Co prawda proces legislacyjny nad zmianami jest w toku, ale jest niemal pewne, że zamiast oczekiwanej podwyżki kwoty wolnej od podatku będziemy mieli jej zamrożenie na lata 2016-2018. Szybka nowelizacja ustawy o PIT była konieczna gdyż zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego (TK) z 2015 r., obecnie obowiązująca kwota wolna byłaby uchylona z dniem 30 listopada br., bo tyle czasu miał ustawodawca na zmianę.
Przypomnijmy, że TK uznał, iż kwota wolna od PIT jest za niska i jako nie gwarantująca co najmniej minimum egzystencji jest sprzeczna z konstytucją. Od roku w Sejmie znajduje się też prezydencki projekt ustawy radykalnie podwyższający kwotę wolną, ale po skierowaniu go do prac w komisji utknął tam na dobre. Rząd zapowiedział z kolei radykalną reformę podatkową, która ma polegać na wprowadzeniu jednej daniny publicznej w miejsce obecnego PIT, składki ZUS oraz na ubezpieczenie zdrowotne.
Jednak nie wcześniej niż od 2018 r. Nie będzie też powrotu do stawek podatku od towarów i usług obowiązujących do końca 2010 r. w tym podstawowej 22 proc. Przed laty podwyższone one zostały najpierw na trzy lata ze względu na kryzys finansowy na rynkach, następnie przedłużone o kolejne trzy lata - do końca 2016 r., ze względu na zły stan finansów publicznych. Rząd jednak wniósł do Sejmu o utrzymanie wyższych stawek przez kolejne dwa lata, do końca 2018 r. Teraz za uzasadnienie posłużył argument, iż przed przywróceniem pierwotnych stawek VAT trzeba uszczelnić system poboru podatku od towarów i usług, a ten proces potrwa właśnie co najmniej do końca 2018 roku.
W tej samej nowelizacji zaostrzono sankcje (łącznie z wprowadzeniem kary pozbawienia wolności) dla osób biorących udział w oszustwach podatkowych. Natomiast w Ordynacji podatkowej ograniczono możliwości rozliczania się przez niektórych podatników VAT raz na kwartał oraz zaostrzono przepisy dotyczące współodpowiedzialności pełnomocnika za zaległy VAT.
