Dług na spłatę długu: skąd się biorą coraz większe długi Polaków i jak wpływają na samopoczucie [17.11.2020]

Zbigniew Biskupski
Opracowanie:
17 proc. zadłużonych Polaków nie radzi sobie z zwrotem pożyczek otrzymanych od rodziny. Z kolei 15 proc. nie może uporać się z debetem na karcie płatniczej, a po 10 proc. z kredytem ratalnym wziętym za pośrednictwem sklepu na zakup sprzętu RTV/AGD czy mebli oraz ze zobowiązaniami na karcie kredytowej.
17 proc. zadłużonych Polaków nie radzi sobie z zwrotem pożyczek otrzymanych od rodziny. Z kolei 15 proc. nie może uporać się z debetem na karcie płatniczej, a po 10 proc. z kredytem ratalnym wziętym za pośrednictwem sklepu na zakup sprzętu RTV/AGD czy mebli oraz ze zobowiązaniami na karcie kredytowej. Andrzej Banaś / Polska Press
Aż 30 proc. Polaków mających długi przyznaje, że nie radzi sobie z ich spłatą. 61,5 proc. czuje się nimi przytłoczonych, ale prawie 1/3 nie odczuwa z tego powodu żadnego dyskomfortu. Chcąc je spłacić, zazwyczaj proszą o pomoc finansową rodzinę. Najczęściej nie regulują zobowiązań za telefon, Internet i telewizję, a także za czynsz i media. Problemy sprawia im także opłacanie rat kredytów gotówkowych, oraz… kwot pożyczonych od krewnych.

Taki obraz zachowań konsumentów daje najnowsze badanie przeprowadzone przez IMAS International dla KRD w związku z przypadającym 17 listopada Dniem bez Długów.

Przygnieceni kredytami i ratami, czyli skąd się biorą długi Polaków

Co 4. Polak mający przeterminowane płatności słabo kontroluje swoje długi – w tej grupie 1/3 mówi wprost, że zupełnie nad nimi nie panuje. Jednocześnie 46,5 proc. deklaruje, że ma pełne rozeznanie w swoich zaległościach, tzn. wie dokładnie ile i za co jest winna.

Niskie dochody to część prawdy

Najczęstszy powód niepłacenia to zbyt małe dochody - wskazuje tak prawie 27 proc. badanych. Niemal tyle samo, bo 26 proc., podaje, że na przeszkodzie w spłacie stanęły niespodziewane wydatki, jak leczenie, naprawa samochodu lub sprzętu domowego. Co 5. osoba nie jest w stanie regulować zobowiązań, bo mocno odczuła wzrost bieżących, podstawowych wydatków, jak czynsz, prąd, woda, gaz, jedzenie czy środki czystości, a blisko 14 proc. straciło pracę. Spore grono, bo prawie co 5. osoba nie ma już dodatkowego źródła dochodu, które pomagało utrzymać domowy budżet w ryzach. Utrudnia im to więc spłatę zadłużenia. Ale to nie koniec przyczyn kłopotów z regulowaniem zobowiązań. 7,5 proc. badanych przyznaje, że po prostu nieumiejętnie zarządza swoimi pieniędzmi.
Najczęściej dłużnicy nie płacą za telefon Internet i telewizję – 29 proc. wskazań. Nie opłacają też czynszu, rachunków za prąd, wodę, gaz (27 proc.) i nie regulują rat kredytów gotówkowych (26 proc.). Natomiast 17 proc. nie radzi sobie z zwrotem pożyczek otrzymanych od rodziny. Z kolei 15 proc. nie może uporać się z debetem na karcie płatniczej, a po 10 proc. z kredytem ratalnym wziętym za pośrednictwem sklepu na zakup sprzętu RTV/AGD czy mebli oraz ze zobowiązaniami na karcie kredytowej.

Pandemia sprzyja oszczędzaniu

Niestety aż 33 proc. zadłużonych Polaków nie radzi sobie z oddawaniem pieniędzy. W tej grupie 1/3 ocenia, że ich sytuacja jest bardzo zła. 61,5 proc. odczuwa przygnębienie z powodu zaległości finansowych, ale duża grupa, bo 1/3 respondentów, nie ma żadnych negatywnych wrażeń. Przygnębienie z powodu zaległości odczuwają częściej kobiety (72 proc. spośród zadłużonych) niż mężczyźni (połowa spośród panów mających przeterminowane zobowiązania).
- Przypadający 17 listopada Dzień bez Długów powinien skłonić nie tylko do refleksji na temat naszych zobowiązań finansowych, ale i podjęcia konkretnych działań, które doprowadzą do spłaty choć części zaległości. Wiele osób jest w stanie bardziej świadomie zarządzać swoim portfelem i tak przeorganizować wydatki, aby zredukować zadłużenie. Podczas pandemii nie mamy zbyt wielu okazji do wydawania pieniędzy, dlatego warto zrewidować swoje możliwości finansowe – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Według najnowszych analiz ekspertów rynku finansowego, podczas pandemii sytuacja konsumentów, w przeciwieństwie do firm, nie pogorszyła się. Zaoszczędziliśmy pieniądze na podróżach, gastronomii, rekreacji, odzieży, a nawet na kosmetykach – po prostu nie mamy okazji z tego korzystać. Dlatego rząd nie przewiduje wsparcia dla konsumentów, skupiając się na pomocy dla przedsiębiorstw. Gdyby okazało się, że dużo osób, które spłacają kredyty hipoteczne, nie będzie w stanie regulować rat, rząd nie wyklucza pomocy. Dla wielu osób lockdown może być więc okazją do tego, aby uważniej przekalkulować swoje finanse i spróbować zmierzyć się z długami.

Kolejny dług na spłatę długów

Zaległości Polaków widniejące w bazie danych Krajowego Rejestru Długów wynoszą obecnie 48,2 mld zł. Od lutego, który był ostatnim miesiącem przed pandemią, wzrosły o ponad 2 mld zł. Niezapłacone zobowiązania miało wtedy 2 494 416 osób. Dziś - 2 453 279. Zwiększyło się także średnie zadłużenie z 18 438 zł w lutym do 19 660 zł teraz.
W ankiecie przeprowadzonej przez IMAS 24 proc. Polaków przyznaje, że ma obecnie długi. W grupie osób, które kiedyś mierzyły się z zaległościami 44 proc. rozwiązało problem pożyczając pieniądze od rodziny lub znajomych, a 42 proc. zrezygnowało z części wydatków, aby wygospodarować sumy na uregulowanie długu. Blisko 18 proc. sięgnęło po racjonalne rozwiązanie, tj. negocjowało warunki spłaty. Inne wyjście to likwidacja lokat bankowych i oszczędności (14 proc. wskazań) bądź zmiana pracy na lepiej płatną czy otrzymanie premii (prawie 10 proc.).

DZIŚ NA TOPIE. Kliknij i przeczytaj!

Widać, że nie wszyscy radzą sobie jednakowo. Co 20. dłużnik, aby uregulować należności, wziął kredyt w banku. Są też tacy, którzy zdecydowali się na tzw. chwilówki w firmach udzielających ich bez sprawdzenia wiarygodności finansowej klientów w KRD czy BIK (8 proc.).

DZIŚ NA TOPIE. Kliknij i przeczytaj!

Tak rozpoczyna się spirala

- Sięganie po kredyt, aby spłacić zaległości, może prowadzić do powstania spirali zadłużenia. Zwłaszcza jeśli ktoś nadal będzie zaciągał zobowiązania, na spłatę których go nie stać. Z naszej praktyki wynika, że podczas pandemii firmy mocniej niż dotąd dbają o swoje finanse i skrupulatnie przekazują zaległości konsumentów do windykacji. To sygnał dla klientów, aby na bieżąco kontrolowali swoje portfele i nie dopuszczali do powstawania zaległości. Najwięcej zleceń, jakie obecnie obsługujemy, dotyczy zobowiązań za telefon. Klienci w rozmowach z naszymi negocjatorami często tłumaczą, że to niewielkie kwoty i nie ma o co kruszyć kopii. Ale z punktu widzenia operatora komórkowego działa tu efekt skali. Każda niezapłacona faktura na kilkadziesiąt złotych pomnożona przez tysiące klientów daje dużą kwotę – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
41 proc. zadłużonych Polaków deklaruje, że jest w stanie spłacić swoje zaległości z bieżących zasobów, tj. pieniędzy zgromadzonych na koncie lub posiadanych w gotówce. Jednak tyle samo mówi, że nie ma takich możliwości. Według najnowszych danych GUS przeciętne wynagrodzenie w III kw. 2020 r. wzrosło o 4,8 proc. wobec tego samego okresu ub.r. i wyniosło 5 168 zł. W stosunku do II kwartału tego roku zwiększyło się o 2,9 proc., czyli o 327 zł.

WARTO WIEDZIEĆ. Kliknij i przeczytaj!

WARTO WIEDZIEĆ. Kliknij i przeczytaj!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mateusz B

Brednie . Zadłużenie powstaje z chęci dobrobytu , który przytłaczają państwowe hieny podatkowe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu