https://strefabiznesu.pl
reklama

Na polskiej granicy tłok. Pociągi z Chin wjeżdżają jeden za drugim

Piotr Stefaniak
W szczytowym okresie podczas COVID-19 rejon Małaszewicz odprawiał w ciągu doby po 14 składów kontenerowych, co niemal wyczerpywało jego ówczesne możliwości
W szczytowym okresie podczas COVID-19 rejon Małaszewicz odprawiał w ciągu doby po 14 składów kontenerowych, co niemal wyczerpywało jego ówczesne możliwości FOT. LUKASZ KACZANOWSKI/POLSKA PRESS
Połączenie kolejowe Chiny – Europa na Nowym Jedwabnym Szlaku przeżywa boom. Główną bramą w euroazjatyckim potoku towarów jest polskie centrum logistyczne w Małaszewiczach.

Fiskus może zacierać ręce. Odprawiane przez nasze służby celne na polsko-białoruskiej granicy towary importowane z Chin i z innych krajów azjatyckich, w 2021 r. przysporzyły budżetowi państwa 1,2 mld zł dochodów z tytułu podatku VAT, ceł (w 20 proc., reszta trafia do budżetu UE) i akcyzy. To był rekordowy rok. W dwóch kolejnych latach nastąpił ich spadek, w 2023 r. aż o połowę – do 605 mln zł. Dlatego, że malały przewozy w kontenerach ze Wschodu. Ale w tym roku znów dynamicznie rosną.

– Nowe zakłócenia geopolityczne, jak brak swobodnej żeglugi Morzem Czerwonym i Kanałem Sueskim z powodu atakowania statków handlowych przez jemeńskich rebeliantów Huti, wywindowały znów popyt na transport koleją z Chin do Europy przez Małaszewicze – mówi Łukasz Grzesło, prezes zarządu PKP Cargo International. – A przed nami jeszcze szczyt przewozów przedświątecznych.

Nowy Jedwabny Szlak znów jest tłoczny - One Belt and Road

Jak na stulecia kontaktów Chin z Europą, ta trasa kolejowa ma krótką historię. We wrześniu 2013 r. prezydent Xi Jinping ogłosił ideę One Belt and Road (Inicjatywy Pasa i Szlaku). W ocenie ekspertów zachodnich, miał to być sposób na dogodny eksport do Europy towarów z zachodnich i północnych prowincji Chin, które uprzemysławiano. Nie przez porty morskie na wschodzie kraju, które leżą w takiej odległości jak Warszawa od Madrytu, lecz najkrótszą trasą przez: Kazachstan lub Mongolię, Rosję i Białoruś. Trasę tę nazwano Silk Road Economic Belt, a popularnie – Nowym Jedwabnym Szlakiem (NJS).

Z czasem ideę OBR rozszerzono na plan rozbudowy (i współfinansowania) infrastruktury łączącej Chiny z większością innych krajów Azji, Europy, a nawet Bliskiego Wschodu i Afryki. Ale to NJS nadal jest kośćcem.

Biznes

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Spośród jej 86 jej tras, niektóre kończą się we Włoszech, a nawet w Wielkiej Brytanii. Niemal wszystkie prowadzą przez główną europejską bramę logistyczną – centrum logistyczne Małaszewicze. To tam towary są przeładowywane z pociągów o szerokim rozstawie osi (1520 mm) na rozstaw „europejski” (1435 mm), w jednym z terminali należących do polskich firm: PKP Cargo, Adampol, Agrostop i Europort i ekspediowane dalej – w głąb Polski i do innych krajów UE.

Losy transportu międzynarodowego są zmienne, w ostatnich latach szczególnie

W szczytowym okresie podczas COVID-19 rejon Małaszewicz odprawiał w ciągu doby po 14 składów kontenerowych, co niemal wyczerpywało jego ówczesne możliwości. Agresja Rosji na Ukrainę w 2022 r. i sankcje gospodarcze nałożone przez Unię Europejską na Rosję i Białoruś, ale także silna obniżka cen transportu (frachtu) morzem spowodowały spadek popytu na przewozy intermodalne NJS do Europy. Z tego samego powodu, gros pociągów z Chin na Nowym Jedwabnym Szlaku kończyła bieg w Rosji.

Jeszcze w połowie 2023 r. rejon Małaszewicz odprawiał zaledwie 3-4 pociągi kontenerowe na dobę. Natomiast w tym roku, z powodu zakłóceń w transporcie morskim, NJS odżył. Pod koniec sierpnia br. centrum logistyczne Małaszewicze ustanowiła własny rekord obsługi – 16 pociągów szerokotorowych.

W I półroczu br. wolumen przewozów tranzytowych NJS Chiny – UE – Chiny wzrósł aż o 66 proc. Według danych indeksu ERAI (Euroasian Rail Alliance Index; oparty jest na danych kolei kazachskich, rosyjskich i białoruskich, pośredniczących w tranzycie), przewieziono łącznie towary w 189 tys. kontenerach 20-stopowych (TEU), o wadze około 1,2 mln ton. Gros z nich odprawiono w Małaszewiczach.

Opłatom podatkowym i celnym podlegały towary w 163 tys. TEU w imporcie z Chin do krajów unijnych, co było plusem dodatnim dla polskich interesów. Było ich jednak sześć razy więcej, niż wysłano towarów koleją z krajów UE do Chin, co świadczy o utrzymującej się nierównowadze w obrotach towarowych z Chinami (w przypadku Polski – to jak 1:10).

Konkurencja w transporcie międzynarodowym gryzie po piętach

Co równie istotne, liczba eksportowanych na Wschód towarów kolejną z UE, w tym z Polski, zmalała w I półroczu o 35 proc.

– Ten spadek można wiązać z unijnym zakazem przewozu towarów podwójnego zastosowania, tj. zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych, ale ogółem przewozy NJS z udziałem Małaszewicz znów rosną – mówi Łukasz Grzesło. – Jest to istotne także dlatego, że biznes nie zna próżni i przejściowe słabości tej trasy próbuje wykorzystać konkurencja.

Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, część spedytorów zainteresowała się tzw. Korytarzem Transkaspijskim NJS. Prowadzi on z Chin przez Kazachstan, Morzem Kaspijskim do Azerbejdżanu i Gruzji, stamtąd przez Turcję w głąb Europy. Jego zaletą dla nadawców ładunków jest to, że omija Rosję.

– Wobec blokady Kanału Sueskiego niektórzy klienci na trasie Chiny – Europa zdecydowali się przerzucić część swoich najbardziej priorytetowych ładunków na fracht kolejowy – mówi Andrzej Kozłowski, członek zarządu polskiej firmy Rohlig SUUS Logistics.A ponieważ obserwujemy u klientów także coraz większą dywersyfikację geograficzną zakupów i zbytu towarów, gdzie na znaczeniu zyskuje Azja Centralna z najbardziej rozwiniętym Kazachstanem, już przed rokiem otworzyliśmy tam nasz własny oddział.

Jednak pierwsze stałe połączenia Korytarzem Transkaspijskim nie wypadają korzystnie dla nadawców towarów, gdy wysyła się je z Chin do Europy Zachodniej. Zbyt wiele jest operacji przeładunkowych, z dwukrotnym użyciem statków. Słaba jest miejscami infrastruktura kolejowa z wąskimi gardłami. W efekcie, czas przejazdu pozostaje niemal dwukrotnie dłuższy, niż szlakiem przez Małaszewicze (ok. 12-14 dni). Jest to więc nadal tylko alternatywna trasa, zabezpieczenie na jeszcze „gorsze czasy”.

– Szlak prowadzący z Chin przez Małaszewicze zawsze będzie najszybszy, najtańszy i najwygodniejszy dla transportu intermodalnego z Chin do Europy – mówi prezes Grezło. – Ale inni też chcą się wykroić kawałek tortu, uszczknąć coś dla siebie z wpływów podatkowych i ceł.

Statkiem czy pociągiem? Kolej na Nowym Jedwabnym Szlaku musi oferować zbliżone ceny transportu, jak za fracht morski

W wyborze trasy ostatecznie wygrywa rachunek ekonomiczny transportu. Kolej na NJS musi oferować zbliżone ceny transportu, jak za fracht morski. Udaje się to okresowo. Jak w tym roku, kiedy z powodu droższego transportu statkami kontenerowymi, pływającymi wokół południowej Afryki, stawki frachtu morskiego zostały wywindowane i w lipcu były o połowę droższe, niż frachtu kolejowego.

Tranzyt NJS stwarza też wiele innych problemów, niż przewozy morskie, choćby dlatego, że muszą porozumieć się przewoźnicy kolejowi z wielu krajów. Nagła hossa przewozów koleją NJS z apogeum w 2022 roku, a następnie dwuletni duży spadek wskazują, że są one wrażliwe też na wiele czynników pozaekonomicznych. No i szlak ten ma jednak swój pułap, wyznaczany przez wąskie gardła, np. na granicach chińsko-kazachskich. Dlatego pod względem skali oferty, NJS będzie tylko dopełnieniem transportu oceanicznego towarów. Ale ważnym.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

40 tysięcy brakujących lekarzy. Czy prywatne szkoły medyczne zdążą przed katastrofą?

40 tysięcy brakujących lekarzy. Czy prywatne szkoły medyczne zdążą przed katastrofą?

Szykują się zwolnienia grupowe. Obejmą ponad tysiąc pracowników

Szykują się zwolnienia grupowe. Obejmą ponad tysiąc pracowników

Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu