Huta od blisko roku stoi
O coraz to ciemniejszych chmurach zbierających się nad hutą Liberty Częstochowa pisaliśmy już wielokrotnie. Wobec mnożących się długów, sąd zdecydował o wszczęciu postępowania upadłościowego. Wyznaczono też syndyka, który zarządza majątkiem. Rozmowy z pierwszymi podmiotami zainteresowanymi czy to dzierżawą, czy zakupem zakładu już są prowadzone. Na razie jednak nic z nich nie wynika. Obecnie Liberty Huta Częstochowa oczekuje na uprawomocnienie się postanowienia o ogłoszeniu upadłości.
Do pewnego momentu pracownicy - mimo że przebywali w domach - otrzymywali normalne wynagrodzenia, później wypłacane było postojowe. Teraz jednak pensja, która powinna wpłynąć na ich konta 10 października, nie wpłynęła. Syndykowi skończyły się środki na utrzymanie zakładu. Pracownicy otrzymali tylko 1 tys. zł z wynagrodzenia za wrzesień i nie wiadomo, kiedy otrzymają resztę i tak już obniżonego wynagrodzenia (postojowe). Zaległości są również z lipca - wtedy wypłaty zostały wypłacone tylko w części z Gwarantowanego Funduszu Świadczeń Pracowniczych.
Związkowcy jadą protestować do Warszawy
Związki zawodowe, działające w hucie Liberty Częstochowa, dwukrotnie zwracali się z apelami do władz państwa. O pomoc prosili premiera oraz Ministra Aktywów Państwowych, Ministra Przemysłu i Agencji Rozwoju Przemysłu. W swoim liście związkowcy apelowali między innymi o utrzymanie kadry pracowniczej i wypłacenie pensji. Za każdym razem podkreślali, że są zdeterminowani. Niestety jak na razie żadnego światełka w tunelu nie widać.

- Związki zawodowe działające w Hucie Częstochowa, wobec braku zdecydowanych działań rządu zmierzających do ratowania upadającego zakładu pracy, podjęły decyzję o wyrażeniu swojego protestu w formie manifestacji pod siedzibą Premiera w Warszawie - poinformowali związkowcy.
Protest odbędzie się w środę, 23 października. Początek o godzinie 11.00. Wczesnym rankiem kilkuset pracowników huty wyruszyło z Częstochowy do Warszawy.
- Oczekujemy, aby rząd przychylił się do prósb syndyka i udzielił zwrotnego, oprocentowanego kredytu, który pozwoliłby na przeżycie okresu przejściowego dopóki sąd w Częstochowie nie podejmie decyzji o ewentualnej upadłości - mówi Mariusz Ciupiński, ze Związku Zawodowego "Kadra".
Chodzi o kwotę 15 mln złotych, która pozwoliłaby syndykowi na utrzymanie zakładu i załogi do czasu wyboru nowego inwestora.
- Stawką jest być albo nie być jedynego producenta blachy grubej w Polsce. Blachy, która może być wykorzystywana do budowy wież wiatrowych, czy też produkcji wojskowej, w tym czołgów K2 - wyjaśnia Robert Gonera, Przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność".
Jeśli ziści się najczarniejszy scenariusz, około 950 pracowników huty wyląduje na bruku. Jak podkreślają pracownicy skala będzie jednak znacznie większa, bo w przypadku huty kadrę należałoby pomnożyć razy pięć - wiele rodzin utrzymuje się bowiem wyłącznie z hutniczej pensji, do tego dochodzą firmy, które współpracowały bezpośrednio z częstochowskim zakładem.
- Huta Częstochowa ma 128-letnią tradycję. Nie była jeszcze w tak tragicznym stanie, do jakiego doprowadził aktualny właściciel - nie mamy wody, nie mamy prądu, nie mamy ogrzewania w niektórych pomieszczeniach, sanitariaty są nieczynne, od roku nikt tam nie sprząta. Od blisko roku produkcja stoi - wylicza Mariusz Ciupiński.
Plan protestu w stolicy jest prosty.
- Chcemy zwrócić uwagę na siebie, na problemy branży hutniczej oraz częstochowskiej huty. Chcemy wreczyć petycję przedstawicielom Rady Ministrów. Jeszcze nie wiemy, kto do nas wyjdzie - dodaje Mariusz Ciupiński, ze Związku Zawodowego "Kadra".
Jak udało nam się dowiedzieć do Warszawy pojechało około 300 pracowników huty. Do protestu przyłączyli się przedstawiciele wszystkich organizacji związkowych działających w częstochowskiej hucie. Maja oni zostać wsparci przez innych hutników z różnych stron Polski.
Z jakimi nadziejami pracownicy huty udają się do Warszawy?
- Mamy nadzieję, że Huta Częstochowa, która jest największym producentem blachy grubej w Polsce, może liczyć na pomoc państwa. Tak, aby mogła dalej funkcjonować - mówi Jacek Strączyński, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Częstochowie. - Od grudnia obecny właściciel nie wyprodukował nawet jednego kilograma blachy w hucie. Jedziemy więc prosić rząd, aby pomógł nam ratować nasze przedsiębiorstwo - dodaje.
Pracownicy zgodnie podkreślają, że jeśli huta nie dostanie zastrzyku finansowego, nie będzie inwestora, który będzie chciał w niej produkować.
- Mamy nadzieję, że znajdzie się dzierżawca, a później ktoś, kto będzie chciał kupić nasz zakład - podsumowuje Jacek Strączyński, przewodniczący zarządu regionu NSZZ Solidarność w Częstochowie.
Pracownicy częstochowskiej huty podkreślają, że protest w Warszawie ma też inny wymiar.
- Chcemy tym protestem zwrócić także uwagę na sytuację całej branży hutniczej. Wskazać, jakim zagrożeniem dla niej jest Zielony Ład oraz brak konkretnych działań na rzecz utrzymania przemysłu stalowego w naszym kraju - podsumowuje Robert Gonera, Przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność".
Nie chcą spółki Liberty
Związkowcy poinformowali przy okazji, że wspólnie i wprost nie popierają spółki LIBERTY w Hucie Częstochowa. Ich zdaniem grupa "nie wywiązuje się z zobowiązań dla dostawców mediów, jest z nimi w biznesowym konflikcie, co w oczywisty sposób ma wpływ na skuteczność w kontekście wznowienia produkcji".
- Jesteśmy absolutnie oburzeni destrukcyjną działalnością grupy LIBERTY przede wszystkim w Częstochowie, ale także w innych krajach Europy - mówią. - Nie ma na terenie Europy zdrowo funkcjonującej organizacji Grupy LIBERTY. Wszystkie z nich borykają się z gigantycznymi zadłużeniami. Czeska huta znajduje się w upadłości, w lustrzanym odbiciu jest nasza częstochowska huta, podobny los niebawem może spotkać Węgry i Rumunię. We wszystkich jednostkach polityka firmy jest zbieżna i dąży do unicestwienia aktywów - prorokują.
Przedstawiciele związków zawodowych twierdzą również, że spółka straciła na wiarygodności w efekcie nie znajdą się kontrahenci, którzy będą chcieli z nią współpracować. Zapowiadają także, że jeśli nie otrzymają pomocy, dojdzie do protestów głodowych.
To już kolejny raz, kiedy załoga drży o swoją przyszłość
To już drugi raz w ciągu 5 ostatnich lat, kiedy częstochowski zakład staje na krawędzi przetrwania. Podobnie było w 2019 roku. Wówczas syndyk wydzierżawił hutę na 12 miesięcy firmie Sunningwell International Polska sp. z o.o. Ta doprowadziła do wznowienia produkcji. Wiosną 2020 miało dojść do sprzedaży przedsiębiorstwa, ale zwycięzca przetargu - Sunningwell Steel - odstąpił od transakcji, a w drugim postępowaniu nie wpłynęła żadna oferta. W efekcie przedłużono umowę dzierżawy, ale pod koniec 2020 roku syndyk rozwiązał ją w trybie natychmiastowym, bo działalność zakładu jesienią została wstrzymana.
Rozpoczęły się rozmowy z innymi potencjalnymi dzierżawcami. I w ten oto sposób częstochowska huta trafiła w ręce Grupy Liberty Steel. Najpierw przejęła ona dzierżawę częstochowskiej huty w grudniu 2020 roku, przejęcie zakładu sfinalizowała z kolei w maju 2021 roku. Niestety sytuacja ustabilizowała się tylko na dwa lata. Pod koniec 2023 roku działalność zakładu została wstrzymana, a pracownicy odesłani do domu. Mnożące się długi spółki m.in. wobec ZUS i innych wierzycieli sprawiły, że wnieśli oni do sądu o upadłość zakładu. Choć właściciel huty zapewniał o próbie jej ratowania i zdobycia środków na poprawę sytuacji i wznowienie produkcji, to sąd zdecydował o wszczęciu postępowania upadłościowego.
Nie przeocz
- Opuszczona cementownia stanie się turystyczną atrakcją? To będzie spora inwestycja
- Śliczne nastolatki z naszego regionu powalczą o koronę Polskiej Miss 2024. Poznaj je
- Chmura pyłu nad Śląskiem: płonie najwyższa hałda w Europie. Jak ją ugasić?
- Zamiast osiedla prawdziwy gigant stanie przy Parku Śląskim. Ale jest protest