Inauguracja prezydentury Trumpa
W poniedziałek, 20 stycznia, w Waszyngtonie odbędzie się zaprzysiężenie Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wydarzenie to zgromadzi liderów państw, przedstawicieli prawicowych partii i ruchów oraz wysokiej rangi dyplomatów. Będzie to pierwsza tego rodzaju inauguracja w historii USA.
Analityk ds. Stanów Zjednoczonych z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Mateusz Piotrowski, w rozmowie ze Studiem PAP, zauważył, że zaproszenie liderów z całego świata na tę uroczystość pokazuje, iż Trump "nie przejmuje się konwenansami i dyplomatycznymi zwyczajami". Zwrócił uwagę na to, że lista zaproszonych gości wskazuje na "skręt na prawą stronę".
Obecność liderów technologicznych
W inauguracji wezmą udział również szefowie wielkich firm technologicznych z Doliny Krzemowej. "Widzimy, że korporacje chcą zyskać przychylność Trumpa. Może nie tak intensywnie jak Elon Musk, ale ich zainteresowanie jest zauważalne. Firmy takie jak Amazon, Google, Microsoft oraz sektor Bitcoin i AI pokazują nowe podejście" - dodał Piotrowski. Jego zdaniem, zaproszenie tych firm na inaugurację sugeruje politykę skoncentrowaną na korporacyjnych zyskach.
Kontrowersyjne nominacje i nowe agencje
Piotrowski odniósł się również do nowej administracji amerykańskiej. Wśród kontrowersyjnych nominacji wymienił Tulsi Gabbard, która ma zostać szefową wywiadu. Jak ocenił, jest ona "w pewnych momentach tubą propagandową Moskwy".
"Wielu szefów korporacji obejmie stanowiska, takie jak ambasadorskie. Ich zadaniem będzie negocjowanie interesów dla USA i maksymalizacja korzyści ekonomicznych, co tłumaczy duży napływ ludzi z sektora prywatnego do administracji. To będzie dobra prezydentura dla sektora prywatnego" - stwierdził ekspert.
Piotrowski skomentował także plany Trumpa dotyczące utworzenia nowego urzędu celnego. "Choć miała być ograniczana administracja i wydatki, Trump zapowiada stworzenie nowej agencji federalnej. Będzie to potężna instytucja z filiami w punktach wejścia towarów, gdzie będą one kontrolowane" - wskazał.
Możliwe skutki polityki celnej
Ekspert zauważył, że Trump nadal wierzy w korzyści ekonomiczne płynące z ceł. "Pytanie brzmi, czy globalne cła na import faktycznie wejdą w życie, czy okażą się szkodliwe dla amerykańskiej gospodarki" - dodał.
Zdaniem analityka, możemy spodziewać się powrotu, a nawet zaostrzenia polityki z pierwszej kadencji Trumpa. "Obawiam się o relacje z Unią Europejską, ponieważ cła na stal i aluminium mogą się odnowić w marcu. Wątpię, by Trump chciał je zawiesić, co może prowadzić do odpowiedzi ze strony UE i globalnej wojny celnej" - powiedział.
Ambitne plany Trumpa
Piotrowski odniósł się również do zapowiedzi Trumpa dotyczących m.in. odkupienia Grenlandii od Danii oraz kontroli nad Kanałem Panamskim. "Trumpowi chodzi o korzyści ekonomiczne. W Grenlandii interesują go surowce energetyczne i minerały, a w Kanale Panamskim - obniżenie stawek dla amerykańskich armatorów" - wyjaśnił.
Ekspert przyznał, że "ograniczyłby optymizm" w odniesieniu do nowej administracji USA. "Z nieprzewidywalności Trumpa mogą wynikać zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Nie należy jednak oczekiwać, że partnerzy i sojusznicy nie ucierpią w walce o amerykański interes i dobrobyt" - podsumował.
Źródło: PAP
