Biurokracja rujnuje partnerstwo. Musimy zorganizować „okrągły stół” państwo – samorząd.

Materiał informacyjny X Europejski Kongres Samorządów
Zygmunt Berdychowski
Zygmunt Berdychowski
Po pierwszych krokach reformy w latach 1990 i 1999, osiągnęliśmy ogromny sukces, ale potencjał tamtych zmian już się wyczerpał. Nie można wymyślać sztucznych horyzontów czasowych i zmuszać samorządów do tego, żeby realizowały kolejne zadania, mimo, że nie mają na to środków i możliwości. Tak się nie buduje partnerstwa. Dziś konieczna jest zmiana formuły w relacjach z samorządem i zwiększenie środków dla gmin, powiatów, by miały czym gospodarować – mówi Zygmunt Berdychowski, podsumowując X Europejski Kongres Samorządów.

Zygmunt Berdychowski
Przewodniczący Rady Programowej Europejskiego Kongresu Samorządów
Działacz społeczny, poseł na Sejm I i III kadencji, himalaista. Od 1992 roku inicjator i organizator Forum Ekonomicznego, największej konferencji polityczno-gospodarczej w Europie Środkowej. Za swoją działalność społeczną i charytatywną otrzymał wiele nagród w tym m.in. Nagrodę „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia w 2009 roku, Nagrodę im. św. Brata Alberta w 2007 roku. W roku 2011 został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. 

Jak podsumuje Pan X Europejski Kongres Samorządów?

Zacznę od tego, że przygotowaliśmy 276 propozycji merytorycznych obejmujących panele dyskusyjne, prezentacje, spotkania autorskie, sesje plenarne. Wzięło w nich udział ponad 2800 osób to jest prawie o 900 więcej niż rok wcześniej.   Z najważniejszych gości wymienię Władysława Kosiniaka-Kamysza - Wicepremiera, Ministra Obrony Narodowej, Krzysztofa Gawkowskiego - Wicepremiera, Ministra Cyfryzacji, wielu członków Rady Ministrów, oraz przedstawicieli Sejmu i Senatu. Po raz pierwszy, aż tak szeroko, mogliśmy gościć ważnych przedstawicieli samorządu regionalnego, z marszałkami i wicemarszałkami  województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, zachodniopomorskiego, dolnośląskiego, mazowieckiego, podkarpackiego, śląskiego, wielkopolskiego, łódzkiego, kujawsko-pomorskiego, świętokrzyskiego. Byli też prezydenci wielkich miast jak: Olsztyn, Kielce, Białystok, Rzeszów, Szczecin. Do tego kilkudziesięciu prezydentów miast na prawach powiatu i blisko stu starostów. Samorządowcy z Polski stawili się w liczbie ponad 800. Do tego ponad 400 osób z różnych krajów Europy. Uważam, że to nasz największy sukces.

Jak Pan rozwinie hasło kongresu: Globalne wyzwania – lokalne rozwiązania. Jakie kluczowe wyzwania były omawiane podczas Kongresu?

Wyzwaniem numer jeden jest demografia. Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Wszyscy mówią o zatrważającym kurczeniu się populacji. Jak to się przekłada na nasze samorządy? Jeszcze niedawno budowaliśmy tysiąc szkół na tysiąclecie Polski, bo mieliśmy duży przyrost naturalny. Dziś mamy mniej dzieci w szkołach. Organami odpowiedzialnymi za funkcjonowanie oświaty są samorządy gminne, ale nie wolno im zmienić sieci szkół na własnym terenie. To powszechne sytuacja: do np. ośmioklasowej szkoły uczęszcza w sumie 50-cioro uczniów, są nawet roczniki, w których w ogóle nie ma naboru. Samorząd wnioskuje do kuratorium o zmianę sieci szkolnej na terenie gminy i słyszy: „Nie zgadzamy się”. Wielu wójtów podkreślało, że nawet gdy mają za sobą najtrudniejszą część tego procesu, czyli konsultacje z mieszkańcami, to kuratorium negatywnie opiniuje zmiany w sieci placówek oświatowych. To tylko jeden przykład ogólnego problemu, którym jest brak partnerstwa. Jeśli państwo chce budować odpowiednie relacje z samorządem to musi także brać na siebie pełną odpowiedzialność za jakość wydawania publicznych pieniędzy. Tylko samorząd najlepiej wie, kiedy może podjąć decyzję o zmianie sieci placówek oświatowych.

Jak samorządy radzą sobie z wyzwaniami transformacyjnymi?

To kolejny problem: ETS2, zeroemisyjność budynków i transportu. Proszę sobie wyobrazić, że w 2004 roku narzucono nam zobowiązanie, iż do roku 2020 zostanie w Polsce rozwiązany problem gospodarki wodno-ściekowej, czyli wszystkie gospodarstwa będą podłączone do sieci kanalizacyjnej, a przez nią do oczyszczalni ścieków. Do roku 2020 udało się wykonać, uwaga, 43% planu. Nie dlatego, że ktoś nie chciał. Przeciwnie, były na to pieniądze, samorządy wykazywały ogromną determinację by te cele osiągnąć. Natomiast, najzwyczajniej w świecie okazało się, że realizacja takich inwestycji liniowych jest bardzo trudna, musi być poprzedzona długimi konsultacjami, nierzadko kończy się w sądach. Co przynosi rok 2024? Samorząd znowu dostaje wiadomość: „ Halo, ETS2 będzie nakładał na was precyzyjnie określone obowiązki.” Do 2030 roku 16% wszystkich budynków ma być zeroemisyjnych, do 2035 - 35% wszystkich budynków. W pierwszej kolejności zeroemisyjne powinny być budynki administracji publicznej, np. szpitale, szkoły itp. Jak „sprawić” żeby to osiągnąć? Zadajemy pytanie: co mamy robić? Czy zapewnić mieszkańcom wodę, niezbędną dla funkcjonowania każdego gospodarstwa, czy raczej ocieplać budynki? Bo równocześnie tych inwestycji realizować się nie da. Rzecz w tym, że samorządy mają bardzo ograniczone budżety, w stosunku do zadań, które się na nie nakłada. Nie można wymyślać sztucznych horyzontów czasowych i zmuszać samorząd do tego, żeby realizował kolejne zadania, pomimo tego, że nie ma na to środków i możliwości. Tak się nie buduje partnerstwa.

To samo dotyczy ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej. Zaznaczam, że nikt z samorządowców nie kwestionuje jej potrzeby, ale przy tak małym zaangażowaniu środków publicznych, w najbliższym czasie jej realizacja jest raczej niemożliwa. To dość proste: jeśli mam wybierać między budową schronu, a dostarczeniem mieszkańcom wody – wybieram wodę. Kolejny przykład:  najnowsze zalecenia Komisji Europejskiej dotyczące planów ogólnych muszą być przyjęte do końca pierwszego półrocza przyszłego roku we wszystkich gminach. Problem w tym, że nie ma komu tego fizycznie zrobić! Nie ma tych firm, brakuje fachowców, nikt nie przystępuje do przetargów, nikt nie zabiega o te kontrakty! Po raz kolejny cele i terminy wyznaczono sztucznie i nierealnie, przez co są niewykonalne. W Polsce nie ma nawet tylu materiałów budowlanych, ani tak ogromnych pieniędzy żeby zrealizować te wszystkie inwestycyjne. Jeżeli w krótkim czasie multiplikuje się cele, to nie osiąga się żadnego z nich. Tak nie postępuje rozumny gospodarz.

Mówi Pan o paraliżujących procedurach, braku pieniędzy, oderwanych od rzeczywistości celach. Czy to wskazuje na konieczność reformy albo usprawnienia systemu administracyjnego?

Administracja niezależnie od tego czy w Warszawie, czy Brukseli, musi budować partnerstwo z samorządami. Nie może być tak, że przewodnicząca Komisji Europejskiej, „ex-cathedra”, ogłasza, iż od tej pory, umowy będzie podpisywać nie z samorządami, a z rządami krajowymi i to rządy będą gwarantami należytej jakości realizacji polityki spójności. Innymi słowy to państwa, a nie regiony miałyby decydować jak wykorzystywać pieniądze. To oburzyło samorządowców w całej Europie, nie tylko w Polsce. Jest to jaskrawy przykład jak z samorządami postępować nie wolno.  Szeroko komentowano tę zapowiedź w czasie naszego Kongresu.  Zmiany czy przesunięcia są oczywiście możliwe, ale nie wolno burzyć generalnych zasad. Nie osiągniemy żadnych efektów, jeżeli nie będzie partnerstwa. Nie można w sposób sztuczny, odgórny podejmować decyzji w wielu sprawach, które realizować ma ktoś inny. Jednym słowem, konieczna jest zmiana  formuły w relacjach, co oznacza, że kolejne zadania będą nakładane na samorząd w wyniku rozmowy, negocjacji i kompromisu.

Czy to są problemy wyłącznie polskich samorządów, czy tendencje europejskie?

Przeciwko postawie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen protestowały wszystkie samorządy w całej Europie, nie tylko polskie. Protestowały, bo zapowiedź, że to rządy centralne będą odpowiedzialne za realizację polityki spójności, po prostu wszystkich zmroziła. To byłaby prawdziwa rewolucja, myślę, że teraz w wyniku powszechnego oburzenia, nastąpią jakieś zmiany.

To zapowiedzi tym dziwniejsze, że sporo mówimy o decentralizacji, prawda?

Ciągle powtarzamy, że najlepszym sposobem na zarządzanie pieniędzmi publicznymi jest decentralizacja, angażowanie coraz to większej liczby partnerów i  podmiotów, które będą dobrze wykorzystywać te środki.

Wydawać by się mogło, że postęp technologiczny ułatwia zarządzanie sprawami publicznymi. Nigdy wcześniej nie mogliśmy, w czasie rzeczywistym, tak sprawnie analizować wielu zmiennych, związanych z zarządzaniem w poszczególnych regionach. Dzisiaj znacznie łatwiej ocenić, czy ktoś efektywnie wykorzystuje pieniądze, ocenić stopień zaawansowania, raportować, a nawet podejmować decyzje personalne. To dziwne, że w czasach sztucznej inteligencji, wzrasta skłonność do ograniczania tych, którzy mają współdecydować o wykorzystaniu pieniędzy publicznych. Myślę, że to decyzje biurokratów, którzy dla wygody, wolą zmniejszać np. liczbę umów i łatwiej je rozliczać. Nie zważają na to, że tak naprawdę rujnują partnerstwo społeczne. Na szczęście spotkali się z oporem powszechnym w całej Europie.

Jakie działania musimy podjąć w myśl hasła Kongresu: „Globalne wyzwania – lokalne rozwiązania”?

Zacznę od kilkudziesięciu tysięcy złotych przesłanych przez organizatorów Kongresu na rzecz jednego z samorządów ukraińskich. W ubiegłym roku, innemu samorządowi, przekazaliśmy karetkę pogotowia. W sumie, polskie samorządy wspierają lokalną administrację ukraińską ogromnymi środkami. Jestem przekonany, że cały proces odbudowy Ukrainy nie będzie mógł się odbyć bez samorządów europejskich dlatego, że to one, jako partner administracji centralnej, mogą tę odbudowę wspomóc bardziej efektywnie.

Co, oprócz termomodernizacji, kanalizacji, transformacji, jest największym wyzwaniem dla polskich samorządów na najbliższe lata?

Uważam, że najważniejszy jest nowy konsensus w relacjach państwo – samorząd. Musi uwzględniać wielkość środków niewystarczających na realizację zlecanych samorządom zadań. Tu chodzi nie tylko o ETS, czy gospodarkę wodno-ściekową.

Samorząd regionalny jest organem założycielskim dla największej liczby szpitali w Polsce. Ich funkcjonowanie, wycena usług medycznych, to kolejne problemy, dla których, państwo musi przebudować relacje z samorządem. Także w swoim interesie. Potrzebujemy nowego kontraktu. Nie zmian cząstkowych, jak te z ubiegłego roku, które niczego nie rozwiązują i nie wnoszą żadnej nowej jakości.

Po pierwszych krokach reformy w latach 1990 i 1999, osiągnęliśmy ogromny sukces,  ale potencjał tamtych zmian już się wyczerpał. Teraz musimy siąść przy stole i na nowo uzgodnić relacje między państwem a samorządem tak, żeby w pełni wykorzystać jego potencjał.

Jak można zwiększyć dochody samorządów?

Wpływy finansowe samorządów są pochodną stanu gospodarki, pobudzania koniunktury, inwestycji infrastrukturalnych, czyli wzrostu PKB. To dlatego Niemcy zrywają z zapisaną w konstytucji kotwicą ograniczającą zadłużanie. Planują prawie bilion euro na inwestycje w infrastrukturę i budowę bezpieczeństwa narodowego, bo rozumieją, że bez tych wydatków wzrostu gospodarczego po prostu nie będzie. Ta sama zasada dotyczy także Polski. Tylko przez taką stymulację możemy mieć więcej pieniędzy do podziału. Powtarzam: wcześniej jednak musimy zorganizować „okrągły stół” państwo – samorząd, który zwiększy środki dla gmin, powiatów, by miały czym gospodarować.

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu