Robota nie na swoje potrzeby zajęła nam aż 173 dni roku! Jednak teraz, choć 22 czerwca to jedynie symboliczna data, możemy odetchnąć z ulgą. - Wszak każdy Polak zasługuje na raj podatkowy - żartuje na swoim blogu prof. Robert Gwiazdowski__z Centrum im. Adama Smitha.
"Jak ten rząd wytrzyma przez pół roku bez naszych pieniędzy? Niemożliwe! No, jak tu przeżyć, panie premierze, jak przeżyć, pytam?" - zastanawia się forumowicz Strefy Biznesu.
Chłop pańszczyźniany pracował na pana krócej...
Kolejna opinia internauty: "100 lat temu, pod okupacją cesarzy i cara dzień wolny od podatków wypadał zapewne na przełomie stycznia i lutego..."
"Na początku XVI wieku chłop pańszczyźniany pracował dla pana feudalnego 52 dni w roku, później więcej, bo 104 dni. I to był feudalny wyzysk. My w XXI wieku pracujemy dla Najjaśniejszej Rzeczypospolitej sto kilkadziesiąt dni. I to jest sprawiedliwość społeczna" - czytamy na blogu Roberta Gwiazdowskiego.
Centrum im. Adama Smitha informuje o "Dniu wolności podatkowej" od 1994 roku, w tym zrobiło to już po raz 19. Wypada 22 czerwca i od tego dnia - symbolicznie - nie pracujemy już na ZUS czy podatki, a zaczynamy na siebie i naszą rodzinę.
Nie wiemy wszystkiego o tym, jak nas skubią
Dodajmy, że centrum oblicza ten dzień na podstawie udziału wydatków publicznych w PKB. - To najlepiej pokazuje skalę rzeczywistego obciążenia statystycznego podatnika, gdyż państwo nie ma żadnych innych pieniędzy niż te, które nam odbierze pod jakimś tytułem - przekonuje Gwiazdowski. - I nie są to tylko podatki, które dziś płacimy. Bo są to też: składki, opłaty, cła, mandaty i, rzecz jasna, podatek inflacyjny, wydatki na budżet państwa, samorządów czy rządowe fundusze celowe.
Drożej jest tylko w Szwecji, Francji i Niemczech
Idea "Dnia wolności podatkowej" narodziła się Stanach Zjednoczonych. Pierwszy raz został obliczony w 1900 roku i przypadł na koniec stycznia.
W Polsce zaczęto go ogłaszać, gdy wzrosły obciążenia podatkowe, a także dlatego, że większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z prawdziwej wysokości podatków, które płacimy.
- Przez wrogi podatkowo system, który jest nieprzewidywalny, nieprzyjazny i nieprzejrzysty, tracą zwykli podatnicy, firmy, a nawet rząd. Nie ma już nawet czego naprawiać, system trzeba stworzyć od nowa - uważają w Centrum im. A. Smitha.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych "Dzień wolności podatkowej" wypadł już 18 kwietnia. Obciążenia podatkowe sięgają tam 30 proc. W Polsce nigdy nie stało się to wcześniej niż 14 czerwca. Najgorzej było jednak w 2011 roku, gdy przypadł dopiero 7 lipca.
Polskie koszty podatkowe na poziomie 47 proc. należą do najwyższych na świecie. Pod tym względem wyprzedzają nas jedynie Szwecja (57 proc.), Francja (54 proc.) oraz Niemcy (52 proc.).
W 2013 roku Dzień Wolności Podatkowej przypada 22 czerwca, a np. w 2012 to było 21 czerwca, 2011 roku - 24 czerwca, 2010 roku - 23 czerwca, 2009 roku - 14 czerwca.
* Dzień Wolności Podatkowej mogą 22 czerwca obchodzić oczywiście tylko ci, którzy uczciwie płacą podatki państwu. Kto pracuje w szarej strefie świętuje przez cały rok! :)
Źródło: Centrum im. Adama Smitha
