- Na razie jest stanowczo za wcześnie by ocenić wpływ koronawirusa na polski rynek nieruchomości. Pewne jest tylko to, że skala zawirowań, nie tylko na rynku mieszkaniowym, ale i w całej gospodarce, będzie w dużej mierze uzależniona od czasu trwania pandemii. Jeśli działania rządu przyniosą pożądany skutek i epidemia zostanie wygaszona w ciągu kilku miesięcy, rynek szybko się otrząśnie i po pierwszym szoku w postaci ograniczenia liczby transakcji przyjdzie ożywienie. Jeśli jednak sytuacja nie zostanie szybko opanowana, gospodarka - również światowa - mocno zwolni, Polacy stracą stabilizację i poczucie bezpieczeństwa i tym samym wzrośnie niechęć do ponoszenia dużych wydatków – w tym mieszkaniowych - mówi dr Jacek Furga, Prezes Centrum Prawa Bankowego i Informacji, Przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Mieszkaniowych Związku Banków Polskich, cytowany w komunikacie prasowym.
W I kwartale 2020 roku zanotowano niewielki wzrost sprzedaży nowych kredytów mieszkaniowych w porównaniu do wyników poprzedniego kwartału zarówno w ujęciu ilościowym, jak i wartościowym. W okresie od stycznia do marca bieżącego roku banki w Polsce zawarły 56 453 nowe umowy kredytowe z przeznaczeniem na cele mieszkaniowe, czyli o 1,82 proc. (1 008 kredytów) więcej w odniesieniu do IV kwartału 2019 roku. Łączna wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych wyniosła 16,623 mld zł, co oznacza wzrost o 5,78 proc. (nominalnie o 908 mln zł)- czytamy.
Jeżeli porównamy ten wynik do analogicznego okresu w 2019 roku, to okazuje się, że w I kwartale 2020 roku zarejestrowano wzrost liczby udzielonych kredytów hipotecznych na cele mieszkaniowe o 5 853 kredyty, czyli 11,57 proc., przy jednoczesnym wzroście ich łącznej wartości o 3,027 mld zł (22,26 proc.).
Wielu ekspertów spodziewało się istotnego osłabienia akcji kredytowej już w marcu z powodu pandemii. Jednak pomimo wprowadzenia w połowie marca zakazu przemieszczania się, tylko w tym miesiącu banki udzieliły 19 816 kredytów na kwotę 5,969 mld zł, czyli więcej o 6,71 proc. w ujęciu ilościowym oraz o 9,32 proc. w ujęciu wartościowym w odniesieniu do lutego, a w porównaniu do wyników ubiegłorocznych było to odpowiednio 4,86 proc. i 16,09 proc.- podano w komunikacie.
Efekt pandemii widoczny był dopiero w kwietniu i skutkował spadkiem zarówno liczby, jak i wartości udzielonych kredytów o jedną piątą w relacji do marca.
- Skalę wpływu pandemii na ceny mieszkań i wielkość rynku będziemy mogli ocenić dopiero w kolejnych miesiącach. Kolejne dwie obniżki podstawowych stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego, a co za tym idzie spadek oprocentowania lokat bankowych w połączeniu z wysoką inflacją, sprawiać będzie, że nieruchomości nadal będą postrzegane przez Polaków jako atrakcyjny sposób lokowania nadwyżek finansowych, a jednocześnie bardzo dobra – wypracowana w poprzednich latach - sytuacja finansowa deweloperów i niewielka nadpodaż nie skłania do obniżek cen na rynku pierwotnym. Wydaje się więc, że w najbliższej przyszłości nie można liczyć na znaczne obniżki, choć dynamika wzrostów raczej nie będzie już tak wysoka jak w 2019 roku – mówi dr Furga.
Obejrzyj wideo:
60 Sekund Biznesu: Ponowne otwarcie restauracji. "Teraz wszystko zależy od klientów"