PSE ogłasza okres przywoływania na rynku mocy
Polskie Sieci Elektroenergetyczne w środę 6 listopada ogłosiły okresy przywołania na rynku. Oznacza to, że wszystkie podmioty, które są objęte obowiązkami mocowymi wynikającymi z umów zawartych na rynku mocy muszą je zrealizować, czyli we wskazanym okresie dostarczyć odpowiednią moc do systemu. Wytwórcy muszą ją przedstawić do dyspozycji operatora albo wprowadzić do sieci, a odbiorcy objęci umowami mocowymi muszą zredukować swoje zapotrzebowanie.
PSE przypominają, że uczestnicy rynku mocy otrzymują wynagrodzenie za pozostawanie w gotowości i realizację swoich obowiązków mocowych, gdy operator tego zażąda.
Jak tłumaczył w rozmowie ze Strefą Biznesu prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski, ekspert ds. energetyki, my w tej chwili nie mamy uzupełnienia do Odnawialnych Źródeł Energii. – Musimy pamiętać, że bez słońca, wieczorem, ta energia „nam znika” i w jakiś sposób musi zostać uzupełniona. To z kolei powoduje olbrzymią presję na elektrownie węglowe, które te braki muszą uzupełnić – tłumaczył.
Jednocześnie podkreślał, że konieczność szybkiego zwiększenia generacji energii konwencjonalnej, kiedy przestają pracować OZE, powoduje, że ceny energii elektrycznej wieczorami gwałtownie rosną i okazuje się, że cała energetyka węglowa zaczyna być opłacalna.
W Krajowym planie na rzecz energii i klimatu (KPEiK) w scenariuszu aktywnym wskazano, że w roku 2030 56,1 proc. energii elektrycznej będzie wytwarzane ze źródeł odnawialnych. Obecnie jest to 26 proc., a 40 proc. łącznie. ze źródeł niskoemisyjnych, w tym z gazu. Z węgla mamy produkować 22 proc. energii elektrycznej, podczas gdy 2023 roku produkowaliśmy jeszcze 61 proc. Czy OZE może nam zapewnić bezpieczeństwo energetyczne? Jak tłumaczył w rozmowie z portalem strefabiznesu.pl Wojciech Dąbrowski, ekspert w dziedzinie energetyki, były prezes PGE, członek Rady ds. projektów strategicznych przy Prezydencie RP, OZE nigdy nie da nam takiego bezpieczeństwa, ponieważ jest to uzależnione od pogody.
Jak podaje Ministerstwo Klimatu, zgodnie z założeniem w 2040 roku udział OZE w energetyce ma wynieść ponad 70 proc. Resort podje przy okazji, że cały proces inwestycyjny, który ma nas doprowadzić do tych założeń w KPEiK w latach 2026-2030 pochłonie 792 mld zł.
– Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co dzisiaj powinno być naszym priorytetem, jeżeli chodzi o wydanie blisko 800 mld zł w przeciągu 6 najbliższych lat? Z drugiej strony, Polska potrzebuje transformacji energetycznej – podkreślił.
Z drugiej strony Tobiasz Adamczewski z Forum Energii przekonuje, że „to nie jest ani nierealne, ani niewykonalne, ponieważ to już się dzieje”. – W przypadku Polski, obecnie nie mamy jeszcze energii z wiatru na morzu w naszym miksie elektroenergetycznym, a w 2030 roku będzie to już prawie 6 GW. Do tego, zgodnie z założeniem do 19 GW w wietrze na lądzie, a obecnie jest to około 10GW. Kolejne podwojenie mocy względem roku 2023 ma nastąpić w fotowoltaice, do 29 GW – wymienia. – Nasz miks energetyczny w głównej mierze będzie zasilany energetyką wiatrową: na morzu i na lądzie oraz energetyką fotowoltaiczną – dodaje.
Brak zagrożeń dla odbiorców indywidualnych
Okres przywołania na rynku mocy nie ma wpływu na odbiorców indywidualnych i nie pociąga za sobą żadnych utrudnień dla odbiorców energii elektrycznej, z wyjątkiem odbiorców uczestniczących w rynku mocy jako jednostki redukcji zapotrzebowania i posiadających zobowiązania wynikające z zawartych umów.
W czwartek przed godz. 11.00 elektrownie wiatrowe w Polsce generowały 264 MW, źródła fotowoltaiczne pracowały z mocą a 2 167 MW. Natomiast elektrownie cieplne produkowały ponad 19 tys. MW.
PSE jednocześnie podkreśla, aby nie mylić okresu przywołania na rynku mocy ze stopniami zasilania. Jak przypomniano, stopnie zasilania, czyli ograniczenia w poborze i dostarczaniu energii elektrycznej, są „środkiem ostatniej szansy”. – W sytuacji niemożności zbilansowania systemu innymi środkami, operator może wprowadzić ograniczenia w poborze mocy i energii, aby nie doprowadzić do spadku częstotliwości i wielkoskalowej awarii, która mogłaby objąć nie tylko polski system – wskazuje PSE.
Z kolei ograniczenia w postaci stopni zasilania dotyczą wyłącznie odbiorców o mocy umownej powyżej 300 kW, ale nie obejmują np. szpitali i innych podmiotów kluczowych dla bezpieczeństwa i zdrowia ludzi. Odbiorcy indywidualni nie mieliby obowiązku redukcji zapotrzebowania.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!
źródło: PSE
