„Wybory” i święta wojna Putina. Rosja będzie jeszcze bardziej agresywna

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Putin oddał głos zdalnie, poprzez system elektroniczny DEG, już w piątek
Putin oddał głos zdalnie, poprzez system elektroniczny DEG, już w piątek kremlin.ru
Miażdżące zwycięstwo Władimira Putina w pseudowyborach, z wynikiem przypominającym największe totalitaryzmy świata, wzmocni agresywną politykę Kremla. Zarówno w wymiarze krajowym, gdzie terror wobec wszelkich niezależnych głosów się zaostrzy jeszcze bardziej, jak i w wymiarze międzynarodowym. Z „legitymacją wyborczą” wynoszącą blisko 90 proc. Putin wzmocni kurs na wojnę z „zewnętrznymi wrogami”. Podczas jego piątej już kadencji prezydenckiej powinniśmy spodziewać się kolejnych wojen, bo z tej drogi Rosja już nie może zawrócić. Można już ją tylko zatrzymać siłą.

Te “wybory” miały być kolejnym krokiem w stronę pogłębiania autorytaryzmu w Rosji i wzmocnienia pozycji Władimira Putina, w tym poparcia dla jego coraz agresywniejszej i zideologizowanej polityki. Trzeba więc było pobić dwa rekordy – jako to powiedziała szefowa Centralnej Komisji Wyborczej – „współczesnej Rosji”. A więc zwycięzca z 87,29 proc. przy frekwencji 77,44 proc. Nad resztą nie ma co nawet się pochylać.

Nie jest przypadkiem, że zaraz po zamknięciu lokali wyborczych Putin wystąpił na konferencji prasowej będącej swego rodzaju zakończeniem otwierającego kolejny etap jego panowania tryptyku – pierwsze było orędzie do Zgromadzenia Federalnego (29 lutego), drugim zaś „wybory” (15-17 marca). To, co Putin mówił na konferencji, potwierdza, że mając rekordowy mandat społeczny (oczywiście oficjalnie), zaostrzy jedynie kurs w polityce państwa. Będzie jeszcze mniej wolności gospodarczej, więcej ręcznego sterowania gospodarką, dalsza jej militaryzacja, a wszystko to służyć ma kolejnym wojnom zewnętrznym i terrorowi wewnętrznemu. Ostatnia zapewne kadencja Putina może okazać się najbardziej groźną i tragiczną od czasów Józefa Stalina.

Święta wojna Putina

„To nie jest pusta propaganda, ale odzwierciedlenie planów ekspansji ideologicznej, eksportu putinizmu do krajów zachodnich i aktywnej pracy z potencjalnymi przyjaciółmi. Innymi słowy, geopolityczne pole bitwy o wartości ponownie przenosi się na terytorium Zachodu, a Putin czuje się pewniej niż kiedykolwiek. Horyzonty tej świętej wojny teraz się rozszerzyły” – napisała niedawno w analizie dla Carnegie Endowment for International Peace znana rosyjska publicystka Tatiana Stanowaja.

To, co Putin mówił na świeżo po zakończeniu „wyborów” zdaje się to potwierdzać. Poproszony o komentarz do wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który powiedział, że nie może wykluczyć w przyszłości wysłania zachodnich wojsk na Ukrainę, odpowiedział, że "dla wszystkich jest jasne, iż znajdziemy się wówczas o krok od wybuchu III wojny światowej na pełną skalę”. - Myślę, że mało kto jest tym zainteresowany – ostrzegł Putin.

Co nie zmienia faktu, że na finiszu swych rządów będzie dążył do konfrontacji z Zachodem, wszak jego popularność wśród rodaków (ale też w niejednym miejscu na świecie) wynika z tego, że od początku rządów postawił cel przywrócenia Rosji globalnej potęgi poprzez przeciwstawienie się Zachodowi, NATO, a w szczególności Stanom Zjednoczonym. Ostatnie lata to wojownicza retoryka, choćby podczas niedawnego orędzia chwalenie się arsenałem nuklearnym i groźba, że użyje go przeciwko krajom zachodnim, jeśli te będą interweniować bardziej bezpośrednio w wojnie na Ukrainie.

Wojna na Ukrainie

Putin zaszedł tak daleko, że nie może już pójść na zamrożenie konfliktu z Ukrainą w stylu jakichś kolejnych mińskich porozumień. Stepy ukraińskie to pole wojny z Zachodem – tak to postrzega coraz bardziej fanatyczny rosyjski przywódca. Zapewne przed śmiercią chce co najmniej „zjednoczyć” tzw. ruski mir. Czyli aneksja Białorusi, większości Ukrainy, a może nawet jakichś jeszcze ziem na pograniczu z Kazachstanem oraz Abchazji i Osetii Południowej. Może też Naddniestrza.

Zachód powinien zrozumieć, że podtrzymanie Ukrainy w jej wojnie obronnej to ostatnia możliwość uniknięcia bezpośredniego starcia zbrojnego z Rosją – na przykład na terytorium krajów bałtyckich czy Polski. Jeśli Kijów przegra, a może tak się stać wtedy, gdy pomoc zachodnia będzie niewystarczająca, w krótkim czasie rosyjskie czołgi pojawią się nad Bugiem. Kreml i rosyjscy generałowie mogą zostać ośmieleni do rzucenia wyzwania NATO i USA w innych miejscach lub na inne sposoby, w zależności od przebiegu wojny i tego, jak bardzo państwa zachodnie zachwieją się w swoim poparciu dla Ukrainy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: „Wybory” i święta wojna Putina. Rosja będzie jeszcze bardziej agresywna - Portal i.pl

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu