Spis treści
Rozwiązania amerykańskie czy europejskie, na co się zdecydujemy
W kontekście spotkania premiera z wiceprezesem Microsoftu i ogromnej inwestycji planowanej przez giganta ze Stanów Zjednoczonych – Rzeczpospolita komentowała, że europejskie firmy związane z technologią centrów baz danych oraz AI są zmartwione tą sprawą. Podnosimy obecność zagranicznych podmiotów, a co z rolą rozwiązań europejskich?
Robert Paszkiewicz: O samą inwestycję należałoby pytać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, natomiast nie sposób przymknąć oko na obecną sytuację geopolityczną w Europie. Kontekst wspomnianej wizyty pokazuje, czy to przy okazji AI Action Summit i spotkania nieformalnego w polskiej ambasadzie w Paryżu, czy rozmów w Monachium, że następuje forma pewnego resetu, zredefiniowania sposobu komunikacji i budowania relacji między Stanami Zjednoczonymi, a Europą i Azją. Przez ten pryzmat należy zwrócić uwagę, że Ministerstwo Cyfryzacji w opublikowanej Strategii Cyfryzacji Polski do 2035 roku wskazywało na konieczność i chęć budowania usług w oparciu o suwerenność i bezpieczeństwo europejskie.
Jak wspominał pan minister Standerski z Ministerstwa Cyfryzacji, Unia Europejska powinna mieć jedną spójną politykę w zakresie sztucznej inteligencji. W tym kontekście ważne jest podkreślenie istnienia oraz gotowości do wsparcia potrzeb naszego kontynentu ze strony polskiego i szeroko pojętego europejskiego biznesu skupionego wokół chmury, AI, czy technologii kwantowych.
Ze strony pana premiera usłyszeliśmy też, że marzec ma być miesiącem spotkań również z firmami, w tym polskimi. To dobry sygnał świadczący o tym, że nie tylko podmioty z jednego obszaru zostaną włączone w dyskusje. Równe prawa i zasady umożliwiają współdziałanie.
Jakimi przewagami dysponuje obecnie Europa?
Robert Paszkiewicz: W Europie posiadamy pełne spektrum możliwości – inżynierów, technologie i innowacyjne rozwiązania, w tym usługi chmurowe spełniające najwyższe potrzeby i standardy, gotowe, by z nich w pełni korzystać. Jest to istotne choćby z perspektywy sfery publicznej, czyli realizowania zamówień publicznych, ponieważ stanowi konkretny kapitał.
Według informacji opublikowanych na stronie Komisji Europejskiej, rocznie na zamówienia publiczne w całej Unii 250 tysięcy instytucji z sektora wydaje 2 biliony euro. Nie mówię tu tylko o technologii lub IT, ale o całości wydatków. To jest przecież olbrzymi zastrzyk gotówki, potężny portfel, którym można wspierać polskie i europejskie rozwiązania na większą niż obecnie skalę. Natomiast już dziś powinniśmy przygotowywać się na scenariusze jutra, zwłaszcza w kontekście bezpieczeństwa i suwerenności, pamiętając o tym, że dane to paliwo XXI wieku.
Technologiczna suwerenność Europy
Poruszył pan bardzo ciekawy temat. Podczas konferencji powiedziano, że Microsoft już przez pewien czas współpracował z Polską w kontekście konfliktu na Ukrainie – chodziło o cyberbezpieczeństwo i zapewnienie dotychczasowych usług Microsoftu na terenach konfliktu. Jak ta sprawa ma się do poruszanej suwerenności i wybierania rozwiązań europejskich? Microsoft już zapowiedział, że ich inwestycja będzie w dużej mierze związana z cyberbezpieczeństwem.
Robert Paszkiewicz: W kontekście suwerenności istotne są kryteria doboru firm, podmiotów i partnerstw, które zawieramy tak w Polsce, jak i całej Unii Europejskiej. Dokonując wyboru, skoro mamy możliwość decydowania portfelem, powinniśmy określić, co jest dla nas ważne. Czy istotne jest stałe posiadanie dostępu do danych, albo czy ma dla nas znaczenie kraj pochodzenia firmy, z usług której chcemy skorzystać, zważywszy na bieżącą sytuację geopolityczną?
Suwerenność winna być rozumiana jako budowanie własnej gospodarki. Jeżeli dzisiaj tworzymy narzędzia w oparciu o lokalne rozwiązanie, tym samym inwestujemy w tutejszych inżynierów, którzy nad nimi pracują, a przez to w miejsca pracy, rozwijając kapitał, który zostaje u nas i może być lokalnie reinwestowany.
Jeśli zaś te środki transferujemy poza nasz kontynent, to de facto działamy w interesie spółek zarejestrowanych i ulokowanych w innych regionach świata, wzmacniając tamtejsze gospodarki. Taka optyka otwiera szerszą perspektywę niż tylko dyskusję o tym, czy ktoś posiada kompetencje, czy nie.
Podkreślę: chodzi o coś więcej – o europejskie zasady. Chodzi o refleksję, czym tak naprawdę dla Europy jest suwerenność i jakie środki podejmiemy w celu jej zabezpieczenia. O określenie tego, na co się zgadzamy lub nie w kontekście wyboru naszych partnerów biznesowych.
Sytuacja geopolityczna jest niezwykle dynamiczna
A jak odniósłby się pan do ostatnich wydarzeń na arenie geopolitycznej?
Robert Paszkiewicz: Sprawy z pewnością nabierają tempa. Nie tak dawno komentowaliśmy szczyt AI Action w Paryżu i przemówienie wiceprezydenta J.D. Vance’a, konferencję w Monachium, a dziś nie milkną echa spotkania prezydentów USA i Ukrainy w Gabinecie Owalnym oraz niedzielnego szczytu w Londynie. To powinien być i de facto już jest moment do refleksji dla Europy, pytania choćby o to, jak wygląda nasz tzw. „stos technologiczny”? Nad czym mamy kontrolę, gdzie mamy sprawczość? W co możemy zainwestować, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo?
Myślę, że trzeba docenić inicjatywę polskiego rządu dotyczącą półprzewodników i chęć budowy strategii w tym zakresie, ponieważ potrzeba nam dzisiaj zdecydowanych i śmiałych kroków, zadbania o tę naszą suwerenność. Sytuacja jest dynamiczna, ale bez danych, bez możliwości dostępu do sieci, do internetu czy do aplikacji, trudno dzisiaj wyobrazić sobie życie. Z jednej strony mówimy, że kraje się cyfryzują – weźmy choćby model estoński czy projekt mObywatel w Polsce – a z drugiej strony niezmiennie potrzebujemy możliwości przechowywania i przetwarzania danych, budowania własnych modeli LLM, dbania o to, żeby język polski był w nich stosowany – tu warto zwrócić uwagę na kontekst amerykańskich modeli versus polski Bielik.AI czy PLLuM. Podobnych przykładów jest więcej, a my jesteśmy gotowi opowiadać, jak oceniamy obecną sytuację z perspektywy europejskiej, z pozycji firmy założonej przez Polaków. Mam przekonanie, że będzie to istotny głos w dyskusji.
Czy możemy być dumni z polskiego Bielika?
Robert Paszkiewicz: Odniosę się do ostatniej debaty, w której miałem okazję uczestniczyć na zaproszenie polskiej ambasady w Paryżu. Podkreślałem tam, że nam w Polsce (i przynajmniej w części krajów europejskich) brakuje czasem docenienia tego, co wypracowaliśmy. Brakuje nam dumy z tego, co powstało lokalnie, przekonania, że jest to tak samo dobre, jak coś zrobione w USA lub Chinach. Bielik.AI zaś jest przykładem projektu, z którego jesteśmy dumni.
Motto naszej firmy brzmi “Innovation for freedom”, które rozumiemy jako wolność wyboru i tym się na co dzień kierujemy, świadomie decydując o naszych wyborach. Dlatego uważamy, że istotna jest rzetelna ocena tego, co oferują wybierane produkty, znajomość ich zalet i wad. Zachęcamy do tego, aby nie decydować się bezrefleksyjnie na dane rozwiązanie, ale pielęgnować w sobie gotowość i potrzebę poznania alternatywnych opcji, na przykład polskich lub szerzej – europejskich.
Tu widzę dużą rolę i odpowiedzialność, która spoczywa na mediach, aby zapewnić transparentną komunikację, gdyż rzetelna informacja to jedna z dróg do budowania świadomego społeczeństwa. Można mieć najlepsze produkty i najlepszych inżynierów, a trzeba pamiętać, że nasi inżynierowie uczestniczą w budowaniu rozwiązań, z których dzisiaj korzysta świat, także w spółkach amerykańskich – ale wciąż może nam brakować tej świadomości.
Gdybyśmy potrafili zatrzymać lokalne talenty, zapewniać im odpowiednie wsparcie finansowe, to znacząco podniosłoby wartość gospodarki europejskiej. Budowałoby również przestrzeń do większej niezależności i stawania się równorzędnym partnerem wobec światowych graczy.
Gotowość europejskich firm do współpracy pozostawia jeszcze wiele do życzenia
Na początku lutego miałem okazję rozmawiać z panem Olivierem Micheli, prezesem Data4, dyskutowaliśmy o występowaniu podobnych trendów. Konkretnie dotyczących skali inwestycji w Unii Europejskiej – mamy dużo miliardowych inwestycji, na poziomie poszczególnych państw. Brakuje jednak jednej, wspólnej strategii i planu dla branży – na poziomie organizacji, jaką jest Unia Europejska. Każdy chce być potocznie “nowym Elonem Muskiem” i konkuruje na gruncie naszego regionu, jednakże samemu jest to nieosiągalne. Widać to na przykładzie skali inwestycji Microsoftu, a wybranych państw europejskich. Gigant technologiczny jest w stanie zainwestować w swoją branżę tyle, co praktycznie cała Europa. Jak się państwo zapatrują na to stanowisko?
Robert Paszkiewicz: Z każdym spotkaniem na poziomie polskim, europejskim czy transatlantyckim odnoszę wrażenie, że jedność Europy rośnie. To, że wielu chciałoby zostać liderami w biznesie, jest dość naturalne. Z drugiej strony, przynajmniej w obszarze IT i szczególnie rozwiązań chmurowych, mówimy o olbrzymim rynku, którego większość jest dziś w rękach amerykańskich. To też oznacza, że mamy przestrzeń, potencjał i potrzeby, aby korzystać z wielu rozwiązań, w tym „Made in Europe”, i możemy mieć wielu lokalnych liderów, dla których wystarczy miejsca na rozwój i ekspansję. Oczywiście, dojście do porozumienia jest sztuką, wymaga otwartości, a często i poświęceń. Europa pokazała już jednak wielokrotnie w historii, że w obliczu kryzysu potrafi się zjednoczyć i jestem przekonany, że tak samo będzie i tym razem.
Jeżeli w ramach Unii Europejskiej każda ze stron, każdy kraj będzie chciał tylko i wyłącznie forsować własne rozwiązania jako najważniejsze, to zabraknie przestrzeni do zbudowania jedności.
Unia polega na tym, że jesteśmy czymś wspólnym, a nie w pojedynkę szukamy innych krajów do roli podwykonawców czy rynków zbytu. To ważne założenie, ale i wyzwanie w kontekście spółek technologicznych. Tworzymy dużo różnych świetnych narzędzi, ale brakuje nam rozmów. Chcę podkreślić, że w tym ostatnim czasie właśnie to zaczyna się zmieniać, dostajemy informacje od firm, które do tej pory korzystały z amerykańskich rozwiązań chmurowych i były z nich zadowolone. Wcześniej nie było przestrzeni na rozmowę, a dzisiaj się to zmienia, co napawa nadzieją na zmiany.
Czy europejskie firmy są gotowe na współpracę?
Robert Paszkiewicz: Wśród liderów tego rynku istnieje przestrzeń do tego, aby optymalizować i rozwijać współpracę i szukać przestrzeni do wspólnych działań. Nie ma do tego innej drogi niż z jednej strony rozmowa, a z drugiej mentalna gotowość na zmianę, transformację. Chodzi tu również o zespół wartości.
Raporty pokazują, jak Europejczycy zaczynają dojrzewać do pewnych postaw i decyzji, a czynniki zewnętrzne, w tym zmiany w geopolityce, motywują wielu do refleksji nad naszym sposobem bycia. Firmy technologiczne z Polski, z Niemiec, Francji, czy Włoch są gotowe pomagać Europie rosnąć.
Premier zapowiedział, że marzec będzie zdecydowanie intensywnym miesiącem w branży technologicznej, a pan jeszcze bardziej upewnia mnie w tym przekonaniu.
Robert Paszkiewicz: Mam nadzieję, że z tego wyjdzie coś dobrego. Chcę wierzyć, że pozwoli nam to skierować się do strefy wpływów w zakresie informacji, sztucznej inteligencji, strefy wpływów światowych. Mamy narzędzia, zasoby, możliwości, żeby tam się skierować – potrzebujemy trochę odwagi i dużo współpracy, zaufania i wzajemnego zrozumienia, a także podejścia do zmian w taki sposób, aby punktem wyjścia była dobra intencja. Zależy nam na tym, aby Europa umacniała swoją pozycję na arenie międzynarodowej jako wiarygodny partner. Gotowość techniczna jest, potrzebna jest jeszcze gotowość po stronie odbiorców.
