Spółki GAZ-SYSTEM i Energinet, które są partnerami budowy Baltic Pipe, zrealizowały ważny etap prac montażowych na gazociągu podmorskim. Wykonano spoiny na obu końcach gazociągu po przeciwległych stronach Morza Bałtyckiego. To znaczy, że gazociąg został fizycznie połączony z siecią przesyłową Polski i Danii. Umożliwi to przesyłania gazu ziemnego z Norwegii do obu państw, ale też do użytkowników w krajach sąsiednich.
- Dziś możemy powiedzieć, że gazociąg podmorski Baltic Pipe jest pod względem technicznym elementem krajowego systemu przesyłowego. Dzięki tej inwestycji zintegrowaliśmy sieci gazowe Polski i Danii, tworząc nowy korytarz dostaw gazu ziemnego do regionu środkowo-wschodniej Europy. Przed nami jeszcze prace rozruchowe i nagazowanie, a następnie uruchomienie przesyłu w zakładanym terminie, czyli 1 października tego roku – poinformował Tomasz Stępień, prezes GAZ-SYSTEM.
Prezes wskazał też, że operacje połączenia gazociągu podmorskiego z gazociągami lądowymi w Polsce i Danii zostały poprzedzone szeregiem działań przygotowawczych. Wykonano m.in. wodną próbę ciśnieniową, potem odwadnianie i osuszanie. Następnie, po stronie duńskiej, spółka Energinet dokonała wspawania odcinka łączącego gazociąg lądowy z gazociągiem podmorskim we wcześniej przygotowanym wykopie otwartym. Takie samo działanie po stronie polskiej przeprowadził GAZ-SYSTEM. Spoiny gwarantowane, tzw. złote spawy, wykonane na obu końcach gazociągu połączyły go z siecią przesyłową Polski i Danii. W kolejnym etapie inwestorzy przywrócą tereny budów do stanu pierwotnego i rozpoczną się prace w kierunku uruchomienia gazociągu. Wszystkie działania realizowane są zgodnie z harmonogramem. Rurociąg w październiku będzie miał przepustowość rzędu 2-3 mld metrów sześć. gazu rocznie. W 2023 r. osiągnie maksymalną moc, czyli 10 mld metrów sześć.. A dodajmy, że Polska zużywa około 20 mld metrów sześć. gazu rocznie. Nasze krajowe wydobycie jest szacowane na ok. 4 mld metrów sześć., z kolei gazoport w Świnoujściu może przyjmować 6,5 mld metrów sześć., a jego możliwości mogą wzrosnąć do nawet 8 mld.
- Z prostej matematyki wynika, że Baltic Pipe zapewni nam niezależność od rosyjskich dostaw - mówi dr Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica, ekspert od bezpieczeństwa ekonomicznego i energetycznego. - Około 25 proc. gazu pochodzi z własnego wydobycia, drugie 25 proc. mamy z LNG, a Baltic Pipe zapewni w przyszłym roku 10 mld, w zasadzie tyle, ile otrzymywaliśmy z Rosji. Baltic Pipe budujemy od 2015 r. i już wtedy plan był taki, by gazociągiem popłynęło tyle gazu, żebyśmy nie musieli liczyć na Rosję. Dziś możemy sobie pogratulować tej przezorności i perspektywicznego myślenia – dodaje ekspert.
Pod koniec czerwca prezes PGNiG Iwona Waksmundzka -Olejniczak poinformowała, że dostawy gazu do Baltic Pipe będą zabezpieczone w postaci miksu własnej produkcji ze złóż w Norwegii oraz gazu zakontraktowanego od producentów surowca na Norweskim i Duńskim Szelfie Kontynentalnym. Jak podkreślała, strategicznym celem spółki jest osiągnięcie jak największego zapełnienia Baltic Pipe gazem z własnego wydobycia. Spółka ma podpisane kontrakty na dostawy gazu do Polski m.in. z Ørsted.
"Do pełnego zabezpieczenia potrzebne są jednak nowe kontrakty" – mówiła w rozmowie z PAP. Stwierdziła też, że prowadzone są rozmowy dotyczące kolejnych umów, w tym rozszerzenia ich zasięgu na współpracę, nie tylko w obszarze dostaw gazu ziemnego, lecz szerzej rozumianej polskiej energetyki.
- Pod względem technicznym wygląda na to, że Baltic Pipe właściwie jest gotowy. Nie widziałbym w tym obszarze żadnych zagrożeń czy problemów. Natomiast poszukiwany jest kontrakt na drugą połowę gazu, który popłynie gazociągiem w przyszłym roku. Szukane jest takie rozwiązanie, które byłoby jak najbardziej optymalne cenowo, a to obecnie nie jest łatwe – wyjaśnia dr Dawid Piekarz.
Nie jest łatwe tym bardziej, że dostawców gazu szukają też inne państwa. „Dziś gazu brakuje w całej Europie, a my musimy ustawić się w kolejce. Problem w tym, że jesteśmy w niej dopiero na czwartym lub nawet piątym miejscu” - przyznał Andrzej Sikora, szef Instytutu Studiów Energetycznych w rozmowie z portalem Money.pl.
Eksperci wskazują też, że gazowe uniezależnienie się od Rosji, choć jest dla Polski jedyną słuszną drogą, to jest to droga kosztowna. - Mamy koncesje na złoża, ale jednak za wypompowywanie z nich gazu też trzeba płacić, co prawda mniej niż w przypadku kupowania go bezpośrednio na rynku. Natomiast tę drugą część gazu, który popłynie gazociągiem, trzeba dokupić po cenach rynkowych. Od mechanizmów rynkowych tu nie uciekniemy – mówi dr Dawid Piekarz.
Dodajmy, że projekt Baltic Pipe to jedna z największych inwestycji infrastrukturalnych w Polsce. Komisja Europejska przyznała inwestycji status „Projektu wspólnego zainteresowania”. Projekt otrzymał wsparcie finansowe Unii Europejskiej w ramach instrumentu „Łącząc Europę”.
Strefa Biznesu: Coraz więcej chętnych na kredyty ze zmienną stopą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?