- Uchylenie się Ukrainy przed stowarzyszeniem z Unią Europejską ma dla nas jakieś znaczenie?
- Z punktu widzenia polskiego biznesu, decyzja Ukrainy o odłożeniu integracji jest słuszna. Proszę zwrócić uwagę, że mnóstwo polskich inwestorów, także z Podkarpacia, zainwestowało kapitał na Ukrainie z myślą o tym, by reeksportować towary do Rosji. Ukraina jest państwem, w którym produkcja jest tańsza, eksport do Rosji jest tańszy i łatwiejszy.
Znacząca większość produkcji ukraińskiej, pracuje na potrzeby rynku rosyjskiego. Wprowadzenia przez Rosję sankcji gospodarczych wobec Ukrainy byłby dla jej gospodarki tragedią.
- Bardziej korzystne dla Polski byłoby, gdyby Ukraina pozostawała poza Unią?
- Z perspektywy polskich interesów gospodarczych wstąpienie Ukrainy do Unii niekoniecznie musi być korzystne. Polski kapitał jest inwestowany na Ukrainie, ponieważ mamy podobny język, mentalność, kulturę, jest bezpośrednie sąsiedztwo, wiele nas łączy. W przypadku integracji towary ukraińskie będą na granicach z Rosją traktowane, tak jak polskie, więc obciążone znacznie wyższym niż obecnie cłem.
- Ukrainie bliżej do Rosji niż do Unii Europejskiej?
- Uchylenie się Ukrainy przed stowarzyszeniem ze wspólną Europą podyktowane jest groźbami Rosji. Rozsądnie odłożyła integrację w czasie, ale nie zaniechała jej. Po prostu to nie jest korzystny dla Ukrainy czas na integrację, nie jest do tego przygotowana gospodarczo. W obecnym stanie gospodarki chyba nie byłaby w stanie wytrzymać sankcje ze strony Rosji. W zadzie Ukraina już dziś mogłaby się zintegrować z Unią, pod warunkiem, że ktoś sfinansowałby jej w tych najtrudniejszych momentach ogromne straty w kontaktach gospodarczych z Rosją, jakie by wywołała integracja.
- Z perspektywy politycznej i bezpieczeństwa narodowego wycofanie się Ukrainy z traktatu zjednoczeniowego powinno nas martwić. Ale niekoniecznie, jeśli chodzi o nasze interesy gospodarcze.
- Nawet z politycznego punktu widzenia to niewielkie zmartwienie, bo moim zdaniem Ukraina nie zrezygnuje z integracji z Unią Europejska i nie wykona żadnego kroku, który by jej w przyszłości taką integracje uniemożliwić. Ze względu na swoją sytuację ekonomiczną. Tymczasem zmuszona jest balansować pomiędzy Rosją a Unią. Pytanie tylko – jak długo może tak balansować. Może do czasu, aż uniezależni się od gospodarki rosyjskiej lub do chwili, kiedy Unia będzie w stanie wesprzeć gospodarkę ukraińska w najtrudniejszym okresie po wprowadzonych przez Rosje restrykcjach handlowych.
- Ile prawdy jest w tym, że Ukraińcy są entuzjastycznie nastawieni do integracji?
- Moim zdaniem – są. Coraz więcej podróżują, obserwują, co dzieje się w Unii, mają skalę porównawczą. Ci, którzy często bywają w Polsce, maja okazję przekonać się, jak bardzo Polska się zmieniła, ile zyskała na wstąpieniu do Unii. O ile w stosunku do udziału w NATO nie byli jednoznaczni w swoich ocenach, tak w przypadku Unii Europejskiej są zdecydowani. Nawet, jeśli liczyć, że mniejszość rosyjska na Ukrainie stanowi 20 – 30 procent ludności, pozostali popierają integrację.