W nowoczesnym młynie św. Marcina w Podłężu pod Krakowem już mielą mąkę

Wielki budynek z czerwonej cegły na Wieczystej w centrum Krakowa wpisał się na stałe w pejzaż miasta
Wielki budynek z czerwonej cegły na Wieczystej w centrum Krakowa wpisał się na stałe w pejzaż miasta Fot. Andrzej Banaś
- Lepiej, żeby mówili o mnie dobrze, niż źle wspominali…- twierdzi Lucyna Jędrzejczyk,prezes Polskich Zakładów Zbożowych w Krakowie. Nie tylko zna swoich pracowników, ale pomaga im w rozwiązywaniu osobistych problemów. W pracy wymaga jednak żelaznej dyscypliny

Rządzi silną ręką i wszystko trzyma w ryzach, choć trudno w to uwierzyć, widząc tę filigranową kobietę. Poznałam ją lata temu. Wiem, że ma twardy charakter, silną osobowość i olbrzymi temperament. Piorunująca mieszanka? Stanowczość idzie w parze z olbrzymim poczuciem humoru, choć sprawia wrażenie ostrej szefowej.

- Nie jestem ostra. Przez te lata wszyscy już się chyba do mnie przyzwyczaili. Przyszłam tu zaraz po studiach, więc z wieloma ludźmi znam się od dawna. Pokonałam wszystkie szczeble zawodowej drabiny i wiele się nauczyłam - mówi Lucyna Jędrzejczyk, prezes Polskich Zakładów Zbożowych w Krakowie SA.

Firmą kieruje od 1992 r. - objęła wtedy stanowisko dyrektora Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego PZZ w Krakowie. Zanim jednak wygrała konkurs na dyrektora, a po przekształceniu zakładów w spółkę akcyjną wybrano ją na prezesa zarządu, była samodzielnym referentem ds. zbytu.

Zaraz po obronie pracy magisterskiej, absolwentka organizacji i zarządzania krakowskiej Akademii Ekonomicznej poszła do pracy właśnie do zakładów zbożowo-młynarskich w Krakowie. Szybko się uczyła, to i szybko awansowała. Samodzielna referentka ds. zbytu została więc kierowniczką tego działu, potem główną księgową, po pewnym czasie dyrektorem finansowym i handlowym, by wreszcie wygrać konkurs na dyrektora naczelnego Państwowych Zakładów Zbożowych w Krakowie. Po przekształceniu ich w spółkę, w kwietniu 1995 r., Lucynę Jędrzejczyk wybrano na prezesa zarządu, którego pracami kieruje do dziś.

Menedżer równouprawniony
Pani prezes jest zwolenniczką równouprawnienia kobiet i to nie dlatego, że sama zajmuje kierownicze stanowisko. - Kobiety są bardziej odpowiedzialne i skrupulatne w pracy. Oczywiście z natury są na słabszej pozycji, bowiem w pewnym okresie muszą bardziej poświęcić się rodzinie, która absorbuje i zabiera sporo czasu. Kobiety powinny jednak zajmować kierownicze stanowiska, zwłaszcza menedżerskie - twierdzi prezes Lucyna Jędrzejczyk.

Bez fałszywej skromności i zbytniej chełpliwości uważa siebie za dobrego menedżera. Zły raczej miałby kłopot z wyciągnięciem firmy z dołka. Wspomnieć tylko wypada, że na początku lat 90. poprzedniego wieku branża przeżywała poważne kłopoty finansowe, wiele zakładów miało straty, brakowało pieniędzy na inwestycje, a nierentowne PZZ padały. Dopiero dopłaty wyrównawcze na przetwory mączne pozwoliły większości państwowych zakładów zbożowych, a także gminnym i prywatnym młynom odbić się od dna i stanąć na nogi. Jak się okazało, nie na długo.

- Wtedy w branży nie działo się dobrze. Z dawnych państwowych zakładów przetrwało ledwie kilka, bo wybrały właściwą drogę prywatyzacji i były dobrze zarządzane. Nie chcę się chwalić, ale nasza spółka szybko trafiła do krajowej czołówki, choć komercjalizowane wówczas zakłady państwowe miały olbrzymie długi - zaznacza prezes Lucyna Jędrzejczyk. - Gdy wnieśliśmy część naszego majątku do NFI Progress, to pieniędzy ledwie starczyło na spłatę zadłużenia, na rozwój musieliśmy ich szukać już gdzie indziej. Punktem zwrotnym była wówczas pożyczka z Banku Światowego, inaczej pewnie zakład zostałby zlikwidowany. A tak, za otrzymane wtedy pieniądze rozpoczęliśmy poważne inwestycje i nasze młyny mogły skutecznie konkurować z europejskimi. Pod względem technologicznym nie boimy się konfrontacji z państwami Unii Europejskiej - zapewnia prezeska.

Zboże na torach
Międzynarodowi partnerzy i konkurenci nie byli jednak tacy groźni. Znacznie groźniejsza była wtedy - w ostatnich latach XX i na początku XXI wieku - sytuacja w polskim rolnictwie. Nie byli z niej zadowoleni ani rolnicy, ani przetwórcy, ani konsumenci. Rolnicy blokowali drogi, wysypywali zboże na tory kolejowe, a za niewłaściwe formy słusznego protestu płaciliśmy wszyscy, państwo zaś występowało w roli strażaka gaszącego pożary, zamiast racjonalnego polityka.

Jak jest dziś, po tych trudnych latach? Sytuacja w rolnictwie wciąż nie jest łatwa, chociaż nam, przeciętnym zjadaczom chleba, wydaje się, że rolnikowi wszystko samo w polu rośnie. Rośnie - przy dobrej pogodzie i jeszcze lepszej koniunkturze.
- Żeby produkowana u nas mąka była najwyższej klasy, ziarno musi spełniać określone parametry jakościowe. Dlatego kupujemy pszenicę u sprawdzonych od lat producentów rolnych. Nadrzędnym celem działalności spółki jest bowiem dostarczenie produktów spełniających wymagania i oczekiwania naszych klientów oraz utrzymanie wysokiego poziomu jakości i bezpieczeństwa zdrowotnego wytwarzanych produktów, a także zdobywanie zaufania klientów i umacnianie pozycji rynkowej oraz uzyskiwanie wyników ekonomicznych zapewniających dalszy rozwój firmy - mówi Lucyna Jędrzejczyk. - Posiadamy najnowocześniejsze w Polsce laboratorium, w którym sprawdzamy ziarno i mąkę. Jeśli kontrahent ma zastrzeżenia, jedziemy do niego, wspólnie kontrolujemy produkt, bo przecież wszystkim nam zależy na najwyższej jego jakości. Naszą mąkę testujemy też w wypiekach powstających we własnej niewielkiej piekarni. Zboże kupujemy oczywiście w Polsce, ale też na Słowacji, ceny są porównywalne, więc się opłaca. Tona pszenicy, loko Kraków, kosztuje dziś około 860 zł. Zimą jest wyższa, bo kto ma silosy, ten nie sprzeda zboża w okresie żniw, tylko je przechowa i sprzeda teraz, bo może więcej zarobić - zaznacza prezes. I dodaje, że jeśli w 2019 r. aż o 90 proc. podrożeje energia dla przemysłu, to z czasem podrożeje wszystko: żywność, wyroby przemysłowe, usługi…

Z Wieczystej do Podłęża
Wielki budynek z czerwonej cegły na Wieczystej w centrum Krakowa wpisał się na stałe w pejzaż miasta. To tu od 70 lat młyny mielą zboże na mąkę; tu wytwarza się kasze i otręby, a także zarodki zbożowe, które szczególnie upodobali sobie Anglicy.
W starych murach od dawna działają najnowocześniejsze linie produkcyjne, z których w ciągu doby schodzi 500 ton przetworów zbożowych. W czterech silosach przechowuje się ziarno. Codziennie na Wieczystą przywozi je przynajmniej 40 ciężarówek i tyle samo wywozi stąd mąkę i przetwory zbożowe. W tym miejscu, „rzut beretem” od Rynku Głównego, coraz trudniej się jednak funkcjonuje, bowiem produkcja może odbywać się tylko na dwie zmiany, a od godz. 22 do 6 obowiązuje cisza nocna. Ale dostawcy oraz odbiorcy i tak przyjeżdżają na parking, by od rana móc szybko załatwiać swoje sprawy. Tak funkcjonować można było... 70 lat, ale więcej już się nie da. Przez takie usytuowanie coraz trudniej jest się poruszać po zakorkowanych ulicach królewskiego miasta, logistyka staje się coraz trudniejsza, pod znakiem zapytania stał więc dalszy rozwój firmy.
W 2011 r. zapadła decyzja o dalszym rozwoju spółki, czyli budowie nowego kompleksu młyńskiego. Ale gdzie? Wybrano Niepołomicką Strefę Inwestycyjną - pierwszą i największą, jaka powstała w granicach krakowskiej specjalnej strefy ekonomicznej. - Działkę kupiliśmy od zarządzającego specjalną strefą Krakowskiego Parku Technologicznego - prezes Lucyna Jędrzejczyk docenia współpracę z KPT. Specjaliści z Parku bardzo pomogli w przejściu przez proceduralny labirynt i współpraca nadal dobrze się układa. - Byliśmy też mile zaskoczeni współpracą z władzami samorządowymi Niepołomic, burmistrz miasta Roman Ptak bardzo dba o strefę: inwestorzy nie mają problemów z doprowadzeniem mediów do swoich działek, są nowo wybudowane drogi, jest cała infrastruktura komunalna i dobrzy sąsiedzi, bo kiedy zaczynaliśmy budowę, to skorzystaliśmy z uprzejmości MAN-a w doprowadzeniu energetycznych linii kablowych - wylicza zalety inwestowania w strefie Lucyna Jędrzejczyk.

Zasadnicza to oczywiście ulgi finansowe i zwolnienia podatkowe. Jednak prezeska nie tylko to ma na względzie, lecz przede wszystkim dalszy dynamiczny rozwój przedsiębiorstwa. Już kupiono sąsiednią działkę i są zakusy na kolejną, bo firma ma dalekosiężne plany.

Nowa lokalizacja przedsiębiorstwa nie każdemu może odpowiadać. Do Krakowa jednak łatwiej dojechać niż poza miasto, ale w 2020 r. ma być gotowy dodatkowy zjazd z autostrady A4 na granicy Niepołomic i Podłęża, co zdecydowanie ułatwiłoby dojazd ludzi pracujących w różnych firmach działających w strefie inwestycyjnej. Na razie zatrudnieni w PZZ SA w Krakowie dostają po 300 zł miesięcznie na dojazd do nowego zakładu w Podłężu. Prezes Lucyna Jędrzejczyk zapewnia, że to korzystniejsze rozwiązanie od organizowania zbiorowego transportu ludzi do pracy.

Pod opieką św. Marcina
Na razie we młynie ruch jak… we młynie. Lucyna Jędrzejczyk też w ruchu, ciągle krąży między Krakowem, Podłężem i Niepołomicami. Przyznaje, że nie lubi zastoju, a najlepiej czuje się wtedy, gdy coś się dzieje. Nie przerażają jej też coraz nowsze problemy ani trudne decyzje.

A decyzja o nowej inwestycji łatwa przecież nie była, zwłaszcza że na budowę najnowocześniejszego w Polsce kompleksu trzeba było zaciągnąć kredyt (chociaż spółka ma bardzo dobre wyniki finansowe, to nie można się było pozbyć wszystkich własnych pieniędzy). Poza tym dość długo trwały prace projektowe, ale wreszcie 31 października 2018 roku gotowe były wszystkie zezwolenia na oddanie do użytku nowego zakładu w Niepołomickiej Strefie Inwestycyjnej. W Podłężu nowoczesne młyny już mielą zboże na mąkę… W 10 silosach gromadzi się zboże. Na parkingu nie ma tłoku, bo duży jest i z zapleczem socjalnym dla kierowców.

- W Podłężu powstał cały kompleks produkcyjny: 10 zbiorników na zboże - każdy o pojemności 2000 ton, a urządzenia są na tyle sprawne, że w ciągu godziny możemy przyjąć 200 ton. Młyn, najnowszego typu mieszalnie, w których można uzyskać mąkę każdego gatunku, także wedle życzenia klienta i nawet według jego własnej receptury, najnowocześniejsze linie produkcyjne szwajcarskiej firmy Bühler oraz linie pakujące włoskiej Paglierani - dzięki temu będziemy mogli spełnić życzenia klienta i starać się jak najlepiej sprostać jego wymaganiom i oczekiwaniom. Zadowolony i usatysfakcjonowany klient jest kluczową wartością w strategii firmy oraz gwarancją jej rozwoju i osiągania sukcesów - zapewnia Lucyna Jędrzejczyk.
I pracuje razem z 84-osobową załogą na dwóch etatach między Krakowem a Podłężem. Bo z Wieczystej trzeba jeszcze przenieść do nowego zakładu jedną linię produkcyjną, gdzie docelowo nowoczesny młyn w SSE będzie produkować 800-900 ton przetworów zbożowych na dobę. Za dwa-trzy miesiące młyn w sercu Krakowa ograniczy produkcję z 500 do 300 ton na dobę, a w charakterystycznym budynku z cegły będzie zaplecze magazynowe i punkt przeładunkowy dla odbiorców kupujących małe partie produktów. Stare i nowe obiekty są własnością PZZ Kraków SA, decyzja o ich przeznaczeniu należy do przedsiębiorstwa.

Ekonomiczny trójkąt
Lucyna Jędrzejczyk kieruje jednym z największych i najnowocześniejszych przedsiębiorstw w Polsce. Lata doświadczenia robią swoje i choć ostatnie słowo na ogół należy do niej, to jednak bardzo ceni opinie współpracowników, liczy się z ich zdaniem.
Ma silny charakter. Czy jest despotką? - Od siebie i innych wymagam bezwzględnej dyscypliny, lojalności, uczciwości. Choć jestem zwolenniczką raczej demokratycznego stylu zarządzania, to bywam nieprzejednana wobec tych, którzy nie wykonują poleceń i wobec wykonawców usług. Firma to ludzie i tkwiący w nich potencjał, bez współpracy z nimi pewnie niewiele bym zdziałała. Pomagamy sobie nawzajem. Moi współpracownicy wiedzą, że mogą przyjść z każdą sprawą, nawet najbardziej osobistą i jeśli tylko dam radę, to staram się pomóc. Chyba lepiej, żeby mieli o mnie niezłą opinię, zamiast mnie źle wspominali… Poza tym dopingujemy się nawzajem, zwłaszcza do ustawicznego zawodowego rozwoju - zaznacza Lucyna Jędrzejczyk. I wysyła ludzi na szkolenia, bo nie wiadomo, co komu w życiu może się przydać.

Długa jest lista kursów, które sama ukończyła. Posiada m.in. uprawnienia syndyka masy upadłościowej, nadzorcy sądowego, likwidatora, zdała egzamin wymagany dla członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa, posiada nadany przez firmę Ernst & Young dyplom ukończenia kursu „Nowoczesne metody zarządzania przedsiębiorstwem”…

Co na to mąż - doktor nauk ekonomicznych, pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, absolwent Wydziału Zarządzania? Co na to syn - profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, wykładowca, absolwent Wydziału Zarządzania?

- Zawsze się uzupełniamy. Mąż i syn wspierają mnie swą wiedzą zarówno teoretyczną, jak i praktyczną, bo współpracują z gospodarką więc zderzenie ich podejścia z moją praktyką pomaga mi rozwiązywać wiele problemów - prezes Lucyna od lat żyje w tym swoistym ekonomicznym trójkącie.

I od lat rodzina jest do tego przyzwyczajona. Z ekonomii wyłamała się synowa - jest lekarzem. W czyje ślady pójdzie 6,5-letnia wnuczka Basia i 9-miesięczny wnuk Daruś? Oczywiście czas pokaże, czyje geny i zainteresowania przeważą.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polska w tym wyścigu wygrywa z Niemcami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu