Posłowie, oprócz udziału w kilkudniowych posiedzeniach Sejmu i regularnych dyżurach w lokalnych biurach poselskich, pracują m.in. w komisjach sejmowych. To należy do ich obowiązków i za to pobierają wynagrodzenia. Nie wszyscy jednak w należyty sposób wywiązują się ze swoich statutowych zadań. Jarosław Kaczyński ani razu nie wziął udziału w pracach sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą.
W bieżącej kadencji powołano 29 komisji stałych, a większość posłów należy przynajmniej do jednej z nich. W artykule 7. Regulaminu Sejmu czytamy, że do podstawowych obowiązków posła należy w szczególności udział w głosowaniach podczas posiedzeń i w komisjach sejmowych. Zgodnie z Regulaminem Sejmu komisje są organami powołanymi m.in. do wyrażania opinii w sprawach przekazanych pod ich obrady przez Sejm, Marszałka lub Prezydium Sejmu, są również organami kontroli sejmowej. Często to właśnie w komisjach wiele ustaw przepada lub „jest zamrażanych”. Ich znaczenie jest więc fundamentalne.
Biuro prasowe Kancelarii Sejmu udostępniło Agencji Informacyjnej Polska Press (AIP) listy obecności posłów z posiedzeń wybranych komisji. Sprawdziliśmy, jak z obowiązku uczestniczenia w posiedzeniach komisji wywiązują się szefowie partii: prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, lider Nowoczesnej Ryszard Petru, a także szef Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz i Paweł Kukiz.
Absolutnym rekordzistą jest prezes Jarosław Kaczyński, który jest członkiem komisji łączności z Polakami za granicą. Od czasu jej powołania w bieżącej kadencji (16 listopada 2015 r.) odbyło się 49 posiedzeń, a prezes PiS był nieobecny... 49 razy.
Zgodnie z regulaminem Sejmu każdy poseł jest zobowiązany usprawiedliwić swoją nieobecność przed Marszałkiem Sejmu lub przewodniczącym komisji. Dalej zapisano, że Marszałek zarządza obniżenie uposażenia i diety parlamentarnej o 1/30 za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu komisji, zakładając, że liczba tych nieobecności przekroczyła 1/5 liczby posiedzeń komisji w miesiącu.
- Poseł Jarosław Kaczyński oczywiście na bieżąco usprawiedliwiał wszystkie nieobecności na posiedzeniach komisji – przyznała w rozmowie z AIP przewodnicząca komisji łączności z Polakami za granicą poseł PiS Anna Schmidt-Rodziewicz. Po chwili przypomniała sobie jednak, że komisją kieruje dopiero od lutego. - Jest bardzo skrupulatny i rzetelny, jeśli chodzi o obowiązki poselskie, wnioskuję więc, że moi poprzednicy również na bieżąco otrzymywali usprawiedliwienia w razie nieobecności – tłumaczy Schmidt-Rodziewicz. Jak dodała, prezes PiS kolejny wybrał właśnie tę komisję, ponieważ sprawy Polonii są mu bardzo bliskie.
Z kolei poseł Kukiz'15 i wiceszef komisji łączności z Polakami za granicą Adam Andruszkiewicz przyznał, że nie dziwi się, że Kaczyński nie bierze udziału w pracach komisji.
- Prezes nie będzie siedział z szeregowymi posłami na komisji. On rządzi Polską – ocenia w rozmowie z AIP.
Również pozostali szefowie partii często opuszczają posiedzenia komisji.
I tak Ryszard Petru, który jest członkiem komisji spraw zagranicznych, na 58 posiedzeń komisji, pojawił się tylko na 38.
Ze swoich poselskich obowiązków nie najlepiej wywiązuje się również Władysław Kosiniak-Kamysz, który przynależy do komisji zdrowia. Wziął udział tylko w 24 posiedzeniach, mimo że było ich dotychczas 65.
Pod względem obecności w pracach komisji na tle szefów partii lepiej wypada Grzegorz Schetyna i Paweł Kukiz. Schetyna jest przewodniczącym komisji spraw zagranicznych (otrzymuje z tego tytułu dodatkowe 20 proc. uposażenia, czyli niecałe dwa tys. zł). Był nieobecny na 11 z 58 spotkań komisji. Z kolei Paweł Kukiz, zastępcę przewodniczącego komisji do spraw służb specjalnych (dodatkowo 15 proc. uposażenia) opuścił 7 z 37 posiedzeń.
Parlamentarzyści nagminne nieobecności tłumaczą zazwyczaj innymi obowiązkami związanymi z wykonywaniem mandatu posła.
- Każdy poseł ma pewne obowiązki i nie powinien ich unikać. Jeżeli ktoś notorycznie nie bierze udziału w pracach komisji, to jest to nieetyczne i nie w porządku wobec wyborców – ocenił w rozmowie z AIP Mateusz Zaremba, politolog z Uniwersytetu SWPS.