https://strefabiznesu.pl
reklama

Dziś do przetargu może stanąć każdy – nawet firma w teczce, bez historii i zaplecza

Barbara Wesoła
Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach, który rozpoczął się w środę rano, zgromadził imponującą liczbę uczestników
Europejski Kongres Gospodarczy w Katowicach, który rozpoczął się w środę rano, zgromadził imponującą liczbę uczestników Marzena Bugała-Astaszow
Nieprzewidywalność przetargów, dominacja najniższej ceny i brak mechanizmów weryfikacji wykonawców to tylko część bolączek, o których mówiono podczas panelu „Rynek budowlany pod presją” na XVII Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach. Silnie wybrzmiały też apele o powołanie funduszu kolejowego, który dałby inwestycjom długo wyczekiwaną stabilność. Choć pomysł nie jest nowy, wciąż pozostaje tylko projektem, a sektor kolejowy nadal funkcjonuje jako „zakładnik środków unijnych”.

Spis treści

Jesteśmy zakładnikami środków z UE

– Na kolei nie mamy stabilnego finansowania. Jesteśmy zakładnikami środków unijnych – mówiła Marita Szustak, prezeska Track Tec Construction i Izby Gospodarczej Transportu Lądowego.

W jej ocenie brak krajowego funduszu kolejowego skutkuje cyklami „górek i dołków” przetargowych, które uniemożliwiają długofalowe planowanie. W przeciwieństwie do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, kolej nie dysponuje własnym funduszem inwestycyjnym – co powoduje niepewność, odkładanie projektów i paraliż dla mniejszych firm.

– Na przetargach kolejowych mamy nawet po 17 ofert, a zamawiający nie daje jasnych sygnałów, co planuje w kolejnych latach – dodała Szustak. Harmonogramy kończą się na 2025 roku, a wykonawcy nie wiedzą, czy w kolejnych sezonach będą mieli co robić.

Z pytaniem o stworzenie stałego funduszu inwestycyjnego dla kolei zmierzył się Przemysław Koperski, wiceminister infrastruktury. Choć nie podał żadnej daty ani konkretnego harmonogramu, bo jak powiedział, nie chciałby czegoś deklarować i zawieźć zaufanie. Potwierdził jednak, że potrzeba powołania takiego funduszu jest zasadna i od dawna sygnalizowana przez branżę.

Polskie firmy chcą grać u siebie

W trakcie panelu nie zabrakło krytycznych słów o nadmiernej otwartości polskiego rynku zamówień publicznych. – Dziś do przetargu może stanąć każdy – nawet firma w teczce, bez historii i zaplecza.

Podkreślono, że Polska od lat funkcjonuje jako „jeden wielki plac budowy”, ale nie chroni swoich wykonawców w taki sposób, jak robią to kraje ościenne.

Maciej Olek z Budimeksu przytoczył przykłady z Czech czy Niemiec, gdzie zamawiający wymagają np. lokalnego kierownika z uprawnieniami, znajomości języka i potwierdzonego zaplecza technicznego jeszcze przed złożeniem oferty.

Zamówienia do zmiany: nie tylko prawo, ale podejście

Wypowiedź Agnieszki Olszewskiej, prezeski Urzędu Zamówień Publicznych, jasno pokazała, że system wymaga nie tylko zmian legislacyjnych, ale też głębokiej edukacji zamawiających.

Biznes

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

– Od 30 lat funkcjonujemy w systemie zamówień, który nie uczył zarządzania ryzykiem, projektowaniem procesu zakupowego ani planowania strategicznego – powiedziała.

UZP zaproponowało duży projekt szkoleniowy: Akademię zakupów publicznych, która ma nie tylko interpretować prawo, ale uczyć kompetencji miękkich i strategicznych – m.in. prowadzenia konsultacji rynkowych.

W przygotowaniu jest też nowelizacja przepisów, która umożliwi eliminację firm spoza UE z postępowań, zwłaszcza tam, gdzie ryzyko jest największe. – Chcemy, żeby profesjonalny zamawiający miał realny wpływ na to, kogo dopuszcza do przetargu – mówiła Olszewska.

Nowe przepisy mają jasno wskazać, że pierwszeństwo w dostępie do przetargów powinni mieć wykonawcy z UE oraz krajów objętych umowami z Unią. – Wyjątkowe przypadki dopuszczenia firm spoza tego grona będą należały do decyzji profesjonalnego zamawiającego – dodała.

TSUE daje narzędzia, ale decyzja należy do zamawiającego

Nowe podejście do firm spoza UE ma mocne podstawy: wyrok TSUE z 2024 r. (sprawa C-652/22) potwierdził, że państwa członkowskie mogą ograniczać ich udział, jeśli nie istnieje umowa z UE. Daje to zamawiającym realne narzędzie do ochrony lokalnego rynku.

W praktyce oznacza to, że zamawiający może, ale nie musi dopuścić takiego wykonawcę do udziału w postępowaniu. Co więcej, może również stosować wobec niego odmienne – np. bardziej restrykcyjne – warunki udziału, o ile zrobi to w sposób przejrzysty i proporcjonalny.

Orzeczenie to daje realne podstawy do ograniczenia udziału np. firm z Chin, które wcześniej – jak podkreślali paneliści – potrafiły oferować rażąco niskie ceny bez odpowiednich gwarancji jakości.

Zielone światło dla lokalnych i odpowiedzialnych

Głos z sektora dostawców materiałów zabrzmiał równie dobitnie. Andrzej Losor, członek zarządu Heidelberg Materials Polska, podkreślił, że nie tylko jakość wykonania, ale i materiały są ofiarą presji ceny. – Jeśli przetarg wygrywa ktoś za połowę kosztorysu inwestorskiego, to gdzieś te oszczędności się odbiją. Najczęściej – na materiałach – zaznaczył.

Losor od lat apeluje o wprowadzenie zielonych zamówień publicznych.

– Musimy zacząć uwzględniać komponent lokalny i ślad węglowy. Dziś mówimy o ETS-ach, a potem i tak wygrywa oferta z cementem zza granicy, produkowanym bez żadnych norm środowiskowych.

Jego zdaniem zmiany są możliwe, ale pod warunkiem współpracy wszystkich stron i konsekwentnego egzekwowania standardów jakości.

Panel „Rynek budowlany pod presją” odbył się podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC 2025) w Katowicach – jednej z największych i najważniejszych konferencji gospodarczych w Europie Centralnej. W dyskusji udział wzięli Przemysław Koperski z Ministerstwa Infrastruktury, Tomasz Kwieciński z GDDKiA, Agnieszka Olszewska z UZP, Maciej Olek z firmy Budimex, Andrzej Losor z Heidelberg Materials, Marita Szustak z Track Tec i IGTL oraz Wojciech Ziemliński z Sika Poland.

Patronem medialnym XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego (EEC) w Katowicach są „Strefa Biznesu” oraz „Dziennik Zachodni”, należące do Polska Press Grupy – jedynej firmy medialnej w Polsce, która posiada w swoim portfolio 22 serwisy regionalne, ponad 500 serwisów miejskich, ogólnopolski portal informacyjny i.pl, a także liczne serwisy tematyczne (m.in. StrefaObrony.pl, StrefaEdukacji.pl, StronaKobiet.pl czy RegioDom.pl), branżowe oraz e-commerce. Jest również wydawcą 20 dzienników regionalnych. 

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu