Restauracje w regionie radomskim walczą o przetrwanie i czekają jeszcze na lepsze czasy

jp
- Mamy ofertę nawet większą niż przed koronawirusem, ale sprzedaż jest bardzo słaba - mówi restaurator Paolo Vicentini.
- Mamy ofertę nawet większą niż przed koronawirusem, ale sprzedaż jest bardzo słaba - mówi restaurator Paolo Vicentini. Tadeusz Klocek
Restauracje próbują ratować się, kulejącą jednak, sprzedażą posiłków na wynos i liczą straty. Małym światełkiem w tunelu jest duża ilość zapytań o możliwość organizacji okolicznościowych imprez takich jak komunie, czy wesela w późniejszych - jesiennych terminach.

Dworek Anna w Podgórze to jednocześnie restauracja i hotel nastawiony na organizację dużych imprez okolicznościowych. - Nasi klienci nie rezygnują, przekładają terminy, ale trudno dziś zupełnie prognozować jak to wszystko będzie wyglądało w przyszłości - mówi Adam Niwiński, właściciel Dworku Anna.

Czas oczekiwania

Z doświadczeń restauratorów wynika, że potencjalni klienci jeszcze z optymizmem patrzą w przyszłość i liczą na to, że za jakiś czas będzie można zorganizować normalną imprezę okolicznościową z udziałem rodziny i większej liczby gości. Dużo osób pyta na przykład o ewentualne wrześniowe terminy organizacji spotkań rodzinnych związanych z Komuniami Świętymi. Pytanie tylko jak długo domy weselne, restauracje, hotele będą mogły wytrzymać bez klientów?

- W naszej branży działa efekt naczyń połączonych. Zapaść w branży restauracyjnej i hotelarskiej powoduje zapaść w firmach, które obsługują hotele i restauracje. Najlepiej radzą sobie jeszcze ci, którzy działają w różnych dziedzinach. U nas jest totalny zastój, chociaż jest mała nadzieja, że będzie można uruchomić noclegi dla firm - mówi Adam Niwiński.

Mimo bardzo ciężkich czasów w Dworku Anna jeszcze nikogo nie zwolniono. - Będziemy starali się przetrwać te ciężkie czasy z pracownikami, których mamy - mówi Adam Niwiński. Jego zdaniem potencjalni klienci mogą po czasach społecznej kwarantanny mieć większą ochotę na korzystanie z takich przybytków jak restauracje, ale zasobność portfeli będzie mniejsza i wyjście całej branży z tarapatów może trwać długi okres czas.

Oferta większa, klientów brak

Paolo Vicentini, radomski restaurator, właściciel winiarni Enoteka Verona pesymistycznie patrzy w przyszłość, choć jego lokal walczy oferując specjały kuchni włoskiem z dowozem do domów. - Mamy nawet większą ofertę niż przed czasami koronawirusa, ale zainteresowanie jest bardzo słabe. Czy radomianie wrócą tłumnie do restauracji po tym jak epidemia odpuści? Obawiam się, że nie. W Radomiu ruch w restauracjach jest duży tylko w dni weekendowe, myślę, że nic się nie zmieni w czasach po epidemii. Może być jeszcze gorzej, bo ludzie zwyczajnie się boją - mówi Paolo Vicentini.

Jego zdaniem przyszłe przepisy dotyczące restauracji przewidujące na przykład wewnętrzne zasłonki z pleksy, albo limity klientów przypadających na określoną ilość metrów kwadratowych lokalu „położą” małe bary, czy restauracje, bo stałe koszty utrzymania pozostaną niezmienne, a będzie mniejsza ilość klientów.

Ponowne otwarcie restauracji ma nastąpić w trzecim etapie rządowego planu odmrażania gospodarki, jednak wciąż działalność stacjonarna będzie wiązać się z licznymi ograniczeniami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Agnieszka

Czekam aż będę mogła sobie normalnie jechać na obiad do Leśnego Dworu. Ta sytuacja z siedzeniem w domu jest męcząca.. Restauracje też nie zarabiają. Liczę, że szybko przyjdą lepsze czasy! :)

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu