Lada moment Sejm na poważnie rozpocznie prace nad wniesionym przez nich do Laski Marszałkowskiej projektem ustawy, która mocno zmienia przepisy obowiązującej aktualnie ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.
O jednym kontrowersyjnym pomyśle było już głośno. Chodzi o sprowadzenie picia w plenerze wyłącznie w wyznaczonych miejscach. Zapędzenie piwoszy w kozi róg normą prawną - podobnie jak spacyfikowano ustawowo palaczy - to reakcja posłów PiS na głośny wyrok Sądu Najwyższego, który przyznał rację mieszkańcowi stolicy ukaranemu mandatem za picie piwa na bulwarach nadwiślańskich. Sąd uznał, że kara była bezprawna, a tym samym nie ma przeszkód do picia piwa w takich miejscach.
W odpowiedzi PiS chce taki przepis wprowadzić. Po zmianie prawa samorządy miałyby wyznaczać specjalne miejsca dla piwoszy. Ale to nie koniec - inicjatorzy zmian z PiS idą szeroką ławą i chcą kolejnych ograniczeń. Między innymi zakazu sprzedaży alkoholu, w tym piwa po godz. 22.00 i przed 6.00 rano.
A więc powrót do PRL-u całą gęba. Nie tylko ze względu na prohibicyjną godzinę, ale i wskrzeszenie instytucji "mety" czy "babci" - przejma one nielegelny proceder po legalnie działających całodobowych sklepach, które splajtują. I nie ma na to siły, rynek nie zna próżni, co jest oczywiste dla wszystkich, którzy nie obijali się na historii.
To warto przeczytać - KLIKNIJ!
Warszawska kawiarnia zbulwersowała całą Polskę. Do kawy chcą podawać... sam zobacz!
Absurdalność tych ograniczeń jest tym większa, że te zmiany nie przeciwdziałają trzeźwości, wręcz przeciwnie; po żmudnej walce z fatalnym komunistycznym i postkomunistycznym modelem picia mocnych trunków, zwłaszcza wódki, obecnie aż 57 proc. konsumowanego alkoholu w Polsce stanowi piwo, a coraz więcej zwolenników zyskuje ono w wersji poniżej 4,5 proc., której sprzedaż dopuszczalna jest nawet na niektórych imprezach sportowych...