Jak uważają przedstawiciele Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), jednym z największych problemów jest fakt, iż rząd w swoich projektach nie zakłada żadnego bufora bezpieczeństwa na pogorszenie się koniunktury w Polsce, pomimo niepewnej sytuacji w światowej gospodarce. Ich zdaniem w przypadku, kiedy światowa koniunktura ulegnie załamaniu, to Polska znajdzie się na konstytucyjnej granicy 60 proc. udziału długu publicznego w PKB.
- PiS odziedziczył gospodarkę w dobrym stanie, ale z pewnymi strukturalnymi problemami. Niestety przez rok, rząd nie rozwiązał tych problemów, a tylko dołożył nowe. Jako problem strukturalny możemy wymienić nieprzewidywalność prawa i jego dużą zmienność- to uległo tylko pogorszeniu. Podatki sektorowe, atak na Trybunał Konstytucyjny sprawił, że te reguły gry są jeszcze mniej jasne. Ponadto mamy podatek bankowy, cały czas dyskutowany podatek od handlu. Przedsiębiorcy zastanawiają się, który sektor kolejno będzie obłożony dodatkowym podatkiem- mówi w rozmowie z AIP Aleksander Łaszek, ekonomista FOR.
Z dotychczasowych działań rządu zdaniem ekspertów na pochwałę zasługują działania na rzecz uchwalenia CETA.
- Mieliśmy tutaj do czynienia z dużą negatywną kampanią przeciwko wolnemu handlowi, a na wolnym handlu wszyscy zyskują. Polska też na tym zyskała- tłumaczy Łaszek.
Pozytywnie ocenia również część zapowiedzi deregulacji, jednak one jeszcze nie weszły w życie. - To tak naprawdę będzie można ocenić w momencie, kiedy wejdą one w życie. Wtedy będziemy wiedzieli ile z zamierzeń uda się zrealizować- podsumowuje ekspert.
Z kolei Prof Leszek Balcerowicz zaznacza, że jednym z atutów, jakie odziedziczyły rządy PiSu- był zdrowy system bankowy z dwoma wyjątkami.
- SKOKi gdzie powstały rekordowe straty za które zapłaciły banki komercyjne, a pośrednio konsumenci poprzez rozmaite dodatkowe opłaty. Drugi słabszy punkt, to banki spółdzielcze gdzie mamy do czynienia z bankructwami, ale większość banków komercyjnych była zdrowa i są zdrowe- tłumaczy Balcerowicz. - musimy pamiętać, że im więcej polityki w bankach, tym większe ryzyko kryzysu w bankach. Kontrola banków przez polityków zmierza do tego, żeby powiedzieć komu banki mają udzielać kredytów. Nie ze względów ekonomicznych, a politycznych- dodaje.
