O bardzo dobrej sytuacji makroekonomicznej polskiej gospodarki pisaliśmy już wielokrotnie. Obserwujemy świetne i wciąż poprawiające się dane z rynku pracy, rosnącą dynamikę PKB, inflację utrzymywaną w ryzach (naszym zdaniem to się zmieni), zdrowy i płynny sektor bankowy oraz bardzo dobrą kondycję rodzimego budżetu. I chociaż do euforii związanej z księgową nadwyżką budżetową, z jaką mieliśmy do czynienia po pierwszej połowie roku, należy podchodzić z dużą rezerwą, to wzrost przychodów z CIT i PIT jest bezdyskusyjny. Mimo coraz to lepszego obrazu makroekonomicznego, polski rynek w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni znajdował się w konsolidacji. Oczywiście na rynkach zagranicznych można było poszukać w tym czasie solidnych zysków, ale generalnie inwestorzy po prostu przestali kupować akcje.
Należy jednak pamiętać, że złożyło się na to kilka globalnych wydarzeń, a także okres wakacyjny, który zwyczajowo nie sprzyja rynkom akcji. Naszym zdaniem przełomowa mogła być czwartkowa sesja. Oczekiwaliśmy, że w III lub IV kwartale hossa na polskim parkiecie będzie kontynuowana, podobnie zresztą jak na rynkach światowych. Wczorajsze pokonanie przez indeks lokalnych szczytów z początków maja i sierpnia sugeruje, że być może to właśnie na tej sesji zaczęła się kolejna faza hossy. Co istotne, sesja przebiegała pod znakiem wysokich obrotów i umacniającego się złotego. To sugeruje, że polskie akcje kupowali inwestorzy zagraniczni, co także z perspektywy przyszłości hossy jest bardzo ważne. Naszym zdaniem była to sesja przełomowa.