Spis treści
System net-billing niszczy fotowoltaikę w Polsce
Właściciele przydomowych instalacji fotowoltaicznych są aktualnie podzieleni na dwie grupy rozliczeniowe. Każdy, kto zainstalował fotowoltaikę przed końcem marca 2022 roku rozlicza nadwyżkę wyprodukowanego prądu na zasadach net-metingu. W tym systemie prosument oddaje nadwyżkę wyprodukowanej energii do sieci i pobiera ją ponownie, kiedy ma taką potrzebę. Wiąże się to jedynie z opłatą w wysokości 20-30 proc. za magazynowanie energii.
Z kolei net-billing narzucony został prosumentom, którzy do systemu przystąpili po 1 lipca 2022 roku. Ci wytwórcy energii ewentualne nadwyżki prądu sprzedają po wyznaczonej cenie, a gdy energii potrzebują, płacą za nią podobnie jak inni odbiorcy. Szybko okazało się, że net-billing jest dużo mniej korzystny w rozliczeniu niż jego poprzednik, a jak wylicza Portal Samorządowy, dla 200 tys. właścicieli tych instalacji fotowoltaicznych oznacza to znacznie dłuższy czas zwracania się inwestycji.
Zobacz także: 14 tys. zł zwrotu podatku? Taką kwotę otrzyma małżeństwo z dwójką dzieci. Skorzystali ulgi termomedernizacyjnej
Skąd pomysł na zmianę systemu? Net-billing miał zachęcić prosumentów do wykorzystywania wyprodukowanego prądu na własne potrzeby, co miało odciążyć także sieci energetyczne. Problem polega jednak na tym, że słońce świeci najmocniej w okresie, gdy większość z nas jest poza domem - w pracy, szkole itd.
Ta zmiana spowodowała, że właściciele przydomowych instalacji, objęci nowym systemem rozliczeń, sprzedają prąd do sieci za 40 gr za 1 kilowatogodzinę (kWh), a kupują ją z sieci za 1,3 zł za kWh - mówił Przemysław Babiński z KO, ekspert ds. OZE w Polsce jeszcze w czasie kampanii wyborczej.
Jego zdaniem po wprowadzeniu net-billingu ilość nowo montowanych instalacji fotowoltaicznych spadła o 90 procent. Resort klimatu ma plan na zmianę tej sytuacji.
Rząd: będą zmiany, ale bez powrotu do starego systemu
Jeden ze 100 konkretów KO mówi o przywróceniu korzystnych zasad rozliczania energii produkowanej z fotowoltaiki. Wobec rozliczających się na zasadach net-bilingu rząd planuje wprowadzić gwarantowane minimalne ceny za prąd. Portal Samorządowy pisze wprost o systemie, w którym cena minimalna będzie ustalona na poziomie umożliwiającym zwrot inwestycji w zakup i montaż fotowoltaiki w ciągu 7 lat. Także minister klimatu i środowiska potwierdza, że w jej resorcie trwają prace nad nowym systemem, jednak podkreśla, że całkowity powrót do net-metingu jest niemożliwy.
Chcemy wprowadzić cenę minimalną odkupu energii od prosumentów, tak, aby mogli oni przewidzieć stopień opłacalności inwestycji - mówił Grzegorz Onichimowski, współtwórca programu energetycznego Koalicji Obywatelskiej i były prezes Towarowej Giełdy Energii w rozmowie z Business Insider.
Zmiany systemu rozliczeń fotowoltaiki już 1 lipca
Zmiany rozliczeń fotowoltaiki mają związek z dyrektywą Unii Europejskiej, która ma wejść w życie 1 lipca 2024 roku. Główne założenie unijnych przepisów to stosowanie taryfy dynamicznej wobec prosumentów. Chodzi o godzinowe zmiany cen energii w ciągu dnia, które mają przynieść większe korzyści także właścicielom przydomowych instalacji fotowoltaicznych.
W założeniu właściciel fotowoltaiki będzie mógł magazynować energię w czasie, gdy jej sprzedaż jest mniej opłacalna,a nadwyżki wyprodukowanej energii sprzedawać dopiero przy wyższych cenach. To jednak wymaga zwiększonych nakładów na magazyny energii w Polsce, których obecnie bardzo brakuje.
Kredyt 0 proc. i kontynuacja programu Mój Prąd w planach
Nowy rząd chce kontynuować program Mój Prąd, który oferuje dotację do instalacji fotowoltaicznych i magazynów ciepła, a od niedawna także pomp ciepła. Obecna edycja trwa od 15 grudnia 2023 do 17 marca 2024 roku i dofinansowuje zakup i montaż:
- mikroinstalacji fotowoltaicznych w kwocie do 7 tys. zł
- magazynów energii w kwocie do 16 tys. zł
- magazynów ciepła w kwocie do 5 tys. zł
- systemów EMS/HEMS do 3 tys. zł
- pompy ciepła w kwocie do 19,4 tys. zł (pompy powietrze/woda) lub do 28,5 tys. zł (pompy gruntowe)
Maksymalnie z programu Mój Prąd można obecnie otrzymać 58 tys. zł. Często jednak nawet połączone dotacje z programu Czyste Powietrze i Mój Prąd nie wystarczają i to finanse stoją na drodze do realizacji tego typu inwestycji.
Dlatego rząd Tuska chce wprowadzić kredyt 0 proc. na termomodernizację, pompy ciepła, magazyny energii i właśnie fotowoltaikę. To ma być odpowiedź na potrzeby wielu z nas. W końcu dofinansowanie to tylko część kosztów, oszczędności mogą nie wystarczyć, a kredytu są obecnie dla wielu zbyt drogie. Darmowy kredyt ma ułatwić decyzję i przyspieszyć zwrot inwestycji w fotowoltaikę w Polsce. Paulina Hennig-Kloska zapewnia, że jej resort pracuje nad kontynuacją programu Mój Prąd, także w kontekście rozwoju magazynów energii w Polsce.
Połączenie łatwiejszego dostępu do fotowoltaiki i korzystniejszego systemu rozliczania nadwyżki energii przez nią wyprodukowanej może być istotnym czynnikiem powrotu mikroinstalacji na szczyt w skali najpopularniejszych odnawialnych źródeł energii w Polsce. W Polsce obecnie mamy 1,3 mln przydomowych instalacji fotowoltaicznych.
