- Joanna Karpeta prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy przyznaje, że w tym roku nie powinniśmy odczuć podwyżek. – Producenci zniczy i wkładów raczej nie przewidują drastycznych podwyżek – mówi
- Polacy oszczędzają na zniczach, co jest odczuwalne przez branżę. Jednak prawdziwą podwyżkę najprawdopodobniej odczujemy w przyszłym roku. Nałoży się na to szereg czynników
- Producenci zniczy jednogłośnie przyznają, że w tym roku dobrze sprzedają się lampiony, czyli spore zniczy z dużą ilością różnego rodzaju zdobień oraz znicze elektroniczne
- Nowością w tym roku są znicze wyposażone w solarne kapturki. – Zgodnie z deklaracją producentów, ich żywotność ma wynieść nawet kilka lat. Jednak tutaj poddałabym to pod pewną wątpliwość, nie wspominając o koszcie środowiskowym – tłumaczy Karpeta
Jakie ceny zniczy i wkładów przed 1 listopada?
Jakich cen możemy spodziewać się, kupując znicze i wkłady na 1 listopada? Jak tłumaczy portalowi strefabiznesu.pl Joanna Karpeta, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy, nie powinniśmy odczuć podwyżek. – Producenci zniczy i wkładów raczej nie przewidują drastycznych podwyżek – mówi.
Jednocześnie podkreśla, że jest to sygnał ze strony producentów, co nie zawsze musi się przekładać na ceny na stoiskach przy cmentarnych. – Producent znicza nie ma wpływu na to, jakie ceny narzucą handlujący – mówi. Jak duże mogą być to różnice? Karpeta przyznaje, że nie ma wiarygodnych źródeł, ale na pewno duże znaczenie ma miejscowość, w której będziemy dokonywali zakupu. Tutaj nie ma zaskoczenia – w dużych miastach na pewno będzie drożej, z naciskiem na Warszawę, gdzie jest najdrożej.
– Te ceny pod warszawskimi cmentarzami są zupełnie inne, wyższe – mówi i zaznacza, że może to być też podyktowane opłatami za stoisko, które również mogą być wyższe, niż w innych częściach kraju.
Karpeta jednocześnie zwraca uwagę, że zmieniły się proporcje sprzedażowe. – W zeszłym roku znicze vs wkłady do zniczy były na poziomie 30 proc. do 70 proc. Natomiast, obecnie, przed 1 listopada, ze statystyk wynika, że 35 – 40 proc. stanowią znicze, a 60 – 65 proc. wkłady – wymienia.
Jak wygląda sama sprzedaż? Prezes Stowarzyszenia nie ukrywa, że Polacy oszczędzają na zniczach, co jest odczuwalne przez branżę. Jako ciekawostkę podaje, że najlepsza sprzedaż była w trakcie pandemii koronawirusa. Jej zdaniem mogło to być spowodowane szeregiem obostrzeń, wiele miejsc było zamkniętych, a na cmentarze można było chodzić. – Wtedy notowaliśmy dużo większą sprzedaż, natomiast teraz, z roku na rok spada – mówi.
Dodaje, że należy pamiętać, że znicze i wkłady od dwóch lat są droższe, co było wynikiem wprowadzenia sankcji po wybuchu wojny na Ukrainie. – Chociażby ceny parafiny, które bardzo mocno poszły w górę – wskazuje. – Do tego doszły podwyżki gazu, prądu – wylicza.
Jednak, jak prognozuje, prawdziwą podwyżkę najprawdopodobniej odczujemy w przyszłym roku. – Wzrośnie ZUS, do tego podwyżka płacy minimalnej, podwyżka cen prądu, a to są te części składowe, które podnoszą ceny – tłumaczy. – Ceny parafiny się w pewien sposób ustabilizowały, jednak musimy pamiętać, że na przykład huty szkła korzystają z gazu – dodaje.

Jakie znicze kupują Polacy?
Producenci zniczy jednogłośnie przyznają, że w tym roku bardzo dobrze sprzedają się lampiony, czyli spore znicze z dużą ilością różnego rodzaju zdobień. – Mimo ceny takich lampionów, które nierzadko oscylują w granicy kilkudziesięciu złotych, to chętnych na ich zakup przybywa – mówi. – Polacy także wcześniej dokonują zakupów i nie zostawiają tego na ostatnią chwilę – dodaje.
Jednocześnie zwraca uwagę na dużą popularność zniczy elektrycznych, najczęściej pochodzących z Chin. – Patrząc od strony ekologicznej, to w tym przypadku nie mamy żadnego porównania. Elektryk, który nie dość, że jest zasilany baterią, generuje mnóstwo plastiku, to na koniec najczęściej w całości ląduje w koszu. Czy to jest lepsze dla środowiska? Wydaje mi się, że nie – podkreśla.
– Abstrahując od tego, elektryki emitują zupełnie inne światło, które nie daje tego charakterystycznego ciepła – zauważa.
Pewną nowością na polskim rynku w tym roku są kapturki do zniczy wyposażone w fotowoltaikę. – Te kapturki są dosyć drogie, bo ich ceny zaczynają się od 10 euro – wskazuje. – Zgodnie z deklaracją producentów, ich żywotność ma wynieść nawet kilka lat – dodaje. – Jednak tutaj poddałabym to pod pewną wątpliwość, nie wspominając o koszcie środowiskowym – tłumaczy.
– Listopad, grudzień, styczeń, luty – tego słońca w tym okresie naprawdę nie ma dużo, więc nie wiem, czy jest to najlepsze rozwiązanie – zaznacza. – Czy na wiosnę te kapturki będą działały? Ciężko mi powiedzieć – dodaje. Karpeta jednocześnie zwraca uwagę, że kapturki z fotowoltaiką nie są produkowane w Polsce, więc „kupując tego typu produkty wspieramy zagranicznych przedsiębiorców”.
– Owszem, temat fotowoltaiki stał się bardzo modnym tematem w ostatnim czasie, więc jest to wszędzie, jest to pewien trend, na który skusiła się część producentów, który zamawiają te kapturki i montują na swoich zniczach. Jaki będzie rezultat? Zobaczymy po 1 listopada – przyznaje.
Kiedy producenci zniczy i wkładów mogą podsumować sprzedaż? Ekspertka zwraca uwagę na problem zwrotów. – Wszystkie sieci mają prawo do zwrotów przez 120 dni, co oznacza, że tak naprawdę dopiero w lutym będzie wiadomo, jak wyglądała ta sprzedaż – zaznacza. Jednocześnie przyznaje, że z roku na rok tych zwrotów jest coraz więcej. Jednak coraz więcej producentów przestaje się godzić na takie praktyki. – Trudno godzić się na sytuację, w której jakiś sklep, czy to supermarket, czy dyskont zamawia całą produkcję, z czego później 40 proc. chciałby oddać, to w takim przypadku biznes przestaje być opłacalny – wyjaśnia.
– Co z tego, że na magazynie jest towar, jak dalej trzeba produkować – przyznaje. – W Polsce system w pewnym sensie chroni duże sieci, bo te nie tracą na tym – zaznacza i dodaje, że ten problem nie dotyczy tylko producentów wkładów i zniczy.
Dlaczego ceny w supermarketach i dyskontach bardzo często są dużo niższe niż w mniejszych placówkach? – Ceny produktów bardzo często ustalane są na początku roku, kupujących, czyli dużych sieci nie interesuje czy po drodze pojawiły się jakieś podwyżki, co oznacza, że taki producent z dość sporym wyprzedzeniem musi kalkulować te ceny i na dodatek musi się w tym wyrobić, ponieważ za unieważnienie grożą bardzo wysokie kary umowne – wyjaśnia.
– Zdarzają się różne sytuacje, dwa lata temu wybuchła wojna, pojawiły się problemy z importem parafiny, a później jej ceny mocno podskoczyły – tłumaczy.
Wkłady prasowane i zalewane. Jakie wybrać?
W sklepach możemy wybierać między wkładami zalewanymi oraz prasowanymi. Które wybrać? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, ponieważ ilu producentów, tyle mieszanek. Jednak należy pamiętać, że wkłady olejowe palą się dłużej, pod warunkiem że „dobrze zrobiona jest mieszanka i odpowiednio dobrany knot”.
Na etykietach dołączonych do wkładów i zniczy często znajduje się szacowany czas palenia, co również jest pewną podpowiedzią, ale jest to szacowny czas, o czym warto pamiętać w trakcie zakupów.
– Im cięższe, tym lepsze – wskazuje Karpeta i przyznaje, że zarówno parafinę, jak i mieszanki można spieniać, co oznacza, że objętość mamy dużą, ale zawartość parafiny może być mała, przez co skraca nam się proces spalania, ale z drugiej strony, tego typu wkłady na pewno będą tańsze.
– Nadal jest taka tendencja, że te zalewane znicze i zalewane wkłady, mimo wszystko, powinny się palić dłużej – dodaje.
W jakiej kondycji znajduje się branża?
Jak przyznaje, sytuacja nie wygląda dobrze. – Cześć firm musiała wprowadzić redukcję zatrudnienia, ponieważ te koszty cały czas się zwiększają – przyznaje.
Z drugiej strony nie ukrywa, że producenci coraz częściej inwestują w maszyny, co również przekłada się na spadek zatrudnienia w branży. – Coraz większa część produkcji polega na pracy maszyn – dodaje.
Karpeta przyznaje, że Polacy są monopolistą na Europę, jeżeli chodzi o znicze i wkłady. – Znaczna część krajowych producentów nastawiona jest na eksport zniczy – mówi i dodaje, że produkty trafią praktycznie do każdego kraju w Europie. – Chyba nie ma takiego kraju, który nie kupowałby u nas – przyznaje.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
