Spis treści
- Możemy już cały rok podsumować i widzimy, że polski rynek budowlany w całym 2024 roku skurczył się o blisko 8%. Upadło blisko 1000 film. To jest absolutny rekord na przestrzeni ponad 20 lat. Musimy to odnieść do całego rynku, aby zobaczyć co się wydarzyło. Spółek budowlanych w Polsce jest około 15 tysięcy, więc 1000 to jest naprawdę zauważalny odsetek podmiotów, które funkcjonowały na rynku i przestały funkcjonować. Tak się stało po części dlatego, że ten "pik" inwestycyjny mocno nam się w czasie przedłuża - powiedział Jan Styliński.
Branża budowlana, zwłaszcza po wybuchu wojny na Ukrainie, przeżyła poważne problemy związane z bardzo gwałtownym wzrostem cen.
- Ten wzrost cen jako klienci, jako obywatele widzieliśmy w sklepach, widzieliśmy w naszych domach, ale w budownictwo w jeszcze większym stopniu. Ten gwałtowny wzrost cen zobaczyło w roku 2022, w roku 2023 i pewnie gdybyśmy mieli dużą produkcję budowlaną, czyli innymi słowy mówiąc po ludzku, mielibyśmy dużo zleceń, nowych zleceń na rynku, to bylibyśmy w stanie jako branża w jakiejś mierze te straty z wcześniejszych kontraktów zniwelować przepływami, wynagrodzeniami, zyskami z nowych kontraktów - dodał prezes.
Jak zauważył Styliński nowych kontraktów na rynku było coraz mniej, stąd m.in. spadek produkcji budowlano-montażowej.
Polskie firmy budowlane czekają na realizację konkretnych dużych projektów
- Mimo, że liczyliśmy, że będzie wysyp przetargowy pod koniec zeszłego roku i że ten wysyp będzie kontynuowany w roku 2025, to też tak nie do końca się stało. To znaczy niewątpliwie najwięksi zamawiający w Polsce, czyli koleje i drogi opublikowały dużo przetargów, głównie w grudniu 2024 roku. W przypadku kolei i dróg to było mniej więcej 17 mld zł, które zostały ogłoszone. Na razie to jest pieniądz na papierze, bo pomiędzy ogłoszeniem przetargu, a zawarciem umowy przez wykonawcę i wejściem przez wykonawcę na budowę mija od kilkunastu do dwudziestu kilku miesięcy – podkreślił prezes PZPB.
Jego zdaniem dla rynku budowlanego, a zwłaszcza tysięcy podwykonawców, którzy w robotach budowlanych uczestniczą, to biznesowo cenny jest ten moment, kiedy faktycznie pojawiają się roboty budowlane.
- Jeśli patrzymy na skutki gospodarcze, to negatywny trend zeszłego roku zdecydowanie się utrzymuje. Pewnie wyhamuje nam gwałtowny spadek produkcji budowlano-montażowej i zapewne zmniejszy się liczba nowych upadłości. Ta dynamika upadłości firm zmaleje, ale też musimy patrzeć na niską bazę. Czyli my jednak porównujemy się w roku 2025 do roku 2024, który był już słaby. Dynamika spadku będzie nam się wypłaszczać, ale trudno się spodziewać, że rok 2025 to będzie rokiem odbicia budownictwa – dodał.
Rok 2025 nie będzie jeszcze rokiem większego odbicia w budowlance
Według niego będzie to rok stagnacji z lepszymi perspektywami i takim lepszym nastrojem na przyszłość.
- Ale spodziewamy się, że tak realnie rynek budowlany zobaczy odbicie w roku 2026 kiedy te ogromne środki wpłyną na konta firm. Niestety cały czas musimy spodziewać się, że liczby upadłości będziemy mieli na wysokim poziomie. Musimy pamiętać, że przeżywalność firmy budowlanej w sytuacji niedoboru nowych zleceń nie jest długa. To jest 5, 6 może 7 miesięcy, to są takie okresy, w których firma budowlana jest w stanie z przepływów wcześniejszych projektów sfinansować swoje funkcjonowanie - powiedział Jan Styliński.
Prezes zwrócił uwagę, że aktywność inwestycyjna rządu najprawdopodobniej będzie kierowana w kilku obszarach, czyli oprócz tych tradycyjnych inwestycji, trwają przygotowania do realizacji projektów w zakresie obrony i ochrony ludności cywilnej.
Ogromne projekty o gigantycznej wartości będą miały wpływ na rynek w przyszłym roku
- Te budżety się szacuje, powiedzmy, 100-110 mld zł ostrożnie. Są tez duże projekty w energetyce, w większej skali, znacznie większej niż do tej pory rozmawialiśmy w Polsce i mam tu na myśli nie tylko chyba taką najbardziej medialną energetykę nuklearną, ale także debaty i przygotowania do inwestycji w zakresie przesyłu energii. Jeśli spojrzymy na same sieci przesyłowe i dystrybucyjne, to jest około 200 miliardów złotych, które powinniśmy w ciągu mniej więcej 8-10 lat wydać na rozbudowę sieci - dodał prezes PZPB.
Do tego dochodzi także dokończenie programu drogowego o wartości 300 miliardów złotych i około 200 miliardów złotych, które powinniśmy wydać na inwestycje kolejowe.
- Do tego dochodzi około 90 miliardów złotych, które będą przeznaczone na projekty hydrotechniczne, hydrologiczne, czyli głównie regulacje i zbiorniki retencyjne. Wydaje mi się, że to przyspieszenie popowodziowe chyba jednak będzie faktem - podsumował prezes Jan Styliński.