Spis treści
- Janusz Janiszewski ekspert lotniczy opowiada o rewolucji transportowej, opłacalności i bezpieczeństwie ruchu powietrznego
- W ciągu 4 lat paczki będą dostarczane dronami na podjazdy domów albo do specjalnych skrzynek na dachach bloków
- Powietrzne taksówki już niedługo będą przewozić kilka osób nawet między budynkami w miastach
- Jeśli połączymy posiadane technologie w jeden system, stworzymy „nową mobilność miejską”
- Najbardziej rozwojowe sektorem jest to rolnictwo precyzyjne. Drony pozwolą nawet na analizę pojedynczych roślin
- Transport powietrzny przyniesie Polsce miliardy złotych produktu krajowego brutto. Mamy potrzebne technologie, musimy tylko połączyć je w jeden system
Janusz Janiszewski ekspert lotniczy opowiada o rewolucji transportowej, opłacalności i bezpieczeństwie ruchu powietrznego
Strefa Biznesu: Może to pytanie zabrzmi naiwnie, ale poproszę o wyjaśnienie, czym jest dron.
Janusz Janiszewski: Prawdopodobnie większość sądzi, że to zabawka lub ciekawy gadżet. Natomiast zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa lotniczego i rozporządzeniami unijnymi, dron to bezzałogowy statek powietrzny. Jest traktowany jak każdy inny samolot. Z punktu widzenia prawa nie ma różnicy między, dajmy na to, Boeingiem 747, a każdym dronem. Są traktowane jako równoprawni użytkownicy przestrzeni powietrznej i środki transportu. To ważne, żeby spojrzeć na drony jako statki, które unoszą się w powietrzu i mogą wykonywać różnego rodzaju zadania, nie tylko rekreacyjne, ale także usługi na rzecz ludzi.
Ale znaczy, że uwarunkowania prawne i wymogi stawiane dronom są niezwykle rygorystyczne…
One się tak naprawdę tworzą, bo mówimy o nowym środku transportu. Rzeczywiście istnieją określone rygory, ale nie są aż tak restrykcyjne, jak w przypadku samolotów załogowych. Wyróżniamy 3 podstawowe dyrektywy unijne określające zasady użytkowania statków bezzałogowych.
Jaką rzeczywistość opisują te zasady?
Proszę sobie wyobrazić przestrzeń powietrzną, w której bezzałogowe statki powietrzne mogą latać do wysokości 120 m. Ona musi być regulowana. Opisano też podmioty, które będą zarządzać tym ruchem. Mówimy o takich małych agencjach ruchu lotniczego, które mogą być tworzone przez jednostki samorządu terytorialnego czy podmioty prywatne, pod warunkiem, że spełnią 6 funkcjonalności bezpieczeństwa. To przede wszystkim usługi meteorologiczne dla operatorów bezzałogowców. Dalej: musi istnieć coś takiego co w języku angielskim nazywa się geofencing, a oznacza świadomość przestrzeni. Chodzi o wiedzę jak przestrzeń jest zbudowana, jakie ma ograniczenia, jakie obowiązują w niej zasady. Kolejna jest jej funkcjonalność lub identyfikacja.
Każde urządzenie musi nadawać sygnał wokół siebie, tak by inni użytkownicy i zarządzający wiedzieli, że jest w przestrzeni powietrznej, jaką misję wykonuje i kto tak naprawdę tym dronem lata i dokąd. Wreszcie musimy mieć pewność, że dron wykonuje swój lot zgodnie ze złożonym planem i nie odchyla się od trajektorii. Ostatni element to bezpieczeństwo, czyli informacja dla innych użytkowników o wykonywanej informacji. To 6 warunków, obowiązujących każdego, kto będzie zarządzał ruchem bezzałogowych statków powietrznych. Bez ich spełnienia nie będzie można otrzymać certyfikatów zarządców. A jak wspomniałem, zarządcą przestrzeni nie musi już być wyspecjalizowana agencja, tylko właśnie jednostki samorządu terytorialnego albo usługodawcy.
W ciągu 4 lat paczki będą dostarczane dronami na podjazdy domów albo do specjalnych skrzynek na dachach bloków
Firmy kurierskie na przykład?
Sądzę, że tutaj otwiera się największy rynek. To tak naprawdę nowy sektor usług e-commerce, przesyłek dostarczanych za pomocą dronów. Oczywiście trzeba też wspomnieć o służbach porządku publicznego, które już są ważnym uczestnikiem tego ruchu.
Czy to znaczy, że samorządy i firmy prywatne już są gotowe do zarządzania przestrzenią powietrzną?
Dziś mamy przepisy, które pozwalają na wykonywanie takich usług. Natomiast brakuje zaawansowanych, opartych na algorytmach systemów sztucznej inteligencji, które będą umożliwiać bezpieczne zarządzanie trajektoriami lotów i komunikacją bezzałogowych statków powietrznych. Trwają prace badawczo rozwojowe nad potrzebnymi technologiami.
Kiedy ta technologia może być w powszechnym użytku?
Może nie tyle w powszechnym użytku ile swobodnie dostępna. Kiedy tak się stanie, będziemy mieć środowisko w pełni przygotowane do autonomicznego ruchu bezzałogowych statków powietrznych. A co za tym idzie – do wykonywania wspomnianych wcześniej usług na dużą skalę.
Czyli jedyne czego nam brakuje to system kontroli?
Istota problemu polega na tym, żeby ten ruch powietrzny odbywał się w sposób uporządkowany. Właściwie żaden unijny kraj dzisiaj nie wypełnia tych wszystkich przepisów przez brak technologii, która pozwalałaby na swobodne zarządzanie tym ruchem. Oceniam przygotowanie na 40 procent. Natomiast z perspektywy mojego 25-letniego doświadczenia mogę powiedzieć, że potrzeba maksymalnie 4 lat, żeby stworzyć i certyfikować wszystkie potrzebne narzędzia. Uważam, że w tym czasie prywatne podmioty i służby publiczne będą mogły z takich rozwiązań korzystać.
Za 4 lata dokona się rewolucja w transporcie powietrznym? Jak będzie przebiegać?
Na dziś nie widzę żadnych ograniczeń w tej rewolucji. Proszę sobie przypomnieć kreskówkę „Jetsonowie”. Bohaterowie dolatywali do pracy pojazdem powietrznym. Tak - jesteśmy w przededniu rewolucji. Bezzałogowe statki powietrzne i autonomiczne pojazdy będą nas przemieszczać z punktu A do B, a paczki będą dostarczane dronami na podjazdy domów albo do specjalnych skrzynek na dachach bloków. To będzie gigantyczna zmiana miejskiej mobilności, transportu ludzi. To, co dzisiaj dzieje się na drogach. zostanie przeniesione na trajektorie lotnicze w miejskiej zabudowie.
Powietrzne taksówki już niedługo będą przewozić kilka osób nawet między budynkami w miastach
Będą nas przewozić powietrzne taksówki?
Już dzisiaj mamy paru dostawców budujących certyfikowane taksówki powietrzne i wykonujących takie usługi. Oczywiście na razie pilotażowo. Te technologie mamy. Musimy stworzyć system, który będzie tym zarządzał na dużą skalę. Proszę sobie wyobrazić Warszawę i 30 tys. paczek dziennie dostarczanych przez drony…
To chyba nie tylko rój pojazdów na niebie, ale cała infrastruktura: lądowiska, stacje ładowania itd.?
Stacje ładowania to infrastruktura, którą już w zasadzie mamy, jak w przypadku samochodów elektrycznych. Jeśli chodzi o lądowiska to mamy już vertipady, czyli mobilne platformy dla dronów, czy pojazdów pionowego startu. W dodatku, do zarządzania nie potrzebujemy wcale wyspecjalizowanych radarów czy systemów nawigacyjnych. Wystarczy zwykła sieć 4 G czy też 5 G. Identyfikowanie i śledzenie pojazdów będzie się odbywać za pomocą zwykłej karty SIM. I anten gsm. To wszystko jest dostępne.
Jeśli połączymy posiadane technologie w jeden system, stworzymy „nową mobilność miejską”
To znaczy, że transport powietrzny tak się upowszechni, że każdy będzie mógł mieć takiego prywatnego drona?
Tak naprawdę dzisiaj nie ma żadnych przeszkód, żebyśmy sobie kupili drona i go używali. Powtarzam - musimy „jedynie” mieć świadomość, że to samolot i musi bezpiecznie wykonywać swoje operacje. Jestem zwolennikiem wytworzenia technologii, które w bardzo prosty sposób pozwolą zaplanować lot. Wpisujemy dwa punkty i podajemy, że chcemy wykonać lot dronem x na wysokości y, z punktu a do punktu b. Aplikacja podpowiada nam, czy kurs może być wykonany, czy jest bezpieczny, albo czy ktoś inny znajduje się w pobliżu i powinniśmy zmienić wysokość. Z tego co wiem, takie aplikacje już rozwijane i naprawdę w ciągu dwóch – czterech lat będą się upowszechniać.
Najbardziej rozwojowe sektorem jest to rolnictwo precyzyjne. Drony pozwolą nawet na analizę pojedynczych roślin
Mówił pan o transporcie ludzi i towarów. W jakich jeszcze obszarach upowszechnią się drony?
Jednym z najbardziej rozwojowych obszarów jest rolnictwo. Coraz większa liczba rolników zaczyna używać dronów w tzw. rolnictwie precyzyjnym. Proszę sobie wyobrazić duże pole np. kukurydzy. Dron przy użyciu hiperspektralnych kamer, bada każdą roślinę z osobna. System rejestruje i przetwarza te dane i na przykład stwierdza, że danym miejscu roślina potrzebuje nawozów w ilości takiej to a takiej. Drugi dron punktowo nawozi daną roślinę i dzięki temu wydajność pola jest znacznie większa. Mówimy o zupełnie innym podejściu: analizujemy każdą roślinę z osobna, liść po liściu. To coraz powszechniejsze i cieszy się zainteresowaniem rolników. Jest też dużo programów wsparcia i rolnictwo precyzyjne staje się wydajne i opłacalne. Nie zdziwię się, jeśli za jakieś trzy lata normalnym widokiem będzie „wiszący” nad polem dron. Spotkamy go częściej niż kombajn. Opracowana w 2019 roku „Biała Księga Dronów” przewidywała, że wartość dodana do polskiego PKB, dzięki użyciu dronów w rolnictwie, wyniesie miliard złotych w skali roku.
Transport powietrzny przyniesie Polsce miliardy złotych produktu krajowego brutto. Mamy potrzebne technologie, musimy tylko połączyć je w jeden system
Co zakładała „Biała Księga Dronów”, a co udało się osiągnąć?
To dokument opracowany w 2019 roku przez Ministerstwo Infrastruktury, Urząd Lotnictwa Cywilnego, Polską Agencję Żeglugi Powietrznej oraz Polski Instytut Ekonomiczny. Opisuje rozwój technologii bezzałogowych statków powietrznych w użytkowaniu dla przemysłu i usług. Według naszych założeń w 2026 roku wartość rynku dronów w Polsce będzie wynosić 3,26 miliarda złotych. Jeżeli wdrożymy proponowane rozwiązania, to dodadzą do polskiego PKB ponad 500 miliardów polskich złotych. Warunkiem jest wdrożenie już istniejących technologii. Trzeba je tylko ze sobą połączyć.
Skoro mowa o inwestycjach, jakiego rzędu pieniędzy potrzeba?
Gdybyśmy chcieli stworzyć taką przestrzeń w Warszawie, wystarczy 15 do 20 milionów złotych i można uruchomić rozwiązania informatyczne, dzięki którym samorząd będzie zarządzał ruchem powietrznym na dużą skalę.
W skali korzyści to przecież niewiele. Dlaczego tak się nie dzieje?
Muszę z przykrością powiedzieć, że Polska do 2020 roku była liderem w implementacji rozwiązań służących integracji i zarządzaniu terytoriami lotów dronów. Niestety, nie wykorzystaliśmy szansy, jaką był czas COVID-19, a potem Ministerstwo Infrastruktury przestało wspierać rozwój tej gałęzi transportu lotniczego i dziś inne kraje nas wyprzedzają. Przespaliśmy ostatnie 3 lata, dlatego boję się, że ten planowany rok 2026 jest niemożliwy do osiągnięcia. Wierzę jednak, że przy odpowiedni wsparciu państwa można ten stracony czas nadrobić.
Dlaczego warto to robić? Jaką przewagę nad tradycyjnym transportem mają drony?
Szybkość jest oczywista. Ale zwracam też uwagę, że przestrzeń powietrzna jest w stanie pomieścić dużo więcej ruchu niż transport drogowy. Przede wszystkim daje możliwość zastosowania algorytmów sztucznej inteligencji do bezkolizyjnego ruchu. Za tym idzie bezpieczeństwo dużo wyższe niż na drogach. Kolejna przewaga dronów to niższe koszty. Wreszcie – drony pozwolą nam stworzyć nową rzeczywistość mobilności miejskiej. Już dziś bezzałogowce mogą przewozić towary o wadze 450 kilogramów na odległość 1000 km. W niedługim czasie będą przewozić 4 do 6 osób np. między budynkami. To naprawdę kwestia kilku lat.
