Tematem nr 1 jest dziś w regionie Bliskiego Wschodu zamach w irańskim Kermanie. Nie ma co jednak wątpić w to, że ważniejsza jest sytuacja w Strefie Gazy i na granicy Izraela z Libanem. Tudzież napięcie w południowej części Morza Czerwonego.
Zamach na cmentarzu
Zamach w rejonie cmentarza w irańskim Kermanie wstrząsnął nie tylko Iranem, ale całym Bliskim Wschodem. Taka masakra w takim momencie tylko zachęca do eskalacji działań ze strony Teheranu i jego regionalnych sojuszników. Ostatecznie okazało się, że liczba ofiar nie jest tak duża, jak się wydawało – nie ponad 100, a ponad 80. Ale i tak oznacza to najbardziej krwawy atak terrorystyczny od początku panowania ajatollahów w Iranie, czyli od 1979 roku.
Eksplodowały dwa ładunki wybuchowe. Najpierw jeden w pobliżu grobu Sulejmaniego. 20 minut później drugi, na drodze do cmentarza. Były tam wtedy tłumy ludzi. Władze Iranu nie oskarżyły oficjalnie wrogów w rodzaju USA i Izraela. Były to tylko pogłoski. Amerykanie wskazywali raczej na dżihadystów z Państwa Islamskiego. Było to prawdopodobne o tyle, że ostatnio sunnici atakowali szyicki reżim Iranu. I w końcu się to potwierdziło, w czwartek ISIS przyznało się od ataku.
Ataki w Libanie
Do zamachu w Iranie doszło, gdy zwiększyło się napięcie na linii Izrael-Liban. Przemawiając dzień po tym, jak czołowy przywódca Hamasu al-Arouri został zabity w nalocie na biuro organizacji w stolicy Libanu, Bejrucie, przywódca dominującego w tym kraju Hezbollahu, Hassan Nasrallah, ogłosił Stany Zjednoczone odpowiedzialnymi za wojnę w Strefie Gazy. Ale powstrzymał się od mocniejszych deklaracji. Kolejny raz najsilniejsza w regionie antyizraelska organizacja wstrzymuje się z naciśnięciem palca na spust. Środowe przemówienie Nasrallaha było drugim od początku wojny Izraela z Hamasem, wygłoszone, aby upamiętnić śmierć generała Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Kasema Sulejmaniego i przywódcy sprzymierzonej z nim irackiej milicji Abu Mahdiego al-Muhandisa. Obaj zginęli w ataku amerykańskiego drona w Bagdadzie 3 stycznia 2020 roku.
Saleh al-Arouri nie zginął w wyniku ataku drona, lecz w nalocie dokonanym przy pomocy sześciu rakiet kierowanych, wystrzelonych z izraelskiego myśliwca. 57-letni Arouri miał być pomysłodawcą "potopu Al-Aksa", jak Hamas nazwał masakrę z 7 października, dokonaną w Izraelu. Miał też pełnić funkcję wiceprzewodniczącego biura politycznego Hamasu i odpowiadać za ataki terrorystyczne na Zachodnim Brzegu. To nie jedyny zlikwidowany wysoki rangą członek wrogich Izraelowi grup terrorystycznych. Hezbollah potwierdził śmierć czterech bojowników, którzy zginęli w nocy ze środy na czwartek w izraelskim nalocie w południowym Libanie. Zostali zabici w ataku na obiekt Hezbollahu w mieście An-Nakura, położonym nad Morzem Śródziemnym.
Morze Czerwone
Wojna na Bliskim Wschodzie od dawna nie ogranicza się do Izraela i jego granic. Kampania lądowa w Strefie Gazy i pacyfikacja Zachodniego Brzegu to jedno. Są jeszcze inne fronty, nie tylko te w bezpośrednim sąsiedztwie Izraela.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Sprzymierzeni z Teheranem jemeńscy rebelianci Huti z dużą skutecznością starają się sparaliżować ruch żeglugi przez Morze Czerwone. Koalicja zachodnich państw sobie z tym nie radzi. Do czasu. Atak koalicji, choćby rakietowy na cele w Jemenie, może podsycić tlący się od paru lat konflikt.
ag
