Kupuję świeżą choinkę co roku. Dopiero, kiedy w domu zaczyna pachnieć lasem, tworzy się świąteczna atmosfera - przyznaje Teresa Choroszucho, białostoczanka.
Podobne zdanie mają inni. Dlatego każdego roku na terenie działania Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku sprzedaje się około 10 tys. sztuk drzewek. To dane z samych nadleśnictw. Nie wiadomo, ile sprzedaje się wszystkich choinek.
- Białostoczanie najchętniej przyjeżdżają do Nadleśnictwa Dojlidy, bo jest najbliżej. Kupują świerki pospolite i srebrzyste - mówi Jarosław Krawczyk z Lasów Państwowych w Białymstoku.
Choinki można dostać też w Supraślu, Żedni, Czarnej Białostockiej i 28 innych nadleśnictwach. Opłaca się. Bo ceny świątecznych drzewek są dużo niższe niż w centrum miasta. Na przykład w Dojlidach za świerk, który ma 1-1,5 metra, zapłacimy 30 zł. W mieście ta cena jest ponad dwukrotnie wyższa. Większe drzewka kosztują w tym samym nadleśnictwie 50-60 zł. W mieście podobne świerki, których wysokość nie przekracza dwóch metrów, kosztują 100 zł.
A gdzie zapłaci się najmniej? W naszym województwie można wybrać się do Białowieży i znaleźć choinkę za 14 zł. Jeszcze taniej będzie w Głębokim Brodzie - 12 zł za drzewko. Ceny mają się utrzymać do samych świąt, dlatego nie warto czekać do ostatniej chwili.
- Raczej wszystko się sprzedaje, nie planujemy obniżek - zapewnia Marek Matowicki, sprzedawca choinek.
I przyznaje, że najwięcej osób przychodzi w ciągu trzech dni przed wigilią. Żeby choinka dłużej postała.
- A może stać nawet miesiąc. Trzeba ją od razu wstawić do wody. Może nawet puścić pędy. Drzewko nie powinno stać blisko grzejnika - zaleca Tomasz Zalewski z Nadleśnictwa Supraśl.