Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że bank centralny strefy euro pozazdrościł amerykańskiej Rezerwie Federalnej i postanowił trochę postraszyć inwestorów. Świetnie obrazuje to zachowanie obligacji skarbowych w USA i Europie w ostatnim miesiącu. Podczas gdy rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich wzrosła z 2,2 do 2,3 proc., europejskie papiery rządowe przeceniły się dużo bardziej. Ucierpiały także niemieckie obligacje, których rentowność wzrosła do 0,5-0,6 proc.
Polskie obligacje atrakcyjne pomimo niższej premii względem niemieckich papierów
Podczas gdy sytuacja na rynku obligacji jest niepewna, rentowność obligacji emitowanych przez Niemcy istotnie wpływa na popyt na dług skarbowy państw z Europy Środkowo-Wschodniej. Inwestujący w naszym regionie zwracają bowiem uwagę na wysokość premii (spreadu), jaką lokalne obligacje oferują względem niemieckich. Dla zobrazowania, premia za inwestowanie w Polsce, czyli różnica w oprocentowaniu pomiędzy polskimi i niemieckimi obligacjami, zmniejszyła się z 3,4 proc. (po spadkach wywołanych zwycięstwem Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich) do 2,7 proc.
Dobrą wiadomością jest, że niezależne od tej premii polskie obligacje skarbowe wciąż są atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów. Przemawiają za tym dobra sytuacja gospodarcza, stabilna inflacja i świetne wykonanie budżetu.
Obligacje „Nowej Europy” też mają potencjał
W najbliższych miesiącach widzimy potencjał w funduszach obligacyjnych „Nowej Europy”, które oprócz Polski mają w swoim spektrum inwestycyjnym kraje takie jak Węgry czy Turcja.
Sytuacja na Węgrzech wygląda podobnie jak w Polsce. Pomimo niższego ratingu kredytowego, inwestorzy są skłonni pożyczać pieniądze węgierskiemu rządowi taniej niż polskiemu. W rezultacie rentowność obligacji 10-letnich na Węgrzech jest obecnie na poziomie 3,1-3,2 proc., podczas gdy w Polsce wynosi około 3,3 proc. Jeszcze większe różnice występują w przypadku papierów o krótszym terminie zapadalności. Poza napływem kapitału zagranicznego, jest to rezultat wewnętrznych regulacji i wynikającej z nich aktywności węgierskich banków komercyjnych. W poszukiwaniu dodatkowych zysków z nadwyżek finansowych, banki są zmuszone kupować bony skarbowe po 0,2 proc., ale także wyżej oprocentowane obligacje o 5- i 10-letnim terminie do wykupu. Nie jest to wymarzona sytuacja dla samych banków, za to bardzo dobra dla… funduszy inwestujących w węgierskie obligacje.
Duży potencjał do zarobku dają również obligacje tureckie. Rentowność 10-letnich papierów rządowych w Turcji przekracza obecnie 10 proc. Oczywiście w przypadku inwestowania nad Bosforem trzeba mieć świadomość dużo wyższego ryzyka. Poza inflacją na poziomie 11 proc., największą niedogodność stanowią duże wahania tureckiej liry w stosunku do innych walut.
Biorąc pod uwagę potencjał polskich, węgierskich czy tureckich obligacji, a także gorszą sytuację na rynku długu w Europie Zachodniej, fundusze obligacyjne „Nowej Europy” mogą być obecnie dobrym kierunkiem do poszukiwania zysku.
OBEJRZYJ WIDEO:
Na wynajmie mieszkania dalej możesz zarobić