- Po mocnych spadkach kontraktów na amerykańskie indeksy oraz po przecenie rynków kasowych w Azji, obecnie obserwujemy solidne zejście kontraktów na główne indeksy europejskie. Kontrakty na DAX tracą o poranku 1,7%, a na CAC40 1,6% - skomentował tuż przed otwarciem się rynków akcji analityk stooq.pl Jacek Rzeźniczek.
Okazało się, że otwarcie w tych krajach było znacznie słabsze niż w Warszawie. DAX i CAC40 po godzinie 9:30 traciły po 2,14%, OMX Copenhagen 25 spadał o 2,8%, a OMX Stockholm zniżkował o 2,7%. Podobnie jak w Warszawie inwestorzy przystąpili do ratowania sytuacji i widać było próby odreagowania.
Warto odnotować, że w Niemczech ponad 3% spadały akcje spółki Airbus SE i Bayer. Jednak pojawiło się kilka firm, które notowały wzorsty Heidelberg Materials (+2,3%), Hellofresh SE (ponad +2%) i Zalando SE (+3,6%).
- Dla gospodarki amerykańskiej scenariusz tak potężnych ceł oznacza prawdopodobnie wzrost cen elektroniki, którą Stany importują na potęgę. Prawdopodobnie Rezerwa Federalna wstrzyma narrację o możliwych cięciach stóp w tym roku, przynajmniej dopóki nie zobaczy, jak słabsze oczekiwania konsumentów, firm czy dyrektorów generalnych amerykańskich firm nie znajdują pełnego odzwierciedlenia w twardych danych. Inflacja niemal na pewno wzrośnie i pytanie tylko na ile 'wolny rynek' zdoła się z nią uporać, ponieważ nie wszystkie firmy będą w stanie przenosić koszty na klientów w podobnej skali. Niektóre będą musiały operować na niższej marży. Importerzy poniosą olbrzymie koszty. Indeksy giełdowe zanurkowały po oświadczeniu Trumpa – powiedział Eryk Szmyd Analityk rynków finansowych XTB.
Około godziny 9:45 DAX spadał o 1,5%, a CAC40 tracił 1,74%.
