https://strefabiznesu.pl
reklama

Tanie, ale czy bezpieczne? Azjatyckie opony zalewają Polskę

Maciej Badowski
Wymiana opon na zimowe zalecana jest już wtedy, gdy temperatura w ciągu dnia utrzymuje się poniżej 7 stopni Celsjusza. W trakcie pierwszych przymrozków mogą się tworzyć większe kolejki do punktów zajmujących się wymianą ogumienia.
Wymiana opon na zimowe zalecana jest już wtedy, gdy temperatura w ciągu dnia utrzymuje się poniżej 7 stopni Celsjusza. W trakcie pierwszych przymrozków mogą się tworzyć większe kolejki do punktów zajmujących się wymianą ogumienia. volody10/ 123RF
Na rynku ilość opon budżetowych jest duża, a co gorsze dla kierowców, jakość tych opon jest dramatyczna – alarmuje w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO. Jak zaznacza, opony niskich osiągów spoza Europy, głównie z Chin i z Indii, chociaż mogą być tańsze o kilka złotych, to ich osiągi i bezpieczeństwo są na bardzo niskim poziomie – ostrzega. Kiedy należy wymienić opony na zimowe?
  • W ciągu 10 lat wzrósł udział opon klasy premium, osiągając ponad 30 proc. rynku
  • Na popularności zyskują opony całoroczne, które odpowiadają za 18-20 proc. sprzedaży, w zależności od rozmiaru
  • Obecnie, na rynku ilość opon budżetowych jest tak duża, a co gorsze dla kierowców, jakość tych opon jest dramatyczna – alarmuje Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO
  • Bardzo często to serwis próbuje sprzedać takie opony, ponieważ ma na nich największą marżę

Ostatni dzwonek na wymianę opon

Choć kalendarzowa zima rozpocznie się dopiero 22 grudnia, to temperatury za oknem oraz zapowiadane opady śniegu sprawiają, że warto wcześniej przygotować samochód do zbliżającego się sezonu. Do podstawowych czynności, o których powinniśmy pamiętać przygotowując samochód do sezonu zimowego, należy wymiana opon z letnich na zimowe. Warto pamiętać, że wymiana opon na zimowe zalecana jest już wtedy, gdy temperatura w ciągu dnia utrzymuje się poniżej 7 stopni Celsjusza. W trakcie pierwszych przymrozków mogą się tworzyć większe kolejki do punktów zajmujących się wymianą ogumienia.

Jedyną grupą kierowców, którzy nie muszą się martwić wymianą opon, są właściciele samochodów posiadających opony całoroczne. Jednak i w tym przypadku warto skontrolować ich ciśnienie, które mogło znacząco spaść w trakcie coraz chłodniejszych dni.

Przy okazji warto zadbać o zimowe paliwo. Zimowa aura, a przede wszystkim mroźne noce, są od lat największą zmorą właścicieli aut z silnikiem diesla. Jak zauważają eksperci Circle K, przy ujemnych temperaturach pozostawienie w baku paliwa o letnich parametrach może skończyć się długotrwałym unieruchomieniem auta.

Jakie to jest paliwo zimowe? Zimowy gatunek oleju napędowego charakteryzuje się tzw. obniżoną Temperaturą Zablokowania Zimnego Filtra. Zgodnie z normą temperatura ta powinna wynosić nie mniej, niż –20 stopni Celsjusza.

Biznes

Dalszy ciąg artykułu pod wideo ↓
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

– Parametr ten jest ogromnie ważny, ponieważ parafiny zawarte w oleju napędowym pod wpływem działania niskich temperatur krystalizują się i wytrącają się na filtrze paliwa, co może spowodować unieruchomienie pojazdu – wyjaśniono.

Polskę zalewają opony z Chi i Indii

Piotr Sarnecki, dyrektor generalny PZPO, przyznaje, że Polacy kupują nowe opony. – Na przestrzeni dekady możemy wysnuć pewne wnioski, jak ewoluował rynek – mówi i wskazuje, że zmienia się nasza świadomość dotycząca tego, że opona jest jedynym punktem styku samochodu z drogą. – Nie ma znaczenia, czy to jest samochód za 100 tys. zł o mocy 120 km, czy za 500 tys. zł o mocy 500 km, to cały czas wyłącznie opona będzie odpowiedzialna za styk pomiędzy samochodem a drogą, czyli za przeniesienie mocy silnika i hamulców – podkreśla.

Jak wyjaśnia, w ciągu ostatnich 10 lat, wzrósł udział opon klasy premium, osiągając ponad 30 proc. rynku. Zdaniem Sarneckiego pokazuje to, że ta świadomość wpływu jakości opon na własne bezpieczeństwo na drodze rośnie. – Sprzedaż opon wzrasta – mówi i zaznacza, że na popularności zyskują opony całoroczne, które odpowiadają za 18-20 proc. sprzedaży, w zależności od rozmiaru. – Jest to produkt kierowany dla pewnej grupy kierowców, którzy godzą się na kompromisowe cechy tej opony w zamian za wygodę w postaci braku konieczności jej wymiany dwa razy w ciągu roku – wyjaśnia.

Podsumowując ten watek, Sarnecki przyznaje, że „pewne cechy tej świadomości wpływu opon na bezpieczeństwo widać”. Zapytany o masowo importowane z Chin i Indii opony niskich osiągów, przyznaje, że kiedyś mówiło się o trzech segmentach opon: premium, klasy średniej oraz opony budżetowe.

– Obecnie, na rynku ilość opon budżetowych jest duża, a co gorsze dla kierowców, jakość tych opon jest dramatyczna – alarmuje. – W ubiegłą zimę były robione testy przez Politechnikę Rzeszowską, które potwierdzają, że opony niskich osiągów spoza Europy, chociaż mogą być tańsze o kilka złotych, to ich osiągi i bezpieczeństwo są na bardzo niskim poziomie – ostrzega i dodaje, że warto mieć to na uwadze.

– Bardzo często to serwis próbuje sprzedać takie opony, ponieważ ma na nich największą marżę – wyjaśnia i zaznacza, że do takich sytuacji najczęściej dochodzi w paraserwisach. – Żaden profesjonalny zakład nie pozwoli sobie na takie praktyki.

Z czego wynika niższa cena ogumienia spoza Europy? Przede wszystkim chodzi o surowce wykorzystywane do ich produkcji, które nie muszą spełniać norm. – Do tego dochodzą technologie wykorzystywane w tych oponach – zaznacza dyrektor generalny PZPO. – Na koniec mamy do czynienia z dotowaniem produkcji przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej – wskazuje. – Te czynniki powodują, że te opony są sprzedawane poniżej kosztu ich wyprodukowania – dodaje.

Zapytany o skalę, jak dużo tych opon trafia na polski rynek, Sarnecki nie ukrywa, że jest to ciężkie do oszacowania. – O ile zajmują się tym duzi gracze, to w pewnym aspekcie to widać, natomiast jeśli jest to import mniejszych firm, które sprowadzają te opony do Europy przez inne porty, niż polskie, to nie znajduje to odzwierciedlenia w statystyce – wyjaśnia.

Jeśli chodzi o opony ciężarowe, to bywają takie kwartały, że odpowiadają nawet za 30 proc. rynku – wskazuje i dodaje, że w przypadku opon do samochodów osobowych ten udział może być większy, ale na pewno nie większy niż 30 proc.

Branża oponiarska w Polsce ma się dobrze

W pierwszej połowie tego roku pojawiła się informacja o przeniesieniu przez firmę Michelin produkcji opon z Olsztyna do Rumunii. Z doniesień medialnych wynikało, że pracę miałoby stracić 500 osób. – Michelin już wielokrotnie dementował tę informację – tłumaczy. – To nie jest kwestia zwalniania ludzi, tylko kwestia przeniesienia mało produktywnej w standardach technicznych linii produkcyjnej i kwestia wizji rozwoju fabryki – dodaje.

Jak wyjaśnia, wspomnianą część, dotyczącą produkcji opon ciężarowych przeniesiono do Rumunii, a w zamian za to w fabryce poczyniono nowe inwestycje. – Ludzie nie są zwalniani, tylko zatrudniani – tłumaczy. – Nie mamy informacji, żeby były prowadzone jakieś rozmowy odnośnie redukcji zatrudnienia – dodaje.

– Fabryki znajdujące się na terenie naszego kraju w Poznaniu, czy w Stargardzie, są najlepszymi na świecie pod względem jakości – wskazuje. – Raczej widzimy trend rozbudowy fabryk, zwiększania inwestycji, niż w drugą stronę – dodaje.

Sarnecki podaje, że w Polsce rocznie produkowanych jest 36 mln sztuk opon, z czego polski rynek odpowiada za 10- 12 mln sztuk opon, co oznacza, że większość opon wyprodukowanych w Polsce trafia na eksport.

– Można powiedzieć, że sprzedaż opon po tych trzech kwartałach tego roku w większości segmentów jest na plusie – podaje. – Nie słyszymy głosów narzekań – podkreśla.

Czy „Zielony Ład” może wpłynąć na branżę oponiarską?

– Po pierwsze musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy „Zielony Ład” w ogóle się wydarzy, ponieważ cały czas znajduje się on w sferze planów i strategii Komisji Europejskiej, która kończy swoją kadencję – mówi i przypomina, że nowa KE zostanie wybrana w najbliższych miesiącach.

– Można powiedzieć, że dopiero na początku przyszłego roku będziemy wiedzieli, jaką strategię ma KE – dodaje i przyznaje, że zauważalna jest pewna „refleksja na poziomie Brukseli odnośnie wpływu wcześniejszych strategii na przemysł”. Sarnecki podkreśla, że nie chodzi tutaj tylko o polski przemysł, ale o przemysł w całej Europie.

– Bezrefleksyjne wdrażanie „Zielonego Ładu” w wielu aspektach wiązało się z obniżaniem konkurencyjności przemysłu w UE – podkreśla. – To jest fakt, z którego nowa KE będzie musiała wyciągnąć wnioski – mówi i wskazuje na trend skupiający się na przemyśle w UE. – Przemysł jest ważnym elementem odpowiadającym za PKB, za miejsca pracy – wymienia.

– Te warunki, które przemysł europejski musi spełniać, powinny być także respektowane w przypadku produktów sprowadzanych spoza UE – podkreśla. – Jeśli tworzymy jakąś regulację, to wszyscy uczestnicy rynku powinni się do niej stosować – podsumowuje.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na strefabiznesu.pl Strefa Biznesu