- Kierunek wydaje się słuszny, ale trudno ocenić skutki zmian, gdy szczegółowe założenia podatku rząd przedstawi dopiero w listopadzie - mówi Paweł Cymcyk, analityk rynków finansowych.
- Premier zapewnia, że lepiej będzie wiodło się najmniej zarabiającym. Jednak, żeby jednym coś podarować, trzeba innym zabrać. Pytanie: czy osoby o dochodach na poziomie 3 tysięcy złotych netto miesięcznie staną się po zmianach bogate i zobowiązane do zapłaty wyższego podatku? To będzie kara finansowa dla ludzi wykształconych, wstających bardzo wcześnie rano do pracy, siedzących w niej do późnych godzin wieczornych i pnących się po szczeblach kariery. Czy można o nich wszystkich powiedzieć, że są zamożni? Zgadzam się, że multimilionerzy powinni płacić wyższe podatki. Gdyby to ode mnie zależało, zaproponowałbym pułap dla bogatych na poziomie wartości majątku ministra Morawieckiego - dodaje Cymcyk.
Wyższe pensje w Biedronce, Lidlu, Polomarkecie, a teraz również w Kauflandzie
"Podatki będą sprawiedliwe, co nie znaczy, że równe" - mówiła w Sejmie premier Beata Szydło.
"Ci, którzy zarabiają więcej, powinni płacić troszeczkę więcej" - komentował Mateusz Morawiecki.
Dziś płacimy podatki według dwóch stawek - 18 proc. od dochodów do 85 528 zł rocznie (pierwszy próg podatkowy) i 30 proc. powyżej tej kwoty (drugi próg). Do tego dochodzi składka na ZUS i NFZ. W efekcie np. z pensji na poziomie 2 tys. zł brutto miesięcznie - ZUS, NFZ i urząd skarbowy zabierają prawie 40 proc. Natomiast osiągający dochody powyżej 120 tys. zł rocznie nie płacą składek na ZUS od części dochodów i to na ich pieniądze rząd poluje najbardziej.
Od 2018 roku najniższa stawka jednolitego podatku ma wynieść 19,5 proc., a najwyższa "około" 40 proc. Stawek nowej daniny będzie około 4-5. Obciążenia z tytułu ZUS dla drobnych przedsiębiorców spadną z obecnych 1200 zł do ok. 500 zł. ZUS będzie płacony od dochodów, ale na początek od wysokości płacy minimalnej.
Ponadto m zostać zlikwidowany 19 proc. podatek dla prowadzących działalność gospodarczą. Zapowiada się więc, że rok 2017 będzie ostatnim, w którym przedsiębiorcy będą mogli rozliczać się z fiskusem według liniowej, czyli 19-proc. stawki PIT.
- "Liniowcy", którzy stanowią 23-24 proc. wszystkich prowadzących działalność muszą liczyć się z wzrostem kosztów - uważa Marek Siudaj z firmy doradczej Tax Care. - Stawka liniowa obowiązuje od 2004 roku. Pozwala płacić podatki w wysokości 19 proc., ale w zamian za rezygnację ze wspólnego rozliczania się z małżonkiem, z możliwości korzystania z ulg podatkowych oraz kwoty wolnej. Te obostrzenia powodują, że jest ona najbardziej korzystna dla firm, których dochód przekracza 100 tys. zł. Gdy zniknie "liniowość" opodatkowanie w niektórych przypadkach wzrośnie nawet o jedną trzecią.
H. Kowalczyk: Podniesiemy kwotę wolną od podatku. Wdrożenie planujemy na styczeń 2018 roku (x-news/TVN24):
