Inflacja zaczęła w czerwcu zwalniać, mimo że z reguły jest to miesiąc „nowalijkowy” (podobnie jak maj), w którym ceny żywności są nieco wyższe ze względu na początek sezonu owocowego i warzywnego. Tym razem wzrost cen żywności mógł być niższy, w tym także ze względu na wyższą bazę – w czerwcu 2016 r. ceny żywności wzrosły o 1,1 proc., podczas gdy w ciągu 5. miesięcy 2016 r. – jedynie o 0,6 proc.
Niższa dynamika cen towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu niż w pierwszych 5. miesiącach 2017 r. (średni wzrost o 2 proc.) wynika zapewne przede wszystkim z dość silnego spadku cen paliwa na rynkach światowych (z 52 USD za baryłkę ropy, na 45 USD, z lekkim odbiciem do 48 USD w końcu czerwca), a także utrzymywania się spadku cen odzieży i obuwia. Niewykluczone, że obniżenie stawek roamingowych przez operatorów telekomunikacyjnych od 15 czerwca (do poziomu krajowego - konsekwencja wejścia zasad ustalonych przez UE) spowodowało także spadek cen na usługi łączności.
Dla pracowników do dobry sygnał, bo ich realne dochody będą wyższe niż na początku roku. Jeśli wynagrodzenia będą dalej rosły w tempie 5 proc. i więcej, na co wszystko wskazuje, a inflacja będzie się zmniejszała, to należy oczekiwać dalszej poprawy optymizmu konsumentów, a tym samym silnego wsparcia wzrostu PKB ze strony spożycia indywidulanego. Tylko, żeby inwestycje jeszcze chciały silniej ruszyć.
OBEJRZYJ WIDEO:
Budżet prawie bez deficytu, ale jak sobie poradzi z niższym wiekiem emerytalnym