Dwa kolejne gazowce wkrótce dostarczą gaz dla Polski

Artur Kiełbasiński
Artur Kiełbasiński
ORLEN umacnia swoją pozycję na globalnym rynku skroplonego gazu. Wkrótce odebrane zostaną dwa kolejne gazowce służące do przewozu LNG dla polskiej gospodarki.

Spis treści

„Święta Barbara” i „Ignacy Łukasiewicz” to dwa kolejne statki do przewozu skroplonego gazu ziemnego (LNG), które wkrótce dołączą do floty Grupy ORLEN. W stoczni Hyundai Samho Heavy Industries w koreańskim Mokpo odbyła się uroczystość nadania imion tym statkom. Na szlakach żeglugowych pojawią się one jeszcze w tym roku, przyczyniając się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Nowe gazowce otrzymały imiona: „Święta Barbara” („Saint Barbara”), na cześć patronki górników, naftowców i gazowników, oraz „Ignacy Łukasiewicz” – w hołdzie pionierowi światowego przemysłu naftowego, wybitnemu wynalazcy, przemysłowcowi i działaczowi niepodległościowemu. Dwa oddane już do użytku gazowce noszą imiona „Lech Kaczyński” i „Grażyna Gęsicka”.

– Nowe gazowce Grupy ORLEN to kolejny krok w budowaniu niezależności energetycznej Polski i rozwoju działalności koncernu na globalnym rynku skroplonego gazu ziemnego. Realizowana od kilku lat strategia dywersyfikacji importu błękitnego paliwa w oparciu o dostawy LNG okazała się skuteczna i umożliwiła całkowitą rezygnację z rosyjskiego surowca w niezwykle trudnym okresie europejskiego kryzysu energetycznego. Gaz ziemny pozostaje surowcem strategicznym, który jest niezbędny nie tylko w gospodarstwach domowych i przemyśle chemicznym, ale umożliwia też efektywną i bezpieczną transformację energetyczną. Własne statki do przewozu LNG poszerzają możliwości logistyczne Grupy ORLEN, a tym samym wzmacniają pewność dostaw, przy jednoczesnym obniżeniu kosztów transportu – mówi Daniel Obajtek, Prezes Zarządu ORLEN.

Docelowo flota Grupy ORLEN liczyć będzie 8 jednostek. Pojemność każdego ze statków to około 70 tys. ton LNG, co odpowiada ok. 100 mln m sześc. gazu ziemnego w stanie lotnym. Rozmiar gazowców został tak dobrany, aby jednostki mogły wpłynąć do niemal każdego terminala LNG na świecie.

Cały świat kupuje gazowce

PGNiG, obecnie wchodzące w skład Grupy Orlen, gazowce zamówiło jeszcze w 2020 r. Dzięki temu, teraz jednostki są budowane, a dwie pierwsze już dostarczają gaz. W tym roku w koreańskich stoczniach zamówiono ponad 100 gazowców. Gdyby Polska podpisywała umowy teraz, trzeba by na te jednostki czekać do roku 2026. To ogromne zainteresowanie to efekt Rosyjskiej agresji na Ukrainę i zmian na rynku gazu.

W całej Europie inwestycje w infrastrukturę gazową nabierają tempa. Według danych S&P Global Commodity Insights, w nadchodzących latach w państwach UE ma zostać zainstalowanych około 25 nowych pływających jednostek FSRU (ang. Floating Storage Regasification Unit), zdolnych do wyładunku LNG, procesowego składowania i regazyfikacji LNG, a także do świadczenia usług dodatkowych. Nowy terminal planowany jest również w Polsce. Pływający gazoport ma być zlokalizowany w Porcie Gdańsk, a jego budowa zakończy się w 2027 r. Do transportu potrzeba więc dużej liczby gazowców.

Liczby nie kłamią

W ubiegłym roku bardzo istotnym źródłem importu gazu stały się właśnie dostawy LNG, które odpowiadały aż za 43 proc. całego importu tego surowca, sięgając ogółem 6,04 mld m³. Dla porównania – udział dostaw LNG w strukturze importu PGNiG w 2021 r. wynosił tylko 24 proc., przy wolumenie 3,94 mld m³. W samym tylko 2022 r. ilość dostarczonego LNG wzrosła, w stosunku do poprzedniego roku, o ponad 50 proc.

Polska nie importuje gazu z Rosji już od 27 kwietnia 2022 r., kiedy to Gazprom wstrzymał dostawy dla PGNiG, po tym jak spółka odrzuciła niezgodne z kontraktem jamalskim żądanie Rosjan rozliczania się w rublach. Kwietniowe wstrzymanie dostaw tylko przyspieszyło proces odejścia od importu surowca z Rosji w ramach dostaw, które i tak kończyły się w 2022 r., wraz z wygaśnięciem kontraktu jamalskiego.

Czemu koreańska stocznia?

W budowie gazowców specjalizują się stocznie koreańskie, które wyspecjalizowały się w takiej działalności. W Europie nie powstają gazowce.

– Powód jest bardzo prosty, a jednocześnie przykry. Unia Europejska dbając o klimat, czasami wychodzi z pewnymi rozwiązaniami aż za szybko, uderzając w możliwości produkcyjne np. europejskich stoczni. Nie ma żadnych technologicznych czy logistycznych powodów, aby gazowce nie powstawały w Europie. Jest tylko jedna kwestia, niezwykle istotna – finansowa. Budowa takich jednostek w Europie byłaby nawet o 30 proc. droższa. Żaden inwestor nie zaakceptuje takiej różnicy kosztów. W tej sytuacji racjonalnie myślący armatorzy zamawiają gazowce w Korei, która w zakamuflowany, ale konsekwentny sposób wspiera swoją produkcję stoczniową. Stąd dominacja Korei na rynku produkcji gazowców – wyjaśnia Jerzy Czuczman, były prezes Forum Technologii Morskich, ekspert rynku stoczniowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu