- Rozwiązuję ten protest, bo stanowi on zagrożenie dla mienia w znacznym stopniu. Jego koszty są coraz większe, firmy z różnych sektorów gospodarki ponoszą ogromne straty – mówił w rozmowie z nami w poniedziałek (11 grudnia) Wojciech Sawa, wójt gminy Dorohusk. - W niektórych firmach stoi produkcja, a ludzie mogą stracić pracę lub już ją tracą. Dlatego podjąłem taką trudną decyzję.
Opuszczają miejsce protestu
Wójt Wojciech Sawa zapewnia, że do gminy dzwonią zdenerwowani, zrozpaczeni przedsiębiorcy z różnych branż. Domagają się decyzji o zawieszeniu protestu. - Tego nie można lekceważyć – mówi wójt Wojciech Sawa. - To się może nawet skończyć pozwami sądowymi, a gminy nie stać na ponoszenie takich obciążeń. A protest na granicy trwa już przecież ponad miesiąc. Nie widać, żeby dawało to rezultaty.
Ruch dla samochodów ciężarowych obok przejścia granicznego w Dorohusku został odblokowany w poniedziałek o godz. 13. Odbiło się to od razu bardzo szerokim, międzynarodowym echem. Powiadomił o tym na jednym z portali społecznościowych m.in. Ołeksandr Kubrakow, wicepremier i minister infrastruktury Ukrainy. Protestujący są tym wszystkim zaskoczeni. Jednak stosują się do decyzji wójta.
- O zawieszeniu protestu w Dorohusku wójt poinformował ustnie i decyzja została przekazana protestującym na granicy. Protestujący powoli zaczęli opuszczać miejsce protestu - zapewnia st. sierż. Angelika Głąb-Kunysz z KMP w Chełmie. - Na wydanie pisemnego dokumentu wójt ma 72 godziny. Z kolei protestujący na odwołanie się od decyzji mają siedem dni. Jednak zgodnie z przepisami muszą zakończyć protest, bo ten formalnie został rozwiązany.
Kolejka od długości 43 kilometrów
Protest polskich przewoźników rozpoczął się w poniedziałek (6 listopada). Zablokowane zostały wówczas dojazdy do przejść granicznych w Hrebennem, Dorohusku, a potem w Korczowej. W efekcie kolejki tirów oczekujących na wyjazd z kraju ciągną się całymi kilometrami. Np. w ostatnią niedzielę kolejka ciężarówek oczekujących na odprawę w Dorohusku miała blsko 43 km.
Skąd taka eskalacja? Polscy przewoźnicy skarżą się m.in. na nieuczciwą konkurencję. Opowiadają, że są „wypychani” z przewozów między Polską i Ukrainą i w ten sposób zostali przyparci do ściany. Dlatego żądają przywrócenia systemu zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na przekraczanie granicy. Ponadto chcą zakazu rejestrowania w naszym kraju firm ze „wschodnim” kapitałem. Jednym z żądań jest także odejście od systemu elektronicznego i utworzenie po ukraińskiej stronie tzw. żywej kolejki.
Na razie tego nie spełniono. Wprawdzie niedawno otwarto przejście graniczne w Dołhobyczowie dla pustych ciężarówek wjeżdżających do Polski, ale zdaniem protestujących to stanowczo za mało. Co teraz?
Mieliśmy zgodę do 3 stycznia
- Będziemy próbowali przekonywać pana wójta do zmiany decyzji, a jeśli to nie przyniesie rezultatu zamierzamy się od jego decyzji odwoływać - mówi Tomasz Borkowski, reprezentujący protestujących przewoźników.
Podnoszone są też inne argumenty. - Z pewnością będziemy odwoływać się od decyzji wójta, ponieważ mieliśmy zgodę na protest do 3 stycznia, a nasz problem nie został rozwiązany – mówi także Edyta Ozygała przedstawicielka protestujących przewoźników w Dorohusku.
A co jeśli to jednak nie przyniesie rezultatu? - Na razie trudno jeszcze coś na ten temat powiedzieć – zastanawia się Tomasz Borkowski.
Jak to wygląda na przejściu granicznym w Hrebennem? Czy tam także protest może zostać rozwiązany? Chcieliśmy o to zapytać Marka Łuszczyńskiego, burmistrza gminy Lubycza Królewska, ale był w poniedziałek nieuchwytny (a jego telefon komórkowy nie odpowiadał).
- Z naszych informacji wynika, że taka decyzja w Lubyczy Król. nie zostanie jednak w najbliższym czasie wydana – mówi Tomasz Borkowski.
- Z wizytą we wnętrzach Dworca Metropolitalnego. Znamy datę otwarcia
- Hau! Hau! Trwa V Międzynarodowa Wystawa Psów Rasowych w Lublinie. Zdjęcia
- Lubelskie lokale już w świątecznych odsłonach. Zobacz urokliwe witryny
- Zoomikołajki w lubelskim Schronisku dla Zwierząt. Zobacz zdjęcia
- Mikołajkowy Jarmark Cudów w Chatce Żaka zachwyca rękodziełem! Zobacz zdjęcia
- Małe pszczółki w cukierkowym raju, czyli wspólne ubieranie choinki z „Pszczółką”
