Polityka oraz powrót do Polski dzielnicowej hamuje wydatkowanie pieniędzy unijnych

Zbigniew Biskupski AIP
Anatol Chomicz
Nieprzyjazne relacje rządu z samorządami oraz obawy samorządowców o oskarżenia korupcyjne oraz dzielnicowe różnicowanie zasad konkursowych to, zdaniem Konfederacji Lewiatan, główne powody wolniejszego niż oczekiwane tempa wydawania pieniędzy z funduszy europejskich.

Za wolniejszym wydatkowaniem unijnych pieniędzy w regionach stoi polityka i niezbyt przyjazne relacje centrum - samorządy. Firmom najbardziej doskwiera skomplikowany system zasad, wytycznych, rozporządzeń, które regulują ubieganie się o wsparcie i późniejsze rozliczenie dotacji z UE, uważa Konfederacja Lewiatan.

Polityka dzieli, ale nie pieniądze

Pracodawców niepokoi wolniejsze niż w latach 2007-2013 tempo wdrażania Regionalnych Programów Operacyjnych. – Stoi za tym polityka. Władze regionalne miały np. prawo przestraszyć się, kiedy prasa podawała informacje o masowych kontrolach CBA w urzędach marszałkowskich czy kiedy dyskutowano w prasie zmianę roli wojewodów w systemie wdrażania FE. W takiej atmosferze realizacja programów, a zwłaszcza dużych projektów jest zawsze utrudniona. Programom operacyjnym uwikłanie polityczne szkodzi. Fundusze potrzebują dialogu i współpracy – mówi Marzena Chmielewska, dyrektorka departamentu europejskiego Konfederacji Lewiatan.

W regionach wciąż też brakuje umiejętności uczenia się, czerpania z najlepszych praktyk, poszukiwania benchmarków. W efekcie każda instytucja regionalna, ale też instytucje centralne budują system wsparcia w obszarze za który odpowiadają od początku, tylko dla siebie. I tak zamiast jednego wniosku dla określonego typu beneficjenta czy projektu, np. MŚP prowadzącego prace B+R, mamy ich kilkanaście, o różnym poziomie funkcjonalności czy przyjazności. Każda program ma też swoje własne wytyczne („tj. wytyczne programowe”), swoje autorskie kryteria i ich interpretacje.

Szybka ścieżka... donikąd

Powrót do projektów składanych w konsorcjach przedsiębiorca-instytucja naukowa w „Szybkiej ścieżce” w PO Inteligentny Rozwój nie jest najlepszym pomysłem, oceniają eksperci Konfederacji. „Szybką ścieżkę” świadomie oddano tym przedsiębiorcom, którzy samodzielnie realizują prace B+R. To jest kluczowy deficyt w polskiej gospodarce – nasi przedsiębiorcy prowadzą zbyt mało własnych projektów badawczo-rozwojowych, a warunki konkursu miały ich do tego mobilizować. Co więcej, zdecydowaliśmy o postawieniu jednostek naukowych w roli poddostawców, aby wymusić na nich bardziej proklienckie zachowania, wprowadzić do relacji przedsiębiorca-jednostka naukowa element rynkowy. Konsorcja były wspierane w PO 2007-2013 i to przynosiło słabe efekty – wymuszona warunkami konkursu współpraca często pozostawała na papierze, a firmy miały zbyt słabe bodźce, aby rozwijać własne badania. Zmiana, o której wspomina Ministerstwo Rozwoju może co najwyżej zwiększyć podaż projektów, ale to nie podaż projektów jest problemem, tylko ich jakość, na którą nakłada się jeszcze niska jakość oceny.

- Nie rozumiem dlaczego jednostki naukowe tak bardzo nie lubią występować w roli dostawców przedsiębiorcy – przecież dzięki temu mogą wypracować zysk. To na czym bym się w przypadku relacji przedsiębiorca-jednostka naukowa skupiła to ułatwienia na etapie wyboru dostawcy - tak żeby firma mogła faktycznie współpracować z jednostką, która wnosi największą wartość do projektu i jest dla przedsiębiorcy realnym partnerem – dodaje Marzena Chmielewska. A jeśli chodzi o zmiany w „szybkiej ścieżce”, trzeba zastanowić się czy w niektórych kryteriach poziom wymagań nie jest zbyt wysoki. Przedsiębiorcy skarżą się na przykład na zbyt wyśrubowane wymogi dotyczące posiadanych zasobów kadrowych i technicznych, które mogą być dla nich realną barierą wejścia w B+R.

Biurokracja wciąż obecna choć inna

Biurokracja jest inna niż w PO 2004-2006 i 2007-2013, ale wciąż obecna.
- To co moim zdaniem dziś doskwiera najbardziej firmom to skomplikowany system zasad, wytycznych, rozporządzeń, które regulują ubieganie się o wsparcie i późniejsze rozliczenie dotacji. Instytucje, które organizują konkursy radośnie zakładają, że przedsiębiorca jest w stanie wszystkie te dokumenty prześledzić i w regulaminach wskazują listę: kilkanaście-kilkadziesiąt pozycji, z którymi projekt ma być zgodny. To bzdurne, nierealne i na wskroś biurokratyczne podejście, które skazuje firmy na usługi doradców. I to powinno w pierwszym rzędzie ulec zmianie - wszystkie zasady i reguły udziału w konkursie powinny mieścić się w regulaminie i być tam opisane wprost, bez odnośników. A sam regulamin mieścić się na nie więcej niż 50 stronach – podpowiada Marzena Chmielewska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Wypalenie zawodowe coraz większym problemem w Polsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu