Jak podaje brewersofeurope.eu, wysoka konsumpcja wpływa na rozwój gałęzi browarów regionalnych i rzemieślniczych, które z roku na rok zwiększają swoje udziały w rynku. Obecnie co pięćdziesiąte piwo kupione nad Wisłą pochodzi z małego, lokalnego zakładu.
Lokalne browary wygrywają z koncernami. Szkoda, że nie u nas...
Polska branża browarnicza posiada rozwinięte technologie produkcyjne pozwalające na wytwarzanie trunków na światowym poziomie. Jednocześnie dogodne uwarunkowania kulturowe czynią rodzimy rynek jednym z największych w Europie, zarówno pod względem produkcji, jak i spożycia.
Wielkość podaży piwa w naszym kraju jest trzecią największą na Starym Kontynencie. Wyprzedzają nas jedynie Niemcy i Wielka Brytania. Konsumpcja per capita w 2015 wyniosła 98 litrów rocznie, co plasuje nas wśród najwyższych w całym zestawieniu.
W badaniu firmy doradczej KPMG aż 73 proc. dorosłych respondentów wskazało, że po piwo sięga przynajmniej kilkukrotnie w ciągu roku, co daje niemal 23 mln aktywnych klientów. Wartość całego segmentu szacuje się na ok. 15 mld złotych.
Rynek browarniczy w Polsce – w ujęciu ilościowym – jest już nasycony. Trudno spodziewać się skokowego wzrostu spożycia w najbliższych latach. Za to konsumenci coraz bardziej otwierają się na nowe rodzaje piw, co nie umyka uwadze producentów.
- Nowy trend daje szanse małym producentom na zwiększenie sprzedaży swoich alkoholi – mówi Mateusz Puślecki z Polskiego Stowarzyszenia Piwowarów Domowych (PSPD).
Według szacunków PSPD, obecnie co pięćdziesiąte kupowane w Polsce piwo pochodzi regionalnej produkcji. Tylko w ostatnim roku na rynek trafiło ponad 1500 nowych browarów pochodzących z rzemieślniczych warzelni, a szacuje się, że w tym roku liczba premier będzie jeszcze większa.
Źródło: PSPD
