„Poziom zapełnienia magazynów gazu w Europie może osiągnąć rekordowo niski poziom do końca zimowego sezonu grzewczego. W październiku europejskie i brytyjskie magazyny były zapełnione w 75 proc., ale poziom ten spadł do około 63 proc. na początku grudnia” – podaje organizacja Gas Infrastructure Europ (GIE).
Sytuacja na chwilę obecną nie wygląda zbyt optymistycznie. Gaz w kontraktach holenderskiego TTF, największego hubu gazowego UE, osiągnął wartość 120 euro za MWh – tak wynika z danych londyńskiej giełdy ICE Futures. Ceny gazu w ciągu 10 miesięcy tego roku wzrosły aż o 700%.
Teraz oczekuje się ruchu ze strony Komisji Europejskiej. A konkretnie opracowania systemu, dzięki któremu państwa członkowskie będą mogły dobrowolnie wspólnie kupować gaz, aby utworzyć rezerwy strategiczne. Jak podaje agencja Reuters „szczegóły w tej kwestii mają zostać przedstawione w tym tygodniu, ale wszelkie działania prawdopodobnie nadejdą zbyt późno, aby zwiększyć obecny poziom zapasów."
Co się dzieje z Nord Stream 2?
Dużo kontrowersji w tym roku pojawiło się wokół budowy gazociągu Nord Stream 2. Inwestycja została ukończona kilka tygodni temu. Federalna Agencja ds. Sieci nie wydała jednak ostatecznego pozwolenia na uruchomienie gazociągu. Ostateczna decyzja ma paść w styczniu. Rury mają transportować z Rosji do Niemiec nawet 55 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
„W obecnej sytuacji gazociąg nie może uzyskać zezwolenia, ponieważ nie spełnia wymogów europejskiego prawa energetycznego, a kwestie bezpieczeństwa pozostają nierozwiązane” – powiedziała Annalena Baerbock, szefowa niemieckiego MSZ w wiadomościach telewizji ZDF.
Taka sytuacja zaistnieje w przypadku – jak podała Baerbock - dalszej eskalacji napięcia na granicy Rosji z Ukrainą. W listopadzie niemiecki regulator energetyczny Bundesnetzagentur zawiesił procedurę certyfikacji NS2. Powód? Spółka Nords Stream 2 AG jest zarejestrowana w Szwajcarii, a operator musi działać według niemieckiego prawa.
Dlaczego ceny gazu idą w górę?
Przyczyn zaistniałej sytuacji jest kilka. Jesienią do Europy dociera mniej gazu ze wschodu, zapasy magazynów są niskie, rośnie konkurencja, a co za tym idzie – ceny. Przedłużająca się zima w sezonie 2020/21 wymagała zużycia większych nakładów gazu, ożywienie gospodarek po spowolnieniu związanym z pandemią – wszystko to ma wpływ na koszt gazu. Do tego dochodzi polityka Gazpromu (to aż 40% dostarczanego do Europy gazu), który dostarczał do UE tylko tyle surowca ile przewidują umowy długoterminowe. Działania Kremla wskazują na to, że nastawiony jest na wywołanie kryzysu energetycznego w Europie.
„Zazwyczaj Europa ograniczyłaby się do zapasów gazu zgromadzonych w miesiącach letnich, ale w tym roku popyt na surowiec był znacznie wyższy, ponieważ gospodarki zaczęły wychodzić z pandemii COVID-19” – informuje Reuters.
Nie musimy się martwić, że gazu nam zabraknie. Jednak wszystko wskazuje na to, że musimy być przygotowani na wyższe rachunki. Będzie to zależeć od sytuacji na rynku europejskim oraz od Urzędu Regulacji Energetyki. To prezes URE zatwierdza taryfy jakie obowiązują firmy sprzedające gaz dla gospodarstw domowych.