- Ostatni raz z tak silnym wzrostem cen mieliśmy do czynienia w 2007 roku — twierdzą eksperci BNP Paribas.
Słodkości nadszarpną w tym roku nasze portfele
Szczególnie po kieszeni może uderzyć nas przygotowanie świątecznych wypieków. Jak przewidują bankowi analitycy, cukier może być droższy aż o 20 proc. w stosunku do cen z 2018 roku.
Dlaczego? Na całym świecie prognozowane są słabsze zbiory surowców do jego wytwarzania, czyli buraków cukrowych i trzciny. Jednak to nie wszystko. W amatorów wypieków uderzy również wzrost cen mąki, nawet o 9 do 11 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. W mniejszym stopniu podrożeją również jaja, twaróg. Co ciekawe, niższe mogą być ceny masła.
- W bieżącym roku spadki cen masła wynikały z większej jego dostępności w Nowej Zelandii, co wpłynęło na notowania tego produktu na światowych giełdach
— przekonują eksperci BNP Paribas.
Z powodu rozprzestrzeniającego się na świecie afrykańskiego pomoru świń, szczególnie w Chinach i innych państwach Azji, znacznie wzrósł popyt na wieprzowinę z Unii Europejskiej. To winduje ceny. Mięso i wędliny wieprzowe mają być droższe nawet o 12 proc. Tańszy za to ma być drób. Ceny na wołowinę mają być zbliżone do ubiegłorocznych.
Ceny idą w górę. Co zdrożeje w 2020 roku?
Rekordowy wzrost cen ziemniaków, droższe są również inne warzywa
Na stole wigilijnym zawsze są potrawy z ryb. O ile amatorzy karpia mogą odetchnąć z ulgą, bo cena ma być podobna do tej z ubiegłego roku, to inne ryby będą o kilka procent droższe.
Dużo więcej zapłacimy za warzywa i owoce. Jednak nie za wszystkie. Warzywa, których cena wysoko podskoczyła w ubiegłym, teraz mogą stanieć. To m.in. marchewka, pietruszka. W górę pójdą ceny cebuli, ale prawdziwy rekord pobiją ziemniaki. Mają być droższe nawet o 80 proc. niż rok temu. O 50 proc. więcej trzeba będzie zapłacić za jabłka. Takie są szacunki ekspertów BNPParibas.
Co wpłynęło na wzrost cen?
- Chociaż w powszechnej opinii wini się za to konieczności sfinansowania coraz bardziej rozbudowywanego systemu socjalnego w Polsce, m.in. 500 plus, to jednak przyczyny są inne i nie wynikają z polityki rządu. W dużej mierze zależą od zbiorów czy innych czynników na całym świecie. Susze, choroby zwierząt czy np. klęski urodzaju
— przekonuje Jacek Drohun, ekonomista z Przemyśla.
Dodaje, że wzrost cen na takim poziomie, jak obecnie na pewno nie wpłynie na zawartość polskich stołów wigilijnych.
- Wózki klientów podjeżdżających do kasy zawsze najbardziej wypełnione są w grudniu, przed świętami. Nie sądzę, aby miało się w to zmienić w tym roku, pomimo że ceny rosną. Ludzie dostają bony z zakładów pracy, pożyczają pieniądze. Na święta muszą się postawić — mówi kasjerka supermarketu w Przemyślu.
