Ceny regulowane na Węgrzech. Sklepy ograniczyły możliwości zakupu produktów
Nowe prawo na Węgrzech zaczęło obowiązywać w lutym i przywrócił ceny do poziomu, jaki obowiązywał w danym sklepie 15 października. Aby nie wyczerpać zapasów, sklepy zaczęły ograniczać liczbę produktów, które może kupić jeden klient.
W styczniu na Węgrzech ogłoszono regulacje cen takich artykułów spożywczych, takich jak:
- mąka,
- cukier,
- olej słonecznikowy,
- mleko,
- nóżki wieprzowe,
- piersi z kurczaka.
Wprowadzenie w życie podobnego pomysłu w styczniu zaproponował Kazimierz Smoliński, poseł PiS. Miałby to być sposób na walkę z wysoką inflacją.
- Chcemy wprowadzić ceny regulowane na artykuły żywnościowe: chleb, cukier, mąkę. Jeżeli inflacja będzie wzrastała, to nawet takie rozwiązanie może zostać wprowadzone - powiedział 8 stycznia Kazimierz Smoliński, poseł PiS w Polsat News.
Kontrola cen nie jest nowym pomysłem. Ceny kontrolowały niektóre z państw w czasie II wojny światowej. W latach 70. XX w. do odgórnego ustalanie poziomu cen energii wróciły m.in. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Był to czas tuż po zakończeniu się pierwszego kryzysu naftowego. Na szeroką skalę ceny były kontrolowane w ZSRR oraz w państwach satelickich.
Regulacja cen przez rząd. Czy ceny żywności będą regulowane, jak w czasach PRL?
Jak na razie na takie kroki nie zdecydował się polski rząd. Oficjalnie inflacja konsumencka osiągnęła poziom 12,4%. Jak dotąd najbardziej jest to zauważalnie w przypadku cen
- chleba - z 2 do nawet 5 zł,
- oleju - z 6 do 11 zł,
- masła - z 5 do 8 zł.
Jedną ze składowych wzrostu tych cen jest droższe paliwo oraz gaz.
Jak się okazuje, polskie prawo dopuszcza taka możliwość. Mówił o tym w styczniu na antenie Polsat News Paweł Jabłoński, wiceszef MSZ. Jak zauważył, Polska nie jest jedynym państwem, w którym takie rozwiązania są dyskutowane.
- Nie możemy wykluczać jakiegokolwiek działania, jeśli będzie uznane za właściwe. Natomiast każde działanie będzie poprzedzone bardzo dokładną analizą - powiedział Jabłoński.
Jak dotąd w polski rząd nie zdecydował się na taki krok. Mogłoby to spowodować niedobory towarów na rynku oraz pociągnąć za sobą inne, trudne do przewidzenia konsekwencje.
