Wszystko za sprawą obniżki opłaty interchange, czyli prowizji pobieranej m.in. od sklepów i punków usługowych, w których można płacić kartą. Do lipca zeszłego roku to było 1,3 proc. od każdej transakcji, a od tej pory jest dużo mniej, bo zaledwie 0,2 proc.
Jednak dzięki temu niedawno terminal pojawił się m.in. w małej drogerii na bydgoskim osiedlu Szwederowo. - Wcześniej nie zdecydowaliśmy się, choć klienci byli zainteresowani. Nie było sensu, prowizja dla banku zjadłaby zbyt dużo zysku, jak na nasze skromne możliwości - komentuje pracownica.
CZYTAJ TEŻ: Opłaty w bankach 2015. Zapłacimy więcej za konta i karty
Relikt przeszłości, ale nie trzeba płacić obcym
Minęły złote czasy dla banków, gdy zarabiały więcej.
- Zostały częściowo pozbawione możliwości zarabiania - argumentuje dr Przemysław Barbrichze Związku Banków Polskich. - Znacząco zmniejszyła się opłata interchange, a tymczasem muszą utrzymać 200 tys. terminali i 20 tys. bankomatów.
Na efekty nie trzeba było długo czekać - pierwszy nie wytrzymał presji Bank Zachodni WBK.
Od lipca tego roku, czyli równy rok od obniżki prowizji, powraca w nim zwykła karta bankomatowa, za pomocą której nie zapłacimy w sklepach, tylko będziemy mogli wypłacić gotówkę z bankomatów i to wyłącznie z logo WBK.
Oznacza to również, że nie będzie na niej znaczka (loga) żadnej wiodącej organizacji płatniczej.
- Może być pierwszą kartą dla osób, które w ogóle nie mają w zwyczaju płacić plastikiem - odpowiada Tadeusz Kościński,_ dyrektor Obszaru Direct Banking w Banku Zachodnim WBK _i dodaje: - Jest to również reakcja na spadek interchange. Nie chcemy płacić zewnętrznym instytucjom, gdy klient korzysta z naszych usług.
- Karty bankomatowe były uznawane za relikt przeszłości - komentuje Wojciech Boczoń, analityk Bankiera.pl. - Na początku wydawano je do każdego konta. Z czasem większość zmigrowano na dwa uniwersalne systemy Visa i MasterCard. Powrót do tamtych kart jest również formą buntu przeciwko organizacjom płatniczym, które nie chcą podnieść opłaty bankomatowej, czyli prowizji za możliwość korzystania z ich maszyn. Plastik bez ich znaku firmowego oznacza, że nic nie zarobią. Banki, szczególnie z rozbudowaną siecią bankomatów, naciskają na Visę i Mastercarda, by podniosły opłaty dla klientów. Organizacje nie chcą tego zrobić, więc na rynku pojawi się pierwsza bankomatówka bez ich loga.
Pierwszy WBK, ale na nim raczej nie koniec
Do 2010 roku klient, który wypłacał pieniądze z obcego bankomatu płacił średnio 4-5 zł od jednej transakcji. Później to było 3,5 zł, następnie 1,2 zł, a teraz często nic go to nie kosztuje.
Trend zainicjowany przez BZ WBK może oznaczać, że podobną drogą pójdzie konkurencja, a szczególnie właśnie ta, która ma najwięcej bankomatów, czyli m.in. jeszcze PKO BP czy Pekao.
- PKO tłumaczy, że w najbliższych miesiącach nie planuje wprowadzenia podobnej karty, ale nie wypowiada się na temat dalszej przyszłości. Jestem więc przekonany, że rozważa taką ewentualność - mówi nam Wojciech Boczoń.
