Spis treści
Nowy wskaźnik ma mieć wpływ na kredyty długoterminowe. Dlaczego KNF chce go wprowadzić?
Na rynku kredytów szykują się zmiany. W połowie maja do publicznej wiadomości podano konstrukcje wskaźnika oraz poziomy, jakie ten będzie mógł osiągnąć.
- Dzisiejsza rzeczywistość jest inna niż w ciągu ostatnich dwóch czy prawie trzech dekad. Rynek kredytów hipotecznych zmienił się. Obecnie w dużym stopniu funkcjonuje już kredyt hipoteczny o okresowo stałym oprocentowaniu. Dodatkowe zjawisko, którego nie doświadczaliśmy od wielu lat, to wysoka zmienność i niepewność na rynku stopy procentowej. To powoduje, że zmieniły się warunki prowadzenia działalności bankowej i trzeba odpowiednio dopasować do zmieniających się okoliczności model zarządzania ryzykiem – powiedział Kamil Liberadzki, Dyrektor Departamentu Rozwoju Regulacji w Urzędzie KNF.
Jak mówił w czasie majowego seminarium „Ryzyko i regulacje w sektorze bankowym” – lekcji w tym zakresie udzieliły nam banki amerykańskie.
W tym samym czasie pojawiły się głosy, że może to spowodować wzrost cen kredytów i usług oferowanych przez banki. Miałoby to również wpłynąć na pogorszenie oferty depozytów.
Czy klienci banków skorzystają na wprowadzeniu Wskaźnika Finansowania Długoterminowego?
Tymczasem cel KNF to szersze udostępnienie bezpiecznego kredytu opartego o stałą stopę procentową. Jaki cel ma nadzór finansowy, wprowadzając nowy wymóg dla banków? Jakie mają być planowane skutki dla banków i klientów?
- Problem polega na tym, że gdyby istotnie zwiększyła się stopa procentowa albo z jakichkolwiek innych względów (nawet niezależnych od samych banków) nastąpił odpływ depozytów, banki komercyjne mogłyby wpaść w swoistą pułapkę. Nie będąc w stanie odpowiednio wysoko podnieść oprocentowania depozytów (bo nie mogą przerzucić rosnących stóp procentowych na kredytobiorców w sytuacji znacznego udziału kredytów stałoodsetkowych), ryzykują odpływem części deponentów, których trudno zatrzymać bez istotnego wzrostu odsetek na lokatach – napisali Marcin Mikołajczyk, zastępca przewodniczącego KNF i Kamil Liberadzki, dyrektor Departamentu Rozwoju Regulacji w UKNF w opinii dla Business Insider Polska.
Jak dodaje, mogłoby to oznaczać problem pozyskiwania płynności na zwrot środków. Wynika to z faktu, że kredyty hipoteczne w Polsce są trudno zbywalne przez bank komercyjny.
Autorzy ci zaznaczają, że niedopasowanie charakterystyk pasywów i aktywów do ryzyka to coś, co mogliśmy zaobserwować na przykładzie amerykańskiego Silicon Valley Bank, Signature i Western Pacific.
Ma być to powodem, dla którego nadzór finansowy w Polsce zdecydował się na wprowadzenie nowej regulacji.
- Wskaźnik wymaga, żeby określony ułamek portfela kredytów hipotecznych finansowany był w inny sposób niż depozytami: czyli żeby były to dłużne papiery wartościowe wszelkiego typu (hipoteczne listy zastawne, obligacje podporządkowane zaliczone do MREL, obligacje nadrzędne oraz nadwyżki funduszy własnych ponad wymogi ostrożnościowe i inne) – napisali Marcin Mikołajczyk i Kamil Liberadzki.
Te zaś mają dłuższy termin wymagalności niż depozyt oraz są stabilniejsze. Zadaniem autorów dzięki takiemu finansowaniu akcji kredytowej zwiększa się bezpieczeństwo sektora bankowego i jest to korzystne dla deponentów banków – czyli osób, które powierzają swoje pieniądze bankom.
Strefa Biznesu: Polska istotnym graczem w sektorze offshore
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?