Na rynku pracy za dużo jest również filozofów, politologów, techników agrobiznesu, filologów, w tym także obcojęzycznych, techników żywienia, pedagogów czy specjalistów administracji publicznej, podaje portal Pracuj.pl.
Eksperci z agencji doradztwa personalnego potwierdzają, że takie tendencje widocznie są również w tym roku. – Polscy pracodawcy poszukują przede wszystkim inżynierów, specjalistów IT i handlowców, ale wciąż istnieje wiele nieobsadzonych wakatów dla pracowników fizycznych. W teorii jest to praca nadająca się dla wielu osób, ale w praktyce pracodawcy poszukują osób, które bardzo dobrze znają się na swoim fachu – mówi Justyna Ścigler z agencji zatrudnienia Manpower.
W ubiegłym roku zawodem deficytowym, czyli o najwyższej przewadze napływu ofert nad napływem bezrobotnych, był za to zawód robotnika gospodarczego, a w następnej kolejności: pracownika ochrony fizycznej bez licencji oraz telemarketera. Na rynku pracy za mało też jest pielęgniarek, spawaczy, opiekunów osób starszych czy monterów urządzeń energii odnawialnej. Wśród 15 najbardziej poszukiwanych zawodów znaleźli się także nauczyciele przedmiotów zawodowych medycznych, asystenci nauczycieli przedszkolnych, technicy automatycy, a także – co ciekawe – tancerze.