Niemieckie reakcje na wysadzenie Nord Stream
Niemieckie władze początkowo zareagowały oburzeniem na wysadzenie w powietrze gazociągów Nord Stream. Jednak, jak zauważa Fidelius Schmid, był to korzystny zbieg okoliczności z punktu widzenia nie tylko najważniejszych sojuszników, lecz także Niemiec. Choć niemieccy politycy powstrzymywali się od publicznego okazywania oburzenia, to po cichu mowa była o „groźnym sabotażu”.
Z ustaleń redakcji wynika, że ataku na gazociąg dokonała grupa Ukraińców włączonych w struktury dowodzenia ukraińskiej armii. Z ich punktu widzenia atak był uprawnionym celem wojennym przeprowadzonym na wodach międzynarodowych. Schmid ocenia, że irytacja z tego powodu byłaby niedorzecznością. Gazociąg od dawna był „cierniem w oku” najważniejszych sojuszników Niemiec, a także w Niemczech konieczna jest zmiana optyki.
Sprzeciw przeciwko Nord Stream
Schmid przypomina, że nie tylko USA, ale też Polska, Ukraina, kraje bałtyckie i inne państwa europejskie od początku sprzeciwiały się realizacji projektu. Niemcy bagatelizowały ostrzeżenia, a Polska i kraje bałtyckie „znaczyły zbyt mało, aby można było traktować poważnie ich zastrzeżenia”. Rosyjski gaz był tani i Niemcy chciały go coraz więcej.
Druga nitka gazociągu była budowana mimo rosyjskiego ataku na Krym w 2014 roku. Jeszcze na miesiąc przed inwazją Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, kanclerz Olaf Scholz mówił o „czysto biznesowym projekcie”. Zdaniem „Spiegla” świadczy to albo o naiwności, albo o „szczególnej formie ignorowania rzeczywistości”.
Konsekwencje dla Niemiec
Dopiero gdy Putin zamknął dopływ gazu przez Nord Stream 1, Niemcy zdały sobie sprawę, że Rosja wykorzystuje gaz do walki politycznej. „Niemcy stały się podatne na szantaż. Ceny gazu wystrzeliły dramatycznie w górę” – czytamy w „Spieglu”. Opanowanie kryzysu kosztowało miliardy, lecz obecnie sytuacja Niemiec jest lepsza niż przedtem – ocenił Schmid.
Bezpieczeństwo energetyczne wzrosło, Niemcy importują gaz z różnych kierunków. Chociaż energia podrożała, co odczuwa przede wszystkim gospodarka, to ważniejszy jest fakt, że Putin nie może szantażować gazem Niemiec. Dzięki temu, że szczególne relacje niemiecko-rosyjskie w dziedzinie energetyki dobiegły końca, Zachód stał się bardziej zwarty.
Nowa era w polityce energetycznej
Schmid podkreśla, że Nord Stream nigdy nie był niemieckim projektem, lecz projektem Putina. „Dobrze, że już go nie ma” - podkreśla. Zakończenie projektu Nord Stream oznacza nową erę w polityce energetycznej Niemiec, która teraz skupia się na dywersyfikacji źródeł energii i uniezależnieniu się od rosyjskiego gazu.
Niemcy, mimo początkowych trudności, zdołały przystosować się do nowej sytuacji na rynku energii. Wzrost cen wpłynął na gospodarkę, ale strategiczne korzyści wynikające z zakończenia projektu Nord Stream przeważają nad krótkoterminowymi trudnościami. Dzięki temu Niemcy mogą teraz prowadzić bardziej niezależną politykę energetyczną, co jest kluczowe w kontekście obecnych napięć geopolitycznych.
źródło: PAP
