Zadłużenie branży meblarskiej - jak wyliczyli specjaliści z Krajowego Rejestru Długów - wynosi już 125,6 mln zł, a w ciągu pandemii zwiększyło się o niemal 18 mln zł. Tylko w województwie łódzkim problemy finansowe ma 237 firm z tego sektora, a ich łączny dług to już 9,7 mln zł.
Najgorzej w Wielkopolsce
Najbardziej zadłużone są firmy meblarskie z Wielkopolski, która jest polskim zagłębiem meblarstwa. W sumie maja do oddania 20 mln zł. Na drugim miejscu znalazły się przedsiębiorstwa z Mazowsza z 14-milionowym długiem, a na trzecim śląskie firmy, które mają do oddania 12 mln zł.
Mali mają trudniej
Okazuje się, że w najtrudniejszej sytuacji są najmniejsze firmy, głównie jednoosobowe, duże radzą sobie lepiej.
- Te małe firmy są bardziej wrażliwe na wahania koniunktury i zatory płatnicze, a pandemia i związane z nią zawirowania gospodarcze tylko pogorszyły ich sytuację finansową - tłumaczy Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów. - W naszej bazie danych wpisanych jest blisko trzy tysiące takich jednoosobowych działalności gospodarczych, które muszą oddać wierzycielom ponad 90 mln zł.
Najbardziej zadłużona firma jest z Łódzkiego
Średnio na firmę meblarską przypada 37,6 tys. zł długu. Niechlubny rekord należy do firmy z województwa łódzkiego - chodzi o spółkę jawną, która ma do oddania niemal 3,3 mln zł.
Będzie gorzej?
Okazuje się, że kłopoty tej branży mogą się pogłębiać, a ma to związek m.in. z rosnącymi cenami surowców oraz problemami z jego pozyskiwaniem. Drożeją bowiem płyty wiórowe, pianki, okucia, a także samo drewno. Ceny rosną m.in. przez wymogi polityki ekologicznej oraz wyższe ceny energii, czyli prądu i gazu. Wyższe koszty produkty przełożą się na wyższe ceny gotowych mebli.
- Polscy producenci mebli są konkurencyjni na rynku zagranicznym głównie ze względów cenowych - mówi Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy. - Jednak wzrost kosztów produkcji sprawi, że rodzime produkty cenowo mogą zbliżyć się do europejskich producentów. W Polsce koszty materiałów są obecnie wyższe nawet o kilkaset procent w stosunku do cen sprzed pandemii. Do tego dochodzi koszt transportu komponentów głównie z Chin, który również podrożał.
Zdaniem Andrzeja Kulika to negatywnie wpłynie na cały sektor, a ten czas będą w stanie przetrwać te firmy, które mają zaplecze finansowe. Dużym graczom łatwiej jest także negocjować ceny u dostawców, mali nie mają takiego komfortu ani takich możliwości.
