Warto wspomnieć, że Wałbrzych przetrwał II wojnę niemal nietknięty. Ze względu na czynne kopalnie i zakłady przemysłowe, miasto było bardzo cenną zdobyczą wojenną. Już w maju 1945 roku ściągnięto tutaj inżynierów, którzy mieli zarządzać pracami kopalń i zadbać o to, by węgiel wciąż był wydobywany.
Co ciekawe, do Wałbrzycha ściągano repatriantów pochodzących również z terenów górniczych, które wcześniej należały do II RP. Przyjeżdżali tutaj głównie mieszkańcy Borysławia, Drohobycza czy Stanisławowa, a także pozostałej południowo-wschodniej części Kresów, obecnie terenów należących do Ukrainy.
Likwidacja wałbrzyskich kopalń do dziś budzi kontrowersje
Po II wojnie światowej podjęto decyzję o modernizacji zakładów przemysłowych oraz górniczych. Rozwijany był przemysł ciężki, ściśle związany z górnictwem. Węgiel wciąż wydobywano, chociaż prognozy co do ilości dostępnych zasobów były mało optymistyczne. Dopiero po 1989 okazało się, że koniec wydobycia jest nieunikniony. W październiku 1990 roku w Warszawie, podpisano porozumienie między stroną rządową i przedstawicielami górniczej "Solidarności" z Wałbrzycha. Uzgodniono, że zostanie przeprowadzona restrukturyzacja regionu wałbrzyskiego, połączona z likwidacją miejscowych kopalń węgla kamiennego. Rząd przeznaczył pieniądze na tworzenie nowych miejsc pracy w regionie.
Likwidacja wałbrzyskich kopalń do dziś budzi wiele kontrowersji. Badania geologiczne prowadzone w połowie lat 90. i już w XXI wieku pokazały, że w Wałbrzychu i jego okolicach, pod ziemią wciąż znajduje się kilkaset milionów ton najlepszego gatunkowo węgla antracytowego.
ZOBACZ TEŻ:
