Amber Gold wreszcie do wykreślenia
- Spółka Amber Gold zostanie wykreślona z rejestru przedsiębiorców KRS. Pozostanie jedynie w depozycie sądowym kwota 1.223 mln zł z tytułu złożonych depozytów w ilości 243 nieodebranych środków przez wierzycieli, którzy nie wskazali numeru konta bankowego lub spadkobiercy osób zmarłych nie przedstawili swoich praw do spadku – relacjonuje syndyk Józef Dębiński, sprzątający bałagan, jaki działająca do 2012 roku firma Marcina i Katarzyny P. zdążyła po sobie zostawić.
Jak się dowiadujemy, pozostałe pieniądze będzie można otrzymać z sądu za opłatą 100 zł w ciągu 3 lat od zakończenia postępowania, a po tym czasie środki przechodzą na rzecz Skarbu Państwa. Dopytywany o to, czy jest jakaś szansa, że uda się odzyskać jeszcze jakieś elementy majątku kruszcowego giganta, syndyk, który do 20 października ma złożyć ostateczne sprawozdanie za swojej działalności, nie pozostawia złudzeń.
- Wszystkie środki finansowe z likwidacji Amber Gold zostały przekazane wierzycielom i pokryto koszty związane z prowadzeniem postępowania upadłościowego, zatem już nie można liczyć na jakiekolwiek środki z masy upadłości – słyszymy.
Warto przypomnieć, że małżeństwo twórców Amber Gold usłyszało, jak na razie tylko nieprawomocne wyroki, a apelacje obrony i oskarżenia wciąż czekają na rozpatrzenie. Marcin P. został skazany na 15 lat, a Katarzyna - 12 lat i 6 miesięcy więzienia. Kobieta wyszła ostatnio na wolność, a zażalenie prokuratury, która chce by wróciła do aresztu zostanie rozpatrzone przez sąd 19 października.
Jak wyglądało odzyskiwanie pieniędzy?
- Postępowanie upadłościowe jest postępowaniem szczególnym, które rządzi się odrębnymi zasadami. Jedną z nich jest zasada optymalizacji, co w oznacza, że syndyk powinien minimalizować koszty postępowania w tym związane z zatrudnieniem – relacjonuje mec. Józef Dębiński.
Jak tłumaczy, kierując się tą zasadą oraz uwzględniając ogrom czynności jakie były do wykonania w tym sporządzenie listy wierzytelności obejmującej blisko 12904 zgłoszenia, posiłkował się m.in, studentami Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. W „najbardziej gorącym” okresie było to od 8 do 10 osób.
- Według mojej wiedzy wszyscy oni ukończyli studia a następnie aplikacje zawodowe. 2 osoby towarzyszyły syndykowi niemalże do ostatnich dni postępowania, przy czym oprócz studiów prawniczych ukończyły one aplikację radcowską pod patronatem pełnomocnika syndyka i aktualnie kontynuują samodzielne kariery zawodowe – mówi radca prawny, który niemal 10 lat poświęcił na porządkowanie zobowiązań Amber Gold. Zaznacza, że dwóch jego współpracowników m.in. dzięki zdobytemu doświadczeniu, zdobyło licencje doradcy restrukturyzacyjnego (zdały egzaminy przy pierwszym podejściu, co biorąc pod uwagę stopień ich trudności, samo w sobie jest nie lada sukcesem).
Ewenement - 1 księgowy i 2,8 tysiąca przelewów, a połowa odzyskanych pieniędzy z pożyczek
Okazuje się, że zatrudnienie obsługi prawnej było niezbędne, bo ponad 35,5 mln zł, które udało się wsypać do puli podzielonej między poszkodowanych, pochodziło z udzielonych przez Amber Gold pożyczek, które wymagały windykacji.
- Syndyk zmuszony były wytoczyć 2204 powództwa na łączną kwotę 35.503.966,00 zł, a następnie wszcząć 1600 egzekucji sadowych celem ściągnięcia wierzytelności. Kilkaset spraw wymagało osobistego uczestnictwa w rozprawach oraz niezliczonej ilości pism procesowych i wniosków. Praca ta została wykonana przez zespół 3 osób, w tym jednego radcę prawnego wspomaganego początkowo przez studentów prawa, a następnie aplikantów radcowskich – wymienia Józef Dębiński.
I dodaje: - Należy też wspomnieć, że obsługę księgową w ostatnim okresie dwóch lat, w tym związaną z wypłatami wierzytelności z planu podziału - łącznie 14.222 przelewów (w tym ponad 2.500 ponownych oraz 243 transferów na konto depozytowe sądu), wykonała jedna osoba odpowiedzialna za prowadzenie księgowości, którą wpierało dwóch prawników. Jest to ewenement, gdyż tak duże operacje księgowe wykonywane są przez wyspecjalizowane komórki w formach zatrudniające z reguły kilka do kilkunastu osób.
