Związkowcy z NSZZ „Solidarność” w Stokrotce pozostają w sporze zbiorowym z pracodawcą od jesieni. Pracownicy przede wszystkim domagają się podwyżek w wysokości 500 zł brutto.
- Obecnie nasze zarobki niewiele odbiegają od płacy minimalnej - mówi Alicja Symbor, przewodnicząca „Solidarności” w Stokrotce.
- W XXI wieku nie powinno dochodzić do sytuacji, w której żeby przeżyć trzeba szukać zasiłków. Powoli tworzy nam się państwo zasiłkowe - dodawał Marian Król, przewodniczący Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”.
Ponadto pracownicy Stokrotki chcą zdecydowanej poprawy komfortu pracy w sklepach. Zarzucają pracodawcy, że nie respektowane są choćby prawa do przerw.
- Poza tym z powodu braków kadrowych mamy także 12-godzinne zmiany. W firmie pracują głównie kobiety, to rujnuje nasze kręgosłupy - twierdzi Symbor.
Ostatnim postulatem związkowców jest podwyższenie odpisu podstawowego na fundusz socjalny do wysokości ustawowej, tj. z 800 zł do 1229,30 zł.
Pracownicy są rozgoryczeni, bo od jesieni Stokrotka nadal nie przedstawiła swojej propozycji podwyżek. Tymczasem spółka zapewnia, że chce rozmawiać i doprowadzić do zakończenia sporu.
„Doceniamy każdą inicjatywę, której prawdziwym celem jest interes pracownika” - czytamy w oświadczeniu.
I dalej: „Stokrotka prowadzi politykę płacową w sposób odpowiedzialny z uwzględnieniem tendencji rynkowych. Spółka co roku podnosi wynagrodzenia pracowników, biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną, osiągane wyniki oraz sytuację na rynku pracy”.
Zakończył się już etap rokowań firmy z pracownikami. Na 20 marca zaplanowano pierwsze spotkanie mediacyjne. Związkowcy zastrzegają, że jeśli mediacje „nie dadzą szansy na zawarcie porozumienia, konieczne będzie bardziej radykalne działanie”.
Sieć handlowa Stokrotka liczy już ponad 500 sklepów. Pod koniec roku przejęła pomorską sieć marketów Sano, która posiadała 36 sklepów.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
