https://strefabiznesu.pl
reklama

Pracownicy częstochowskiej huty jadą do Warszawy. Będą protestować przed siedzibą premiera. Zakład stoi już prawie rok. Co dalej?

Katarzyna Stacherczak
Dawid Wygas
Pracownicy częstochowskiej huty wyruszyli do Warszawy. Będą protestować przed siedzibą premiera
Pracownicy częstochowskiej huty wyruszyli do Warszawy. Będą protestować przed siedzibą premiera Dawid Wygas
Kilkuset pracowników częstochowskiej huty ruszyło do Warszawy, by protestować przed siedzibą premiera. W ten sposób chcą wyrazić swoje oburzenie brakiem reakcji ze strony rządzących i nakłonić ich do ratowania upadającego zakładu pracy. - Huta Częstochowa ma 128-letnią tradycję. Nie była jeszcze w takim tragicznym stanie, do jakiego doprowadził aktualny właściciel - zgodnie podkreślają pracownicy. Protestujących w Warszawie mają wesprzeć inni hutnicy z różnych stron Polski.

Huta od blisko roku stoi

O coraz to ciemniejszych chmurach zbierających się nad hutą Liberty Częstochowa pisaliśmy już wielokrotnie. Wobec mnożących się długów, sąd zdecydował o wszczęciu postępowania upadłościowego. Wyznaczono też syndyka, który zarządza majątkiem. Rozmowy z pierwszymi podmiotami zainteresowanymi czy to dzierżawą, czy zakupem zakładu już są prowadzone. Na razie jednak nic z nich nie wynika. Obecnie Liberty Huta Częstochowa oczekuje na uprawomocnienie się postanowienia o ogłoszeniu upadłości.

Do pewnego momentu pracownicy - mimo że przebywali w domach - otrzymywali normalne wynagrodzenia, później wypłacane było postojowe. Teraz jednak pensja, która powinna wpłynąć na ich konta 10 października, nie wpłynęła. Syndykowi skończyły się środki na utrzymanie zakładu. Pracownicy otrzymali tylko 1 tys. zł z wynagrodzenia za wrzesień i nie wiadomo, kiedy otrzymają resztę i tak już obniżonego wynagrodzenia (postojowe). Zaległości są również z lipca - wtedy wypłaty zostały wypłacone tylko w części z Gwarantowanego Funduszu Świadczeń Pracowniczych.

Związkowcy jadą protestować do Warszawy

Związki zawodowe, działające w hucie Liberty Częstochowa, dwukrotnie zwracali się z apelami do władz państwa. O pomoc prosili premiera oraz Ministra Aktywów Państwowych, Ministra Przemysłu i Agencji Rozwoju Przemysłu. W swoim liście związkowcy apelowali między innymi o utrzymanie kadry pracowniczej i wypłacenie pensji. Za każdym razem podkreślali, że są zdeterminowani. Niestety jak na razie żadnego światełka w tunelu nie widać.

emisja bez ograniczeń wiekowych

- Związki zawodowe działające w Hucie Częstochowa, wobec braku zdecydowanych działań rządu zmierzających do ratowania upadającego zakładu pracy, podjęły decyzję o wyrażeniu swojego protestu w formie manifestacji pod siedzibą Premiera w Warszawie - poinformowali związkowcy.

Protest odbędzie się w środę, 23 października. Początek o godzinie 11.00. Wczesnym rankiem kilkuset pracowników huty wyruszyło z Częstochowy do Warszawy.

- Oczekujemy, aby rząd przychylił się do prósb syndyka i udzielił zwrotnego, oprocentowanego kredytu, który pozwoliłby na przeżycie okresu przejściowego dopóki sąd w Częstochowie nie podejmie decyzji o ewentualnej upadłości - mówi Mariusz Ciupiński, ze Związku Zawodowego "Kadra".

Chodzi o kwotę 15 mln złotych, która pozwoliłaby syndykowi na utrzymanie zakładu i załogi do czasu wyboru nowego inwestora.

- Stawką jest być albo nie być jedynego producenta blachy grubej w Polsce. Blachy, która może być wykorzystywana do budowy wież wiatrowych, czy też produkcji wojskowej, w tym czołgów K2 - wyjaśnia Robert Gonera, Przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność".

Jeśli ziści się najczarniejszy scenariusz, około 950 pracowników huty wyląduje na bruku. Jak podkreślają pracownicy skala będzie jednak znacznie większa, bo w przypadku huty kadrę należałoby pomnożyć razy pięć - wiele rodzin utrzymuje się bowiem wyłącznie z hutniczej pensji, do tego dochodzą firmy, które współpracowały bezpośrednio z częstochowskim zakładem.

- Huta Częstochowa ma 128-letnią tradycję. Nie była jeszcze w tak tragicznym stanie, do jakiego doprowadził aktualny właściciel - nie mamy wody, nie mamy prądu, nie mamy ogrzewania w niektórych pomieszczeniach, sanitariaty są nieczynne, od roku nikt tam nie sprząta. Od blisko roku produkcja stoi - wylicza Mariusz Ciupiński.

Plan protestu w stolicy jest prosty.

- Chcemy zwrócić uwagę na siebie, na problemy branży hutniczej oraz częstochowskiej huty. Chcemy wreczyć petycję przedstawicielom Rady Ministrów. Jeszcze nie wiemy, kto do nas wyjdzie - dodaje Mariusz Ciupiński, ze Związku Zawodowego "Kadra".

Jak udało nam się dowiedzieć do Warszawy pojechało około 300 pracowników huty. Do protestu przyłączyli się przedstawiciele wszystkich organizacji związkowych działających w częstochowskiej hucie. Maja oni zostać wsparci przez innych hutników z różnych stron Polski.

Z jakimi nadziejami pracownicy huty udają się do Warszawy?

- Mamy nadzieję, że Huta Częstochowa, która jest największym producentem blachy grubej w Polsce, może liczyć na pomoc państwa. Tak, aby mogła dalej funkcjonować - mówi Jacek Strączyński, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" w Częstochowie. - Od grudnia obecny właściciel nie wyprodukował nawet jednego kilograma blachy w hucie. Jedziemy więc prosić rząd, aby pomógł nam ratować nasze przedsiębiorstwo - dodaje.

Pracownicy zgodnie podkreślają, że jeśli huta nie dostanie zastrzyku finansowego, nie będzie inwestora, który będzie chciał w niej produkować.

- Mamy nadzieję, że znajdzie się dzierżawca, a później ktoś, kto będzie chciał kupić nasz zakład - podsumowuje Jacek Strączyński, przewodniczący zarządu regionu NSZZ Solidarność w Częstochowie.

Pracownicy częstochowskiej huty podkreślają, że protest w Warszawie ma też inny wymiar.

- Chcemy tym protestem zwrócić także uwagę na sytuację całej branży hutniczej. Wskazać, jakim zagrożeniem dla niej jest Zielony Ład oraz brak konkretnych działań na rzecz utrzymania przemysłu stalowego w naszym kraju - podsumowuje Robert Gonera, Przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność".

Nie chcą spółki Liberty

Związkowcy poinformowali przy okazji, że wspólnie i wprost nie popierają spółki LIBERTY w Hucie Częstochowa. Ich zdaniem grupa "nie wywiązuje się z zobowiązań dla dostawców mediów, jest z nimi w biznesowym konflikcie, co w oczywisty sposób ma wpływ na skuteczność w kontekście wznowienia produkcji".

- Jesteśmy absolutnie oburzeni destrukcyjną działalnością grupy LIBERTY przede wszystkim w Częstochowie, ale także w innych krajach Europy - mówią. - Nie ma na terenie Europy zdrowo funkcjonującej organizacji Grupy LIBERTY. Wszystkie z nich borykają się z gigantycznymi zadłużeniami. Czeska huta znajduje się w upadłości, w lustrzanym odbiciu jest nasza częstochowska huta, podobny los niebawem może spotkać Węgry i Rumunię. We wszystkich jednostkach polityka firmy jest zbieżna i dąży do unicestwienia aktywów - prorokują.

Przedstawiciele związków zawodowych twierdzą również, że spółka straciła na wiarygodności w efekcie nie znajdą się kontrahenci, którzy będą chcieli z nią współpracować. Zapowiadają także, że jeśli nie otrzymają pomocy, dojdzie do protestów głodowych.

To już kolejny raz, kiedy załoga drży o swoją przyszłość

To już drugi raz w ciągu 5 ostatnich lat, kiedy częstochowski zakład staje na krawędzi przetrwania. Podobnie było w 2019 roku. Wówczas syndyk wydzierżawił hutę na 12 miesięcy firmie Sunningwell International Polska sp. z o.o. Ta doprowadziła do wznowienia produkcji. Wiosną 2020 miało dojść do sprzedaży przedsiębiorstwa, ale zwycięzca przetargu - Sunningwell Steel - odstąpił od transakcji, a w drugim postępowaniu nie wpłynęła żadna oferta. W efekcie przedłużono umowę dzierżawy, ale pod koniec 2020 roku syndyk rozwiązał ją w trybie natychmiastowym, bo działalność zakładu jesienią została wstrzymana.

Rozpoczęły się rozmowy z innymi potencjalnymi dzierżawcami. I w ten oto sposób częstochowska huta trafiła w ręce Grupy Liberty Steel. Najpierw przejęła ona dzierżawę częstochowskiej huty w grudniu 2020 roku, przejęcie zakładu sfinalizowała z kolei w maju 2021 roku. Niestety sytuacja ustabilizowała się tylko na dwa lata. Pod koniec 2023 roku działalność zakładu została wstrzymana, a pracownicy odesłani do domu. Mnożące się długi spółki m.in. wobec ZUS i innych wierzycieli sprawiły, że wnieśli oni do sądu o upadłość zakładu. Choć właściciel huty zapewniał o próbie jej ratowania i zdobycia środków na poprawę sytuacji i wznowienie produkcji, to sąd zdecydował o wszczęciu postępowania upadłościowego.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu