Jan Guz tłumaczył, że po pierwsze jest przeciwko likwidacji kopalń. Chciałby, aby górnicy mieli stałe zatrudnienie. W drugiej kolejności zależy mu na tym, aby zostały utrzymane ceny prądu – Owszem, prąd może być wytwarzany z wielu innych nośników energetycznych, ale będzie wtedy dużo droższy. A to wpłynie na polską gospodarkę i rodziny – powiedział.
Przewodniczący OPZZ wyjaśnił, że górnicy są niezadowoleni, ponieważ rząd nie wywiązał się z wyborczych postulatów.
Obiecał utrzymanie miejsc pracy, a robi co innego – mówił. Nic dziwnego, iż górnicy są rozgoryczeni, szczególnie w tych kopalniach, które przeznaczone są do likwidacji – powiedział.
Jan Guz przypomniał, że górnicy manifestowali podczas Dnia Górnika i bardzo zależało im na rozmowie z premier Szydło w sprawie kopalń przeznaczonych do likwidacji.
– Niestety nie udało się, gdyż premier pojechała do tych zakładów pracy, które nie są zagrożone wygaszeniem. Z przedstawicielami tych, które zostaną zamknięte, nikt nie chce rozmawiać – powiedział.
Na pytanie, jakie działania podejmują związki, aby przeciwdziałać likwidacji kopalń powiedział, że związkowcy robią wszystko, by utrzymać miejsca pracy. - Wiemy, że jest to bytowanie dla wielu tysięcy polskich rodzin – powiedział. - Polska energetyka górnictwem stoi, a ograniczenie odbije się na całą gospodarkę. Pomyślcie państwo o tym, włączając światło czy uruchamiając urządzenia elektryczne – dodał.
Powiedział, że problem likwidacji kopalń został zgłoszony do Rady Dialogu Społecznego, ale od roku ani na szczeblu centralnym, ani wojewódzkim, nie przyniosło to rozwiązania tego problemu.
-Jesteśmy za górnikami. Rozmawiamy, wnioskujemy proponujemy by wykorzystać wszelkie możliwości dialogu społecznego, a jeśli to się nie uda, to dialog będzie się pewnie odbywał według kryterium ulicznego – podsumował.