Dwa lata od ataku Rosji na Ukrainę. „Putin się nie zatrzyma. Może dojść do inwazji na państwa NATO. Ukrainie potrzebny jest impuls"

Maciej Badowski
Maciej Badowski
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowychprzemoc
24 lutego 2022 roku obudziliśmy się w zupełnie innej rzeczywistości, kiedy to doszło do zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. Jak tłumaczy nam Magdalena Gawin, dyrektorka Instytutu Pileckiego, dwa lata od rozpoczęcia wojny przez Putina, ważne jest nastawienie opinii publicznej zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. – Obserwujemy duże zmęczenie wojną i to zmęczenie przybiera na sile – mówi i dodaje, że Ukrainie potrzebny jest impuls, za pośrednictwem którego rozpocznie się nowa narracja dotycząca tej wojny. – Putin nie zatrzyma się, w przeciągu 2- 3 lat może dojść do inwazji na któreś z państw NATO – ostrzega.

Spis treści

– Putin się nie zatrzyma – ostzrega w rozmowie z nami ekspertka.
– Ukrainie potrzebny jest impuls za pośrednictwem rozpocznie się nowa narracja dotycząca tej wojny – mówi nam dr hab. Magdalena Gawin. – Putin się nie zatrzyma – ostrzega. 123RF/ sherbakvolodymir

Ukrainie potrzebny jest impuls! Może dojść do ataku na państwa NATO

– Ostrzał artyleryjski i drony spowodowały, że znaczna cześć ludności musi się przenosić ze swoich domów, mieszkań do piwnic. To jest taka podstawowa zmiana dwa lata po zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu dr hab. Magdalena Gawin, Dyrektorka Instytutu Pileckiego. – To jest funkcjonowanie w ciągłym zagrożeni życia, czy niepewność jutra – dodaje.

Jednocześnie Gawin zwraca uwagę, że równie ważne jest nastawienie opinii publicznej zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. – Obserwujemy duże zmęczenie wojną i to zmęczenie przybiera na sile – mówi i dodaje, że obecnie zaledwie 10 proc. Europejczyków wierzy w zwycięstwo Ukrainy nad Rosją.

Ukrainie potrzebny jest impuls za pośrednictwem rozpocznie się nowa narracja dotycząca tej wojny – podkreśla.

Gawin przypomina, że mówiąc o wojnie na Ukrainie, chronimy nie tylko ludność cywilną, nagłaśniając zbrodnie dokonane przez Rosjan ale także „bronimy całą Europę Środkowo – Wschodnią”. – Putin nie zatrzyma się. Już oficjalnie minister obrony narodowej oraz minister spraw zagranicznych mówią, że w przeciągu 2 - 3 lat może dojść do inwazji na któreś z państw NATO – ostrzega. – To jest w naszym polskim interesie, żeby opowiadać o wojnie, żeby przedstawiać świadectwa nagrane bardzo krótko po wyjściu Rosjan i to jeszcze z takich miejscowości, gdzie nie zawsze dociera prokurator ukraiński czy prasa – dodaje.

Rosja dopiero odczuje sankcje?

Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl w przesłanym nam komentarzu przyznaje, że dwa lata po napaści Rosji na Ukrainę gospodarka agresora nie załamała się tak, aby zmusić Władimira Putina do zakończenia wojny. Jak wyjaśnia, krachu udało się uniknąć dzięki zachowaniu wysokich wpływów ze sprzedaży surowców i gigantycznemu zwiększeniu wydatków budżetowych.

Przestawienie gospodarki na wojenne tory popchnęło ją wręcz na skraj przegrzania, którego kluczowym elementem jest niedobór pracowników będący pokłosiem mobilizacji i ucieczek wysoko wykwalifikowanej siły roboczej z kraju – zaznacza.

Tuż po wybuchu wojny i lawinie międzynarodowych sankcji rynkowe prognozy zakładały, że w 2022 r. PKB Rosji runie o ok. 10 proc. Tymczasem w pierwszym roku inwazji gospodarka skurczyła się o skromne 1,2 proc. W 2023 r. dynamika PKB agresora wyniosła 3,6 proc. W tym roku tempo wzrostu może wynieść niemal 2 proc. Przestawienie gospodarki na wojenne tory oznacza bowiem gwałtowne zwiększenie wydatków rządowych – podaje.

Ekspert podkreśla, że ciężar sfinansowania trzykrotnego wzrostu nakładów na armię w porównaniu z 2021 r. nie byłby możliwy, gdyby nie przychody ze sprzedaży surowców energetycznych. – W minionym roku wpływy z tego tytułu wyniosły 8,8 biliona rubli, co oznacza, że wciąż były wyższe niż średnio rzecz biorąc w dekadzie poprzedzającej wojnę – przytacza.

Zdaniem Sawickiego, problem stanowi nie tylko ilość ropy i gazu trafiających na światowe rynki, ale przede wszystkim niska skuteczność narzędzi mających ograniczyć ceny jego zbytu. – Rosji coraz skutecznie udaje się obchodzić nałożony w grudniu 2022 r. limit 60 USD za baryłkę Urals. Dyskonto, z jakim sprzedaje ropę w stosunku do wiodącego gatunku Brent, zostało w drugiej części 2023 r. efektywnie zawężone – tłumaczy.

Eksperci PIE w Tygodniku Gospodarczym zwracają uwagę, że mimo licznych sankcji nałożonych na handel z UE i USA, rosyjski import pod względem wartości wrócił do poziomu z 2021 r. Jak wynika z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, rosyjski import wzrósł o 12 proc. w ujęciu r/r i aktualnie wynosi ok. 285 mld USD (w 2021 r. było to 293 mld USD). Wzrost importu do Rosji wynika głównie z przeniesienia handlu z Europy do Azji i innowacyjnych sposobów omijania sankcji handlowych.

Skuteczniejsze egzekwowanie sankcji nie zakończy wojny z dnia na dzień, ale prowadzić może do niezrealizowania szalenie ambitnego celu dla przychodów budżetu i narastania problemów z finansowaniem machiny wojennej Putina w otoczeniu przegrzewającej się, coraz bardziej niestabilnej wewnętrznie gospodarki – podkreśla Sawicki.

Gospodarka ukraińska odbije w 2024 roku

W najnowszym Tygodniku Gospodarczym Polskiego Instytutu Ekonomicznego możemy przeczytać, że gospodarka ukraińska odbije w 2024 r., co nie zmienia faktu, że wciąż znajduje się w stanie licznych nierównowag. Głównym problemem, zdaniem ekspertów PIE, jest zależność budżetu państwa od pomocy zagranicznej oraz wysoki deficyt obrotów bieżących.

Prognozy gospodarcze Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) dla Ukrainy wskazują, że PKB powiększy się w 2024 r. od 3 proc. do 4 proc. To jednak słabszy wynik niż w 2023 r. (4,5 proc.). Gospodarka nadal będzie o 20 proc. mniejsza niż przed wybuchem wojny – wskazano w Tygodniku.

Zatrudnienie Ukraińców w Polsce

Według danych Straży Granicznej, ponad 18,8 mln osób z Ukrainy (głównie kobiety i dzieci) przekroczyło granicę polsko-ukraińską od 24 lutego 2022 roku do 9 lutego 2024 r. W tym samym czasie do Ukrainy wróciło łącznie 16,9 mln osób. Oznacza to, że w Polsce przebywa ok. 2 mln uchodźców ze Wschodu. Tylko część jest nad Wisłą od początku wojny, wiele osób przyjechało później i niebawem wróci do ojczyzny lub ruszy dalej.

Nadal jednak to właśnie nasi wschodni sąsiedzi stanowią największą grupę cudzoziemców pracujących w Polsce. Na koniec 2023 r. liczba obywateli Ukrainy zgłoszonych do ubezpieczenia na polskim rynku pracy przekroczyła 759 tysięcy osób (dane ZUS i MRPiPS).

Jednak Magda Dąbrowska, wiceprezeska Grupy Progres zwraca uwagę, że rosnące koszty prowadzenia biznesu i zatrudniania, niepewna przyszłość oraz ogólne zmęczenie wojną jeszcze bardziej pogłębiały trudności. Wiele firm, które początkowo pomagały Ukrainie i uchodźcom podjęło decyzję o wstrzymaniu wsparcia w szerszym zakresie oraz zablokowaniu świadczeń, które wykraczały poza te podstawowe. W efekcie, jak podkreśla, uchodźcom raczej już nie oferuje się bezpłatnych mieszkań dla nich i ich bliskich, zapomóg czy innych finansowych form wsparcia całej rodziny. Specjalnie dla tych zatrudnionych w danej firmie nie są tworzone zakładowe żłobki i przedszkola, nie są też oferowane pełne rodzinne pakiety na świadczenia w prywatnych sieciach medycznych.

Jak tłumaczy dalej, obecnie uchodźcy z Ukrainy rzadko mogą liczyć na wsparcie finansowe ze strony firmy, w której rozpoczynają pracę tj. zakwaterowanie, transport do i z pracy, kursy języka polskiego, szkolenia zawodowe, czy pomoc w załatwieniu spraw urzędowych oraz formalności związanych z zatrudnieniem i pobytem w Polsce. Czasem zdarza się, że niektóre firmy oferują pomoc w znalezieniu opieki zdrowotnej, szkoły dla dzieci czy też poradnictwo prawne. Z reguły jednak są to świadczenia odpłatne lub w formie benefitów, ale wówczas skierowane są one do wszystkich pracowników niezależnie od narodowości.

Ukraińskie firmy w Polsce. To już nawet co dziesiąta działalność

Od stycznia 2022 r. do grudnia 2023 r. działalność gospodarczą w Polsce rozpoczęło ponad 44,5 tys. ukraińskich firm – wynika z danych Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEIDG) – podaje PIE w swoim Tygodniku. – W 2023 r. powstało ok. 28,6 tys. ukraińskich aktywnych jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG), tj. 1,8 razy więcej niż przez cały 2022 r. – dodano.

W 2023 r. niemal co dziesiąta nowa firma w Polsce była zakładana przez obywatela z Ukrainy (9,4 proc.). Blisko 3/4 aktywnych działalności rejestrowanych w Polsce przez cudzoziemców prowadzili Ukraińcy (72 proc.). Przedsiębiorstwa ukraińskie działają przede wszystkim w branżach: budownictwo (24 proc.), informacja i komunikacja (18 proc.) oraz pozostała działalność usługowa (14 proc).

Jak Polacy wspierają Ukrainę?

Polska jest jednym z krajów, które poniosły najwyższe koszty wsparcia ukraińskich uchodźców. – Pod względem wysokości ogólnych wydatków publicznych związanych z wojną, uwzględniając koszty związane z przyjmowaniem uchodźców, zajmujemy 3. miejsce na świecie, za USA i Niemcami – podaje PIE.

Kiel Institute for the World Economy szacuje, że koszty poniesione na uchodźców od początku inwazji wynoszą ok. 20,73 mld EUR w Polsce i 21,44 mld EUR w Niemczech. Jednak w Polsce wspomniane wydatki są o wiele wyższe w stosunku do PKB i stanowią 3,35 proc., natomiast w Niemczech 0,55 proc.

Znaczącą rolę w niesieniu pomocy odegrały zbiórki pieniędzy w internecie. W pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie, Polacy zorganizowali niezliczoną liczbę oddolnych akcji i założyli tysiące zbiórek w serwisie Pomagam.pl na rzecz Ukrainy, głównie na pomoc humanitarną i artykuły pierwszej potrzeby. Serwis szacuje, że od wybuchu wojny, Polacy wpłacili w sumie ok. 50 mln złotych na zbiórki prowadzone dla Ukrainy tylko za jego pośrednictwem.

Wyliczenia, ile Polacy dokładnie przekazali funduszy na rzecz Ukrainy, są skomplikowane, ponieważ im więcej czasu minęło od wybuchu wojny, tym trudniej statystycznie oddzielić zbiórki na rzecz Ukrainy od tych prowadzonych na cele zdrowotne czy działania pomocowe. Jednym z kluczowych czynników jest tutaj integracja obu społeczeństw - polskiego i ukraińskiego, co jest dowodem naszej otwartości. Nie byłoby to możliwe dzięki skali niesionej pomocy i liczbie prowadzonych inicjatyw, również tych oddolnych – tłumaczy Dobrosława Gogłoza, dyrektorka zarządzająca serwisu Pomagam.pl.

Gdzie w Polsce mieszkają Ukraińcy?

Niemal 4 na 10 imigrantów pracujących w Polsce (42 proc.) mieszka w bloku lub kamienicy, czyli w bezpośrednim sąsiedztwie polskiego społeczeństwa. Jedynie co trzeci ankietowany (30 proc.) deklaruje zakwaterowanie w hotelu pracowniczym, a co siódmy (15 proc.) w domu jednorodzinnym – wynika z badania na temat sytuacji mieszkaniowej zatrudnionych w naszym kraju imigrantów „Pracownik zagraniczny – zakwaterowanie w Polsce”, przeprowadzonego przez EWL Group, RentLito oraz Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Jak zauważa Jan Malicki, Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, to istotne dane w kontekście integracji społecznej cudzoziemców w Polsce. – Fakt, że blisko połowa imigrantów pracujących w Polsce mieszka w blokach lub kamienicach, oznacza, że mogą być już częścią lokalnych społeczności, a to bardzo sprzyja ich integracji społecznej i kulturowej – komentuje.

Integracja imigrantów poprzez stworzenie możliwości zdobycia odpowiednich warunków mieszkaniowych to proces, który przynosi korzyści zarówno samym cudzoziemcom, jak i społecznościom, które ich przyjmują, budując otwarte i zróżnicowane społeczeństwa – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu