Na dzień zamknięcia wydania: litr benzyny 95-oktanowej kosztuje dziś przeciętnie 6,32 zł, a za tę samą ilość oleju napędowego płaci się 6,34 zł.
Źródła: PAP, Bloomberg
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
Źródło: