- MON chce zmienić sposób zamówień zbrojeniowych. Przetargi mają być tak organizowane, by wygrywały je polskie koncerny. Czy to nie zablokuje dotarcia do nas nowoczesnych technologii zza oceanu?
- Z jednej strony na pewno, bo nie ma co ukrywać, że nie jesteśmy w stanie dorównać Stanom Zjednoczonym lub Wielkiej Brytanii. Ale z drugiej strony polska myśl techniczna od lat jest na bardzo dobrym poziomie, a inwestowanie w rodzimy przemysł zbrojeniowy opłaca się z kilku powodów. Po pierwsze koszty produkcji i serwisowania spadają, bo wszystko odbywa się na miejscu, po drugie tworzymy miejsca pracy i dajemy szansę na rozwój tych technologii. To jednak musi iść w parze z większymi wydatkami na badania naukowe i ekspertyzy.
- Mówi się, ze najwięksi gracze na rynku zbrojeniowym w Polsce płacą kary za opóźnienia w kontraktach. Nawet stocznia ma zaległości.
- Faktycznie nasze zaplecze produkcyjne jest trochę opóźnione, ale jeśli nie damy mu szansy na rozwój zawsze takie będzie, a Polska będzie przepłacać za sprowadzanie zza granicy sprzętu, który mógłby być wyprodukowany na miejscu. Oczywiście musimy też zdawać sobie sprawę z własnych ograniczeń, bo np. nasz przemysł lotniczy nie jest w stanie stworzyć doskonalszego modelu F16 od tego produkowanego przez Amerykanów. Ale np. samolotów szkoleniowych nie musimy już sprowadzać z Włoch. Rozwijanie rodzimego przemysłu zbrojeniowego daje też szansę wejścia na światowy rynek zbrojeniowy, który oznacza gigantyczne pieniądze.
- Dlaczego warto się zbroić?
- Siły zbrojne to jeden z filarów państwa, dobrze wyposażona armia to po prostu gwarant bezpieczeństwa i straszak przed ewentualnymi atakami z zewnątrz zgodnie z maksymą „Chcesz pokoju, zbrój się”. Wiadomo, że obecnie w Europie nie trwają żadne konflikty zbrojne, ale Polska jest zaangażowana w wiele operacji międzynarodowych, w których biorą udział polscy żołnierze. Dobry sprzęt decyduje o ich życiu.